Wielka Brytania: na wojnę i przeciwko niej
Kilka tysięcy przeciwników wojny w Afganistanie przemaszerowało w niedzielę w Londynie z Hyde Parku do Trafalgar Square. Był to drugi największy antywojenny marsz w brytyjskiej metropolii od czasu rozpoczęcia amerykańskiej akcji wojskowej w Afganistanie 7 października.
Policja ocenia liczbę uczestników pochodu na 15 tys., organizatorzy na trzykrotnie więcej.
Organizatorem protestu była grupa występująca pod nazwą Koalicja dla Powstrzymania Wojny (Stop the War Coalition), która skupia m.in. zwolenników nuklearnego rozbrojenia CND (Campaign for Nuclear Disarmenment), lewicową Socjalistyczną Partię Robotniczą i różne grupy muzułmańskie.
Weteran lewicy brytyjskiej Partii Pracy Tony Benn powiedział w swoim przemówieniu, że pokój w Afganistanie jest wciąż zagrożony, a sytuacja niebezpieczna. Laburzystowski poseł Alan Simpson wyraził przekonanie, iż w Afganistanie - w miejsce jednej tyranii reprezentowanej przez talibów - powstała nowa, której wyrazem jest Sojusz Północny.
Organizatorka niedzielnego pochodu Lindsey German powiedziała prasie, że celem wojny nie było odsunięcie talibów po to, by ich miejsce zajął Sojusz Północny. Według niej, mudżahedini Sojuszu są równie źli, co talibowie, jeśli chodzi o łamanie praw człowieka i uciskanie kobiet.
Tymczasem - według agencji DPA - brytyjski sekretarz obrony Geoff Hoon zapowiedział w niedzielę, że rząd Tony'ego Blaira gotów jest wysłać do Afganistanu jeszcze więcej wojska. Brytyjscy żołnierze ochraniają już lotnisko w Kabulu. Do przerzutu do Afganistanu gotowych jest 6 tys. kolejnych wojskowych. (jask)