ŚwiatWenezuelscy wojskowi zbuntowali się przeciwko Nicolasowi Maduro. Zostali aresztowani

Wenezuelscy wojskowi zbuntowali się przeciwko Nicolasowi Maduro. Zostali aresztowani

Wojskowi w niedzielę nad ranem zajęli oddaloną o 170 km od stolicy Wenezueli bazę wojskową. Uzbrojeni mężczyźni ogłosili powstanie w obronie ładu konstytucyjnego. Kika godzin później poinformowano, że "atak udaremniono".

Wenezuelscy wojskowi zbuntowali się przeciwko Nicolasowi Maduro. Zostali aresztowani
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | PASCUALE GIORGIO
Radosław Rosiejka

06.08.2017 21:17

W internecie pojawił się film wideo ukazujący grupę umundurowanych mężczyzn z bronią, którzy zajęli bazę wojskową Paramacay w Valencii. Ich rzecznik w randze kapitana, który przedstawił się jako "były kapitan Gwardii Narodowej Juan Carlos Caguaripano" ogłosił rozpoczęcie powstania przeciwko prezydentowi Nicolasowi Maduro.

Juan Carlos Caguaripano oświadczył, że wojskowi powstali przeciwko "morderczej tyranii Nicolasa Maduro", ale ich wystąpienie nie jest "zamachem stanu", lecz "akcją obywateli i wojska w celu przywrócenia w Wenezueli ładu konstytucyjnego".

- Domagamy się natychmiastowego powołania rządu tymczasowego - dodał kapitan.

Jednocześnie zadeklarował "lojalność i wierność" wobec zmarginalizowanego przez rząd Zgromadzenia Narodowego (parlamentu), w którym zdecydowaną przewagą ma opozycja.

Współpracownik Maduro: rebelia została stłumiona

Kilka godzin po opublikowaniu nagrania bliski współpracownik prezydenta Nicolasa Maduro Diosdado Cabello ogłosił, że "rebelia została stłumiona", a "kilku uczestników zamachu na Narodowe Boliwariańskie Siły Zbrojne (FANB) zatrzymano".

Określił ich jako "cywilnych uzbrojonych terrorystów przebranych w mundury".

- FANB kontrolują sytuację, a w pozostałych jednostkach wojskowych kraju panuje absolutnie normalna sytuacja - zapewnił Diosdado Cabello, który został wybrany do nieuznawanej przez opozycję Konstytuanty.

Niepokoje w Wenezueli

W kraju od ponad czterech miesięcy trwają masowe protesty, które pochłonęły ponad 120 ofiar. W ubiegłą niedzielę prezydent Nicolas Maduro przeprowadził wybory do Konstytuanty. Zostały one zbojkotowane przez opozycję. Oficjalna frekwencja w tych wyborach wyniosła ponad 8 mln, ale opozycja twierdzi, że zagłosowało tylko 2 mln uprawnionych do głosowania Wenezuelczyków. Również firma Smartmatic, która dostarczyła wsparcia technologicznego podczas głosowania poinformowała, że dane o frekwencji zostały zmanipulowane.

Legalność wyborów do Narodowego Zgromadzenia Konstytucyjnego zakwestionowała prokurator generalna Wenezueli Luisa Ortega Diaz, która była uznawana za osobę sprzyjającą prezydentowi. W sobotę zaalarmowała, że siedziba jej urzędu została otoczona przez żandarmów. Kilka godzin później prokurator zdymisjonowano.

Nicolas Maduro tłumaczy, że Konstytuanta ma napisać nową konstytucję. Ma zastąpić ustawę zasadniczą napisaną pod dyktando wieloletniego przywódcy kraju Hugo Chaveza. Były prezydent przed śmiercią namaścił na swojego następcę właśnie Nicolasa Maduro.

Przyczyna konfliktu

Jego krytycy zarzucają, że prezydent dzięki Narodowemu Zgromadzeniu Konstytucyjnemu chce rozprawić się z parlamentem, w którym od 2015 r. opozycja ma zdecydowaną większość. Od dwóch lata Nicolas Maduro nie uznaje parlamentu i rządzi za pomocą dekretów.

Aby nie dopuścić do rządów opozycji Nicolas Maduro przeprowadził czystkę Najwyższego Trybunału Sprawiedliwości (odpowiednika polskiego Trybunału Konstytucyjnego), obsadzając go swoimi najwierniejszymi sojusznikami i od tej pory używa go jako broni przeciwko opozycji. Trybunał na mocy własnego wyroku z 28 marca przejął całą władzę parlamentu, co stało się początkiem protestów.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (16)