Ważą się losy pomocy dla Ukrainy. "Inni jakoś podratują"
- Nie jest tak, że Amerykanie mówią, że jeśli oni nie dadzą pieniędzy, to i nikt inny nie da. Chwilowo nie dają, bo mają problem, ale inni jakoś podratują - mówi w rozmowie z WP Jerzy Marek Nowakowski. Tak komentuje zamrożone amerykańskie wsparcie dla Ukrainy przed wizytą Wołodymyra Zełenskiego w USA.
12.12.2023 14:53
We wtorek prezydent Joe Biden przyjmie w Białym Domu Wołodymyra Zełenskiego. To spotkanie jest bardzo ważne, bo prezydent Ukrainy wygłosi także przemówienie w Senacie. Zaprosili go do niego liderzy obu partii w izbie wyższej, Demokratów - Chuck Schumer i Republikanów - Mitch McConnel. Podczas wizyty na Kapitolu zaplanowane jest także spotkanie Wołodymyra Zełenskiego z republikańskim spikerem Izby Reprezentantów Mikiem Johnsonem.
Spotkanie prezydentów Ukrainy i USA ma "podkreślić niezachwiane zobowiązanie" Stanów Zjednoczonych wobec kraju, który od lutego 2022 roku odpiera rosyjską inwazję na pełną skalę. Będzie to już trzecia wizyta Zełenskiego w Waszyngtonie od tego czasu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obecność prezydenta Ukrainy w USA jest istotna, ponieważ ma ona miejsce w momencie, kiedy w Kongresie ważą się losy dalszego wsparcia USA dla Ukrainy. W ciągu ostatniego miesiąca Waszyngton odwiedziło kilka delegacji z Ukrainy, by lobbować za przyjęciem przez parlament pakietu zawierającego ponad 61 mld dolarów.
Ryszard Schnepf, były ambasador RP w USA, w rozmowie z Wirtualną Polską ocenia, że dobrze się stało, że prezydent Zełenski podjął taką inicjatywę z ogromną dynamiką. - Podróż do Argentyny była ważnym wydarzeniem. To znaczy, że będzie zabiegał dyplomatycznie o poparcie krajów, które co najmniej wstrzymywały się lub były nieprzyjazne - mówi.
- Argentyna podchodziła z ogromną rezerwą, ale takich krajów jest więcej - dodaje.
"Chwilowo nie dają, bo mają problem, ale inni jakoś podratują"
Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP na Łotwie i w Armenii, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że Amerykanie próbują powiedzieć, że jeśli oni przez chwilę nie zapewnią Kijowowi środków, to świat Ukrainie i tak je da. - Sygnałem jest fakt, że dzień po zamrożeniu środków pojawiła się oferta japońska na załatanie bieżących dziur. Japończycy z Amerykanami są w bardzo ścisłej współpracy, więc nie wierzę, że to nie było uzgodnione - ocenia.
Przypomnijmy, że Japonia jest gotowa przeznaczyć Ukrainie około 4,5 miliarda dolarów na powojenną odbudowę kraju, co zapowiedział premier Fumio Kishida.
- Na pewno nie jest tak, że Amerykanie mówią, że jeśli oni nie dadzą pieniędzy, to i nikt inny nie da. Chwilowo nie dają, bo mają problem, ale inni jakoś podratują - mówi Nowakowski.
Podkreśla jednak, że kłopot polega na innej, prostej rzeczy. - Na kroplówce boksera zawodowego się nie wyhoduje. A potrzebny jest właśnie taki bokser, który dostaje duże ilości odżywek, a nie cienką kroplówkę - mówi.
W ocenie byłego ambasadora, wyjazd Wołodymira Zełenskiego jest adresowany do amerykańskich mediów i tamtejszej opinii publicznej. - To, że Zełenski przyjeżdża, udziela wywiadów, spotyka się, to jest przekaz "ratujcie nas". To też podkreślenie, że są z tego samego towarzystwa - mówi.
Węgry z wizytą w USA. Wcześniej rozmowa Zełenski - Orban
To niejedyna wizyta w Stanach Zjednoczonych. Współpracownicy premiera Węgier Viktora Orbana odbędą w Waszyngtonie spotkanie za zamkniętymi drzwiami z członkami partii republikańskiej. Jak dowiedział się "Guardian", mają nalegać na zakończenie wsparcia wojskowego USA dla Ukrainy.
- To będzie spotkanie na szczeblu partyjno-rządowym, ze strony amerykańskiej nie ma administracji - mówi Schnepf.
Prezydent Ukrainy przeprowadził krótką rozmowę z premierem Węgier podczas ceremonii zaprzysiężenia Javiera Mileia na stanowisko prezydenta Argentyny.
- To, że będą kolejne rozmowy (współpracowników premiera - red.), oznacza, że stanowisko premiera Węgier jest nieprzejednane, oznacza też wsparcie dla Władimira Putina, Federacji Rosyjskiej i blokowaniu poparcia UE. Co ma na tyle istotne znaczenie, że Węgry niedługo obejmą przewodnictwo w Unii Europejskiej - ocenia Ryszard Schnepf.
Warto przypomnieć, że Węgry są tym krajem, który sprzeciwia się integracji Ukrainy z Unią Europejską. Dodatkowo Węgry są przeciwne zmianom w unijnym budżecie, które miałyby na celu zwiększenie pomocy finansowej dla Kijowa. W środę rządząca na Węgrzech partia Fidesz przedstawiła w parlamencie projekt rezolucji sprzeciwiający się rozpoczęciu takich negocjacji.
Były ambasador podkreśla, nawiązując do rozmów z Orbanem, że inicjatywy Zełenskiego są imponujące. - Ale świadczą o bardzo trudnej sytuacji państwa ukraińskiego. Powiedziałbym, że warto rozmawiać z każdym, jeśli w grę wchodzi kwestia bezpieczeństwa własnego kraju. Starania Zełenskiego są zasadne, mimo że tego typu rozmowy nie należą do przyjemności. Mimo to prezydent Ukrainy czyni wszystko, aby przekonywać nawet swoich przeciwników - zaznacza Schnepf.
"Ktokolwiek by się zgodził na oddanie terytoriów, jest spalony"
Nowakowski podkreśla, że prawdopodobnie sondowanie na temat rozmów pokojowych się toczy. - Nie sądzę, by jakiekolwiek rozmowy miały szansę odbycia się przed amerykańskimi wyborami. Władimir Putin bardzo liczy na Donalda Trumpa - ocenia.
I dodaje: - Moim zdaniem się przeliczy. Ponadto, dopóki rozstrzygnięcie nie zapadnie, Rosjanie nie będą skłonni do rozmów pokojowych, bo ich żądania są nie do przyjęcia przez Ukrainę. Podobnie Ukraińcy nie będą mieli specjalnie zapału, dopóki będą otrzymywali pomoc.
- Ktokolwiek by się zgodził na oddanie terytoriów, co jest pierwszym i oczywistym warunkiem takich rozmów, jest w oczach społeczeństwa spalony. Nie dziwię się, bo jeśli ludzie ponieśli tak straszliwe ofiary, jak społeczeństwo ukraińskie, nie będą mieli ochoty zgadzać się na jakiekolwiek ustępstwa - zaznacza Nowakowski.
Jak podkreśla, jeszcze przez przyszły rok ta wojna może się toczyć. - Jeśli Zachód nie będzie gotowy na dźwiganie ciężaru finansowego i organizacyjnego tej wojny, to wtedy wojna zamrze w naturalny sposób, bo Ukraina sama sobie nie poradzi - dodaje.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski