"Węgrzy chcą być gotowi". Ekspert nie pozostawia wątpliwości
Czy Viktor Orban zamierza zbudować wielkie węgierskie imperium, czy raczej jest po prostu wytrawnym graczem, który prowadzi specyficzną politykę międzynarodową? Między innymi o te kwestie pytał eksperta Patrycjusz Wyżga w programie "Newsroom". Gościem Wirtualnej Polski był analityk Instytutu Europy Środkowej, politolog dr Dominik Hejj. - Teoretycznie moglibyśmy powiedzieć, że Orbana napędza zbliżenie z Chinami i bieżące interesy. Chinom jako przyczółek w Europie Środkowej zostały już tylko Węgry i oni zdają sobie z tego sprawę. Wiedzą też, że nie poradzą sobie bez unijnych pieniędzy, bo premier Węgier wycofał się z narracji Brukseli - mówił na antenie WP dr Hejj. - O tym, co się dzieje teraz na Węgrzech i jaka jest, a także jaka może być polityka zagraniczna tego kraju, mówi jasno szef MSZ Słowacji. On wskazuje, że wciąż do końca nie wiadomo, w którą stronę Węgrzy pójdą, zależnie od tego, jak potoczy się wojna - przypomniał dr Hejj. - Rumuni i Słowacy obawiają się podgrzewania tej atmosfery. To nie jest tak, że Węgrzy szykują wojska, ale oni uważają, że muszą być gotowi, gdyby na nowo rysowały się mapy Europy - ocenił analityk. Politolog relacjonował też, co o wojnie w Ukrainie myślą sami Węgrzy i wyjaśnił, dlaczego tak jest. - Dziś mniej więcej 80 proc. mediów w tym kraju jest prorządowych. To gwarancja, że dokładny głos rządu dotrze pod strzechy bez żadnej oceny. Cała retoryka Orbana dociera niemal do każdego mieszkańca. Informacje z wojny są tam daleko w tyle i zawsze opatrzone rosyjskim komentarzem - ocenił.