PublicystykaWiktor Świetlik: "Duda i Morawiecki skazani na siebie. Łączy ich polityczny interes" [OPINIA]

Wiktor Świetlik: "Duda i Morawiecki skazani na siebie. Łączy ich polityczny interes" [OPINIA]

Prezydent i premier mają wspólne cele, zainteresowania, mało potencjalnych pól konfliktu. To całkiem sporo, bo wojny między "pałacami" wysadzały władzę polskich partii częściej niż przeciwnicy polityczni.

Wiktor Świetlik: "Duda i Morawiecki skazani na siebie. Łączy ich polityczny interes" [OPINIA]
Źródło zdjęć: © fot. Twitter, @PiS_Lubelskie

01.06.2020 | aktual.: 01.06.2020 12:21

Dwóch najpopularniejszych polskich polityków nie łączy tylko poparcie dla budowy kanału przez Mierzeję Wiślaną i wspólne piwo z sokiem oraz "nieformalną" fotką. Mateusz Morawiecki bardzo mocno ostatnio akcentuje rolę głowy państwa w prowadzonych przez Polskę negocjacjach czy poszczególnych działaniach.

Silne wsparcie premiera nie jest oczywiście bez związku ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi - ale oznacza także więcej. Sojusz tych dwóch polityków może na długo zaważyć na kształcie polskiej sceny politycznej i polskiej centroprawicy. Ale przeciwników im nie brakuje – i to nie tylko w obozie wroga.

Duda i Morawiecki. Internetowa dyplomacja

I Andrzej Duda i Mateusz Morawiecki lubią politykę międzynarodową oraz dobrze się w niej czują. Nie da się ukryć, że trudno sobie wyobrazić wielu polityków z PiS, podobnie jak z PO (w tym poprzednika Dudy i dwie poprzedniczki Morawieckiego) negocjujących na bieżąco z europejskimi liderami m.in. za pomocą internetowych komunikatorów.

A tak dziś to wygląda. Duda "ogarnia" światowych prezydentów, Morawiecki premierów. Duda lepiej czuje się w polityce transatlantyckiej, Morawiecki – w europejskich negocjacjach ekonomicznych.

Prezydent ma np. dobry kontakt z francuską głową państwa. To zaskakujące, uwzględniając oficjalne tyrady Emmanuela Macrona pod adresem Polski. Ale w dzisiejszej polityce jest odwrotnie niż restauracji, gdzie bluzga się w kuchni, a na sali jest eleganckim. Telefoniczne pogawędki, wiadomości, i idące za nimi decyzje potem zostają przykrywane wzajemnymi pohukiwaniami, by zadowolić elektoraty i media.

To w wyniku tego typu negocjacji Polska i Francja wspólnie zaczęły postulować zwiększenie nakładów na europejską politykę rolną. Przekonano też bogate Niemcy, że upieranie się przy "ograniczonym budżecie" unijnym spowoduje, że znajdą się wraz z Austrią i Beneluksem na przegranej pozycji.

Duda i Morawiecki. Środkowe "Pokolenie X"

Obaj politycy są w podobnym wieku (rządzące dziś światem środkowe "Pokolenie X"), obaj też mocno odbiegają od negatywnego stereotypu polskiego prawicowca.

Amerykański dziennikarz, który rozmawiał z Mateuszem Morawieckim, był zdziwiony że premier "populistycznego, zaściankowego rządu" gładko przeskakuje pomiędzy tematami, tłumacząc niuanse globalnej ekonomii. Morawiecki jest w rzeczywistości światopoglądowo bardziej wyrazisty niż wielu "starych pisowców" (ostatecznie był synem Kornela i członkiem Solidarności Walczącej), ale jako były szef banku nie lubi tego eksponować - woli poziom profesjonalny niż ideologiczny.

Andrzej Duda z kolei, dopóki nie zaczął w kampanii zagrażać Bronisławowi Komorowskiemu, nawet w przeciwnym obozie był postrzegany jako "najbardziej kompetentny prawicowiec". Za sprawą nieżyjącej już dziennikarki Janiny Paradowskiej nawet lewicowa "Polityka" wymieniała go w rankingach najbardziej pracowitych parlamentarzystów.

Te cechy nie zawsze traktowane są jako zalety. PiS-owscy zwolennicy twardej retoryki albo po prostu przeciwnicy przestawiają ich jako zbytnich "ugodowców". Tu docieramy do technicznej słabości obydwu polityków: braku własnych frakcji partyjnej w ramach Zjednoczonej Prawicy - czym mogą wykazać się nie tylko starzy politycy PiS z ulicy Nowogrodzkiej czy grupy Zbigniewa Ziobry, ale i Jarosław Gowin. To właśnie zagrożenie wewnętrzne może być dla duetu premiera i prezydenta najsilniejsze.

Grając razem Duda i Morawiecki są bardzo silni. Dlatego grozi im przede wszystkim, że mogą być napuszczani na siebie. Wojnę mogą rozpocząć ich otoczenia, tak jak było to choćby w przypadku konfliktów między "pałacami" za czasów i pierwszego PiS, i PO. Może dochodzić do próby odcięcia jednego od drugiego, w momencie, gdy ten się osłabi.

Duda i Morawiecki. Małżeństwo z potrzeby

Prezydent i premier zapewne mają świadomość, że konflikt pomiędzy "dużym", a "małym pałacem" wykończył rząd Leszka Millera i nie dopomógł Bronisławowi Komorowskiemu - pomimo, iż nie były to koabitacje, gdy premier jest z jednego, a prezydent drugiego obozu.

Tych dwóch polityków jest bogatszych o doświadczenie poprzedników. Mają także świadomość rzeczy dla nich najważniejszej. Że biorąc pod uwagę sondaże, Andrzejowi Dudzie wsparcie premiera jest dziś bardzo potrzebne, a Mateuszowi Morawieckiemu bardzo potrzebny będzie prezydent, który będzie wspierał jego projekty. A w polityce potrzeba jest dużo istotniejsza niż najlepsza nawet znajomość, sympatia albo zdjęcie.

Wiktor Świetlik dla WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)