Węgierskie turbulencje w UE. Donald Tusk: co jeszcze musi zrobić Fidesz?
W Brukseli nie milkną echa ostatniej afery związanej z europosłami węgierskiego Fideszu. Wszystko dzieje się w tle jednych z najważniejszych negocjacji budżetowych w historii Unii Europejskiej. Sytuację na Twitterze skomentował Donald Tusk.
02.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 16:54
Europejska debata na temat negocjacji budżetowych w ostatnich kilkunastu godzinach wkroczyła na poziom obyczajowy. Węgierski europoseł prawicowego Fideszu - Jozsef Szajer - został przyłapany podczas orgii w jednym z brukselskich klubów. Na miejscu policja zastała 25 nagich mężczyzn, z których część uprawiała seks (ze względu na pandemię koronawirusa w Belgii obowiązuje zakaz spotkań powyżej 5 uczestników - red.). W lokalu zabezpieczono również narkotyki.
Na listę kłopotów Fideszu dopisał się także inny węgierski europoseł. Tamas Deutsch porównał szefa Europejskiej Partii Ludowej do Gestapo. "Kiedy Mafred Weber mówi, że nie mamy się czego obawiać, jeśli niczego nie ukrywamy, przypomina mi, że Gestapo i węgierska tajna policja AVH miały ten sam slogan. Historia pokazała jednak, że nawet ci, którzy nie mieli nic do ukrycia, mieli wszelkie powody, by się bać" - stwierdził polityk.
Sytuacji bacznie przygląda się były polski premier Donald Tusk. "Co musi jeszcze zrobić Fidesz, aby dowieść, że po prostu nie pasują do naszej rodziny?" - pyta na Twitterze przewodniczący Europejskiej przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej.
Węgierski Fidesz przynależy w Brukseli do frakcji EPL - jednak od marca 2019 roku jest zawieszony w prawach członka. Za takim rozwiązaniem odpowiedziało się 13 państw członkowskich - podczas debaty zwrócono uwagę na działania Budapesztu uznawane za wymierzone w niezależność sądownictwa, podważanie autonomii uniwersytetów oraz negatywna kampania z wykorzystaniem wizerunku ówczesnego szefa Komisji Europejskiej Jeana-Claude'a Junckera.
Budżet UE. Polska i Węgry zapowiadają weto
Rok później - w lutym 2020 roku - w EPL doszło do debaty nad wyrzuceniem partii Orbana z rodziny europejskich chadeków. Jednak powołana "grupa mędrców" nie doszła do porozumienia ws. relegowania Fideszu ze swojego grona. Viktor Orban nie ukrywa także swojej niechęci wobec Donalda Tuska. Węgier skrytykował wybór Polaka na przewodniczącego EPL - ocenił, że ten m.in. "wniósł do partii polskie konflikty i interesy wewnętrzne".
Ostatnie turbulencje Fideszu odbywają się w kluczowym momencie dla Unii Europejskiej. Budapeszt razem z Warszawą zapowiadają weto unijnego budżetu, ponieważ premierzy nie zgadzają się na zapis o powiązaniu wypłaty środków unijnych z przestrzeganiem reguł praworządności. - W tej sprawie nie chodzi tylko o pieniądze (...). Fundusz Odbudowy jest potrzebny dla państw zadłużonych powyżej 100 proc. PKB, a nas to nie dotyczy (...). Tu chodzi o suwerenność i niezależność naszych ojczyzn, stąd dzisiejsze spotkanie - przekonywał w zeszłym tygodniu węgierski premier.
Weto unijnego budżetu wymusi wprowadzenia prowizorium budżetowego. W skrócie oznacza to, że nie będzie nowych pieniędzy na: nowe inwestycje energetyczne, drogi, wodociągi. Nie będzie też środków na odbudowę gospodarek po pandemii - czyli na modernizację szpitali czy na pomoc dla upadających firm.