Wizyta Busha w Moskwie to przełom?
Amerykański prezydent George W. Bush przybywa
w czwartek do Moskwy by wziąć udział w spotkaniu na szczycie z
prezydentem Władimirem Putinem.
Wydarzenie postrzegane jest w stolicy jako przełom, bądź też
usankcjonowanie przełomu w stosunkach między oboma krajami.
Także w Waszyngtonie moskiewską wizytę Busha traktuje się jako ukoronowanie procesu bezprecedensowego zbliżenia między obu krajami.
W piątek Putin i Bush podpiszą dwa dokumenty - układ o ograniczeniu broni ofensywnych i deklarację o nowych stosunkach między Moskwą i Waszyngtonem.
Do ostatnich chwil trwała praca nad dokumentami zastępców szefów dyplomacji - amerykańskiej Johna Boltona i rosyjskiej Gieorgija Mamiedowa. Dopracowywano ostatnie zdania obu dokumentów, dbając by jak najmniejsze pole do krytyki pozostawić w Rosji przeciwnikom porozumienia z Zachodem.
W kwestii broni nuklearnych obie strony zgodziły się, by dopuszczalną obecnie liczbę 6 tys. głowic ograniczyć w ciągu 10 lat do 1700-2200.
O ile układ w sprawie broni nuklearnych został już wynegocjowany, a dwustronna deklaracja - "uzupełniająca" wobec układu, jak ją określił rzecznik MSZ Aleksandr Jakowienko -zawierać będzie prawdopodobnie jedynie ogólnikowe stwierdzenia, o tyle ważne będzie jak i o czym rozmawiać będą Putin i Bush na dwugodzinnym spotkaniu na Kremlu.
Wiadomo, że Rosji szczególnie zależy na jak największym wpływie na decyzje NATO, uznanie jej przez amerykański Kongres za kraj o gospodarce rynkowej, przyjęcie do Światowej Organizacji Handlu (WTO) i ostateczne zniesienie bolesnej dla Rosji z przyczyn prestiżowych poprawki Jacksona-Vanika z 1974 roku.
Była ona odpowiedzią na ograniczanie przez Związek Sowiecki emigracji Żydów i przewidywała, że Stany Zjednoczone nie będą udzielały żadnemu krajowi z gospodarką inną niż wolnorynkowa klauzuli najwyższego uprzywilejowania w handlu, o ile kraj ten w jakikolwiek sposób ogranicza emigrację swoich obywateli.
Lista życzeń Stanów Zjednoczonych jest znacznie trudniejsza do spełnienia. Sukcesem Busha byłoby przede wszystkim uzyskanie wyraźnej zgody Putina na program tarczy nuklearnej, przyzwolenia na ewentualne uderzenie na Irak i rezygnację Moskwy ze współpracy z Iranem w dziedzinie technologii nuklearnych.
Przedstawiciele Kremla podkreślają sukces, jakim dla Rosji, jest - ich zdaniem - zbliżenie ze Stanami Zjednoczonymi. Wielu obserwatorów jest jednak sceptycznych. Część z nich postrzega w moskiewskim szczycie raczej początek przełomu, niż jego kulminacyjny punkt.
Moskiewski szczyt Putin-Bush, podczas którego dwaj prezydenci podpiszą układ o zmniejszeniu o dwie trzecie arsenałów nuklearnych, uważa się w stolicy USA za ukoronowanie procesu bezprecedensowego zbliżenia między obu krajami.
Z okazji szczytu w Moskwie i porozumienia rakietowego niektórzy komentatorzy rozpisują się o przyjaźni Rosji i USA i o prozachodniej orientacji Putina. Inni przestrzegają jednak przed taką interpretacją zbliżenia obu dawnych przeciwników z czasów zimnej wojny.
Porozumienie to duże osiągnięcie, ale nie oznacza wcale, że Rosja integruje się z Zachodem - powiedział ceniony ekspert do spraw Rosji, profesor Uniwersytetu Stanforda, Michael McFaul. Do integracji nie dojdzie, dopóki w Rosji nie będzie prawdziwej demokracji. Tymczasem demokracja w Rosji jest krucha i nawet słabnie pod rządami Putina, który ogranicza wolność mediów i nasila kontrolę tajnej policji nad niezależnymi organizacjami.
Podobnego zdania jest Washington Post. Niebezpiecznym złudzeniem jest przypuszczać, że Putin planuje "dołączenie do Zachodu". Podejmuje on pragmatyczne starania, aby zwiększyć wpływy Rosji na świecie wszelkimi dostępnymi środkami - pisze dziennik w swym środowym wydaniu.(iza)