Trwa ładowanie...

Widmo wojny w Armenii. Były ambasador ostrzega: jest fatalnie

- Do wojny może dojść w każdej chwili - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP na Łotwie i w Armenii, odnosząc się do eskalującej sytuacji pomiędzy Armenią a Azerbejdżanem.

Premier Armenii Nikol PaszynianPremier Armenii Nikol PaszynianŹródło: East News, fot: HANDOUT
d35i03n
d35i03n

W ciągu ostatnich kilku miesięcy coraz mocniej zaognia się sytuacja wokół Armenii i Azerbejdżanu. W poniedziałek premier Armenii Nikol Paszynian przemawiał podczas spotkania z mieszkańcami obszarów przygranicznych w regionie Tawusz w północnej Armenii. Na nagraniu polityk stwierdził, że pomiędzy Baku a Erywaniem może dojść do wojny.

Paszynian przekazał, że Azerbejdżan oczekuje od Armenii oddania czterech spornych wiosek. Ponadto dodał, że "brak kompromisu w tej sprawie może doprowadzić do wojny z Azerbejdżanem do końca tygodnia".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Gorąco na granicy. Migranci zaatakowali polskich strażników

Wioski, które Erywań kontroluje od lat 90., mają dla Armenii znaczenie strategiczne. Znajdują się przy głównej drodze między stolicą a granicą z Gruzją. Baku twierdzi, że zwrot tych terytoriów jest niezbędnym warunkiem wstępnym porozumienia pokojowego.

d35i03n

"Azerbejdżan eskaluje żądania"

Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP na Łotwie i w Armenii oraz prezes Stowarzyszenia Euroatlantyckiego, mówi wprost: - Jest fatalnie.

W jego ocenie "jest to oczywiście efekt w dużej mierze tego, że Armenia przez całe lata stawiała na Rosjan, że prowadziła politykę niezwykle jednostronną". - Federacja Rosyjska z powodów politycznych, wynikających z tego, że po prostu Rosjanie są za słabi w tej chwili, jak i z powodów takich, że Armenia próbuje dokonać niekonsekwentnego, ale jednak zwrotu na Zachód, wyraźnie nie jest zainteresowana obroną Armenii czy wspieraniem jej w tym konflikcie - dodaje.

- Istnieje bardzo wyraźna wojskowa i polityczna nierównowaga. Ormianie znaleźli się w takiej sytuacji, że nie pozostaje im nic innego, jak przyjmowanie kolejnych dyktatów ze strony Azerbejdżanu. Dyktatów, które też są uzależnione od zewnętrznej sytuacji politycznej - wyjaśnia.

I wyjaśnia, że "wykorzystując międzynarodową niestabilność związaną z wojną w Ukrainie, Azerbejdżan eskaluje żądania, eskaluje naciski na Armenię". - Doprowadziwszy do kompletnej czystki etnicznej w Górskim Karabachu, w tej chwili zaczyna wysuwać żądania terytorialne wobec terytorium ormiańskiego - wyjaśnia rozmówca Wirtualnej Polski.

"Niesłychanie bolesne" żądania

W opinii Nowakowskiego te żądania terytorialne są "niesłychanie bolesne dla Ormian". Dlaczego? Jak mówi były ambasador, z bardzo prostego powodu. - To teoretycznie są żądania stosunkowo nieznaczne. Tylko Azerbejdżan, gdyby żądania zostały spełnione, de facto odcina Armenię od świata - dodaje.

d35i03n

- Cztery wioski w prowincji Tawusz są położone strategicznie, bo one zamykają główną drogę życia Armenii - drogę, która łączy Armenię z Gruzją. W zasadzie w tym momencie Ormianie są kompletnie odcięci od świata zewnętrznego - mamy zamkniętą granicę z Turcją, zamkniętą granicę z Azerbejdżanem, prawie zamknięte jedyne przejście - wylicza. W opinii Nowakowskiego w konsekwencji plan azerski polega na pozbawieniu Armenii niepodległości.

Sporny Górski Karabach Wirtualna Polska
Sporny Górski KarabachŹródło: Wirtualna Polska

"Do wojny może dojść w każdej chwili"

Czy Nowakowski zgadza się z tym, co powiedział premier Armenii, że pomiędzy Baku a Erywaniem może dojść do wojny? - Tak, do wojny może dojść w każdej chwili - mówi wprost ekspert.

d35i03n

- Przykładem jest i rok 2020, i ten nagły atak na Górski Karabach, który doprowadził do pełnej czystki etnicznej. Swoją drogą to jest też zadziwiające, że cały świat załamuje ręce nad losem biednych Palestyńczyków ze Strefy Gazy, natomiast wyczyszczony do zera praktycznie Górski Karabach nie zwrócił niczyjej uwagi. Wzrok świata jest w wielu przypadkach selektywny - ocenia rozmówca Wirtualnej Polski.

Głos z Moskwy ws. Armenii

Rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Maria Zacharowa, skomentowała oświadczenie premiera Armenii Nikolego Paszynina na temat potencjalnej wojny z Azerbejdżanem. Dyplomatka stwierdziła, że sytuacja, w której obecnie znajduje się Erywań, jest wynikiem konsultacji z Zachodem.

"Premier Armenii Nikol Paszynian powiedział na spotkaniu z mieszkańcami regionu Tawusz, że jeśli Erywań nie pójdzie na kompromis z Baku w kwestii przygranicznych wiosek, wojna może wybuchnąć pod koniec tygodnia. Do czego doprowadzili nowi kuratorzy z Unii Europejskiej, NATO i Waszyngtonu. Uwaga: to oświadczenie nie ma nic wspólnego z Rosją. Jest to wyłączna kompetencja obecnych władz w Erywaniu i wynik ich konsultacji z ludźmi Zachodu" - napisała Zacharowa na Telegramie.

Kryzys wokół Armenii i Azerbejdżanu

Przypomnijmy, że we wrześniu ubiegłego roku Armenia poniosła poważną porażkę. Azerbejdżan przeprowadził wówczas błyskawiczną ofensywę i odbił Górski Karabach. Baku i Erywań oświadczyły, że chcą teraz podpisać formalny traktat pokojowy. Rozmowy utknęły jednak w martwym punkcie. Na razie nie udało się wypracować kompromisu w kwestii wspólnej granicy mierzącej 1000 km - podaje agencja Reutera.

d35i03n

Od dziesięcioleci Azerbejdżan i Armenia toczą spór o separatystyczny region - zamieszkany głównie przez Ormian. Po poprzedniej odsłonie konfliktu w 2020 r. Azerbejdżan odzyskał kontrolę nad częścią Górnego Karabachu, a Rosja rozmieściła tam kontyngent pokojowy.

Na mocy porozumienia o zawieszeniu broni, wynegocjowanego przez Rosję w 2020 roku, 1960 rosyjskich żołnierzy ma za zadanie ochronić jedyną trasę łączącą Górski Karabach z Armenią.

d35i03n

Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d35i03n
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Wyłączono komentarze

Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski
d35i03n
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj