Wiosenny nepotyzm? Dyskusja wokół miejsc Śmiszka i Spurek
Krzysztof Śmiszek i Sylwia Spurek otwierają listy Wiosny do Parlamentu Europejskiego na Dolnym Śląsku i w Wielkopolsce. To też partnerzy władz partii - Roberta Biedronia i Marcina Anaszewicza. To sprawia, że pojawiają się pytania o nepotyzm.
Dyskusja rozgorzała na nowo po tekście, który ukazał się na stronie Newsweeka. Jego autorka zwraca uwagę, że choć kandydatury Śmiszka i Spurek rodzą zarzuty nepotyzmu u przeciwników i mieszane uczucia w samej partii, to nie zajmują wcale tzw. miejsc biorących.
Wszystko przez ordynację wyborczą i ostatnie sondaże, które dają Wiośnie nawet dwukrotnie mniejsze wyniki, niż w lutym. Przy 5 proc. poparcia partia zdobędzie zaledwie trzy mandaty. Przypadną one stołecznej dwójce Joannie Scheuring-Wielgus (Robert Biedroń już zapowiedział, że zrzeknie się mandatu), Maciejowi Gduli (okręg świętokrzysko-małopolski) i Łukaszowi Kohutowi na Śląsku. Śmiszek wejdzie do Parlamentu Europejskiego dopiero przy 6-8 proc. w skali kraju, a Spurek - przy ok. 10 proc.
"Zarzut o nepotyzm zbyt mocny"
Zdaniem dziennikarki "Gazety Wyborczej" Dominiki Wielowieyskiej zarzut nepotyzmu w Wiośnie jest zbyt mocny. Jak twierdzi, można byłoby użyć tego słowa, "gdyby ktoś mianował swojego partnera na stanowisko niewybieralne". W przypadku Spurek i Śmiszka ostateczną decyzję podejmą natomiast wyborcy.
"(...) byli znani ze swojej działalności publicznej i zawodowej, zanim znaleźli się na listach. Gdyby to był przypadek taki jak ten Ryszarda Czarneckiego i jego syna, to bym się z Wami zgodziła" - dodała Wielowieyska. Autorka tekstu Dominika Długosz argumentowała, że wyborca nie kojarzy raczej Śmiszka z jego działalności, a z tego, że jest partnerem Biedronia.
Masz news, ciekawe zdjęcie lub film? Prześlij nam na dziejesie.wp.pl!