Wkurzony na generałów Władimir Putin zbiera prywatną armię. "Nowa faza wojny w październiku"
Szef najemników z Grupy Wagnera oferuje kryminalistom z kolonii karnych wolność po przeżyciu na froncie sześciu miesięcy. Z kolei ochroniarze pracujący dla firm oligarchów i państwowych korporacji mają dostać po 200-300 tys. rubli (cztero/pięciokrotność zarobków w Rosji), o ile zgodzą się walczyć. Tak według nieoficjalnych informacji wyglądają przygotowania do "nowego etapu" wojny w Ukrainie.
15.09.2022 | aktual.: 15.09.2022 18:10
- Każda państwowa korporacja oraz oligarchowie otrzymali rozkaz stworzenia własnych wojskowych oddziałów najemniczych do "nowej fazy w październiku" - napisał kilka dni temu na Twitterze Christo Grozev, dziennikarz śledczy związany z portalem Belingcat. Grozev powołał się na własne źródło w oddziałach Wagnera. Prywatne armie miałyby powstać ze względu na rozczarowanie Putina kompetencjami wojskowych dowódców.
Przecieki o zbieraniu najemniczych armii w Rosji zaczynają się coraz częściej potwierdzać. W środę rosyjskojęzyczny serwis Telegram obiegło nagranie z płomiennej przemowy właściciela Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna do więźniów rosyjskiej kolonii karnej.
Jewgienij Prigożyn to jeden z bliższych współpracowników Władimira Putina. Oprócz przeszłości kryminalnej, ma też tę związaną z kulinariami. Prowadził budkę z hot dogami, a jego życie zmieniło się, kiedy w jednej z jego restauracji zjawił się prezydent Rosji. Prigożyn szybko zyskał przydomek "kucharz Putina".
- Potrzebuję szturmowców. Kto biegnie do przodu, ma największe szanse na przetrwanie. Po sześciu miesiącach możecie liczyć na ułaskawienie - powiedział zebranym na placu więźniom. Z jego słów wynikało, że skazańcy walczą w Ukrainie już od 1 lipca. Uczestniczyli między innymi w szturmie na Wuhłehirską Elektrownię Cieplną w Switłodarsku (było to podczas lipcowej ofensywy na froncie w Donbasie). Prigożyn zapowiedział, że po półrocznej służbie więźniowie mogą wrócić do swoich domów lub pozostać najemnymi żołnierzami. Polegli zostaną pochowani zgodnie z ich wolą.
Armia najemników. Firmom wyznaczono kontyngenty
3 września rosyjski opozycjonista i prawnik Aleksiej Tabałow upublicznił na Facebooku dokument Kolei Wschodniosyberyjskiej, z którego wynika, iż spółka ma rekrutować żołnierzy spośród swoich pracowników. W piśmie czytamy, że "prezydent Rosji postawił zadanie, że duże firmy i korporacje stworzą kontyngenty z pracowników, którzy chcą uczestniczyć w operacjach specjalnych na terenie Ukrainy". Kontyngent Kolei Rosyjskich wynosi 10 000 osób.
Chętnym obiecywane jest oszałamiające, jak na Rosję, wynagrodzenie. 200 tys. rubli (15,6 tys. zł) za podpisanie kontraktu, miesięczny żołd 300 tys. rubli (23 tys. zł) do tego premie za wykonywanie zadań w wysokości od 150 do 180 tysięcy rubli (12-14 tys. zł). Dla porównania średnie wynagrodzenie dla specjalisty w dużym rosyjskim mieście wynosi około 62-66 tys. rubli.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Powstanie takich najemniczych armii nie może być sposobem na wygranie wojny. Więźniowie? To przecież byłaby jakaś okrutna podwórkowa banda. Tu chodzi o koszmarne przedłużanie krwawych walk, zadawanie dalszych strat armii ukraińskiej. Owszem, Wagnerowcy na swoich odcinkach walczyli nieco lepiej niż przeciętny rosyjski żołnierz. Możliwe, że Putin dostrzegł to i chce stworzyć jakiś plan ratunkowy wobec ogromnego kryzysu na froncie pod Charkowem - komentuje płk Piotr Lewandowski, weteran misji w Iraku i Afganistanie.
Zobacz także
Zwraca uwagę, że takie firmy jak Gazprom czy Transneft już przed laty utworzyły własne wielotysięczne armie, wykorzystywane do ochrony gazociągów i ropociągów. - Są to ludzie obyci z bronią, których można szybko przeszkolić i da się ich zmotywować pieniędzmi. Może nawet będzie im pasowała służba na wzór oddziałów Wagnera, gdzie nie ma dyscypliny, salutowania, ale są charyzmatyczni dowódcy - dodaje.
Szef grupy Wagnera zastąpi ministra Szojgu?
Nie wierzy jednak, że rosyjscy najemnicy będą zdolni do przejęcia inicjatywy na froncie. - Mam doświadczenia w pracy z prywatnymi kontraktorami. Są to żołnierze skuteczni, nastawieni na efekt. Jednak Rosjan nie będzie stać na takie poświęcenie, jakie podczas tej wojny pokazali Ukraińcy, którzy tygodniami ofiarnie bronili się na ufortyfikowanych pozycjach - podsumowuje płk Lewandowski.
Przypomnijmy, że nadal nie milkną spekulacje ekspertów co do tego, czy Władimir Putin zdecyduje się na ogłoszenie w kraju stanu wojennego i mobilizację rezerwistów. Rosyjscy blogerzy wojskowi od kilku tygodni nawołują do tego, wskazując brak nowych żołnierzy jako przyczynę porażki podczas ofensywy wojsk ukraińskich w obwodzie charkowskim.
Analitycy amerykańskiego Instytutu Studiów Wojennych twierdzą, iż Kreml unika powszechnej mobilizacji, która mogłaby wywołać napięcia społeczne w dużych rosyjskich miastach. Ponadto władze Rosji musiałyby otwarcie przyznać, że operacja specjalna jest fiaskiem i wskazać winnych. - Wobec nieskuteczności rosyjskiego wyższego dowództwa wojskowego Prigożin z Grupy Wagnera stał się nową twarzą "specjalnej operacji wojskowej" na Ukrainie. Jest bliskim współpracownikiem Putina, blogerzy wojskowi chwalą jego sukcesy wojskowe, a niektórzy nawet stwierdzili, że powinien on zastąpić rosyjskiego ministra obrony Siergieja Szojgu - komentuje ISW w najnowszym raporcie o sytuacji w Ukrainie.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski