Watykan musi uregulować te sprawy. Jasne zasady są konieczne [OPINIA]

Ksiądz Tomasz Z., negatywny bohater skandalu w Dąbrowie Górniczej, został karnie wydalony ze stanu duchownego. Tę decyzję podjął Watykan. Czy będą kolejne analogiczne decyzje? To bardziej skomplikowane niż się wydaje.

Ks. Tomasz Z. karnie wydalony ze stanu duchownego
Ks. Tomasz Z. karnie wydalony ze stanu duchownego
Źródło zdjęć: © WP | WP
Tomasz P. Terlikowski

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Tę sprawą żyła cała Polska. W Dąbrowie Górniczej na plebanii duchowny, właśnie ksiądz Tomasz Z. (redaktor naczelny diecezjalnego dodatku jednego z ogólnopolskich tygodników katolickich) zorganizował gejowską orgię. Jeden z jej uczestników stracił przytomność, a gdy - wyrzucony na zewnątrz przez innych uczestników - jego partner zadzwonił po karetkę, ksiądz Z. odmówił wpuszczenia do środka ratowników medycznych. Ci - w odpowiedzi - wezwali policję, którą już wpuścić trzeba było.

Kilka dni później sprawa wyciekła do mediów, a kuria musiała przyznać, że ksiądz - choć oni wiedzieli o sprawie - jak gdyby nigdy nic wyjechał do Turcji. Ostatecznie działania wszczęto, a sam ksiądz - już po powrocie - zaatakował media i uznał, że jego sprawa jest "atakiem na Kościół".

Skruchy, ani zrozumienia, że zachował się skandalicznie, i to nie tylko dlatego, że zorganizował orgię na plebanii, ale i dlatego, że jego dobre imię było dla niego ważniejsze, niż życie i zdrowie drugiego człowieka - nie było w nim ani grama. Jego sprawa trafiła i do sądów cywilnych i do kościelnego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Z przerażeniem odkryłem". Karnowski dosadnie o Morawieckim

Ten pierwszy skazał duchownego na półtora roku więzienia za nieudzielenie pierwszej pomocy mężczyźnie podczas seksparty na plebanii, przestępstwo przeciwko wolności seksualnej i obyczajności oraz udzielanie narkotyków. Teraz decyzję podjął sąd kościelny, skazując księdza Tomasza Z. na wydalenie ze stanu duchownego.

I choć świeckim ta kara może się wydawać nieznaczna, bo oznacza ona właśnie tyle, że ksiądz przestanie pełnić funkcje kapłańskie i wróci do szeregu, stając się świeckim, to trzeba powiedzieć jasno, że innych - wyższych kar - w prawie kanonicznym nie ma. Kościelne więzienia dla księży nie istnieją, nie ma też możliwości karać surowiej ich w inny administracyjny sposób. Wydalenie ze stanu duchownego jest najwyższą karą, i wielu księży, podkreśla, że dla nich jest to realna kara, z którą trudno mierzyć inne.

Zarezerwowana jest ona zresztą dla naprawdę poważnych przestępstw, w tym do najpoważniejszych przypadków wykorzystania seksualnego małoletnich. Jeśli zastosowano ją w przypadku księdza Tomasza Z., to oznacza to, że jego sprawę potraktowano niezwykle poważnie.

Dlaczego? Odpowiedź jest dość złożona. Po pierwsze dlatego, że sprawa stała się publiczna, a ksiądz nie próbował nawet wyrazić skruchy, ale raczej atakował dziennikarzy. Po drugie dlatego, że dotyczyła ona nie tylko orgii homoseksualnej (choć i ona kanonicznie jest problemem), z użyciem środków chemicznych, ale także odmowy udzielenia pomocy.

Duchowny, który odmawia pomocy człowiekowi w zagrożeniu życia i zdrowia, zwyczajnie nie nadaje się do pełnienia funkcji związanych z pracą z ludźmi. Po trzecie sprawa dotyczyła diecezji, która od lat ma potężne problemy ze skandalami seksualnymi, a jej biskup został poproszony (co też jest karą) o przejście na emeryturę. W takiej sytuacji sygnał do pozostałych duchownych z tej diecezji musi być naprawdę mocny. I taki został wysłany.

Czy to kończy sprawę? Nic na to nie wskazuje. Diecezja sosnowiecka ma do załatwienia jeszcze przynajmniej kilka innych spraw, a swoje działanie w niej rozpoczęła już komisja "Wyjaśnienie i naprawa" spraw wrażliwych, na której czele stanął Tomasz Krzyżak. To on wraz z grupą współpracowników (m.in. dr Aleksandrą Brzemia-Bonarek - kanonistką, sędzią Sądu Metropolitarnego w Katowicach i członkini watykańskiej Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia, dr Markiem Lasotą - historykiem Kościoła i ekspertem z dziedziny archiwów Instytutu Pamięci Narodowej, wykładowcą w Instytucie Nauk o Polityce i Administracji Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie i ks. dr Jackiem Prusakiem SJ - dyrektorem Instytutu Psychologii Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie) ma zbadać wszystkie skandale i wyciągnąć z nich wnioski.

To zaś może oznaczać, że do Watykanu pójdą - już za sprawą biskupa Artura Ważnego - kolejne prośby o wydalenie ze stanu duchownego innych księży.

Jeśli przyjrzeć się sprawom, o których informowały media, może być ich naprawdę sporo. Zacznijmy od tego, że wciąż nie jest jasne, czy wszyscy winni skandalu w Dąbrowie Górniczej zostali już ukarani. Wciąż nie zostały wyciągnięte wnioski ze skandalu seksualnego w sosnowieckim seminarium duchownym, wciąż nie ukarano księży, którzy mieli wykorzystywać zależnych od siebie kleryków.

Istnieją też poważne podejrzenia, że w diecezji tej rzeczywiście istniały silne powiązania duchownych, którzy prowadzili podwójne, często homoseksualne (choć nie tylko) życie, a także że kryci oni byli przez część kurii. I to wszystko nie tylko musi być zbadane, ale także - jeśli diecezja ma zostać uzdrowiona - to załatwione. To zaś oznacza kary dla duchownych, w tym wydalenia ze stanu duchownego, których powinno być w tej diecezji więcej.

Ale to nie wszystko, bo nad sprawą tego rodzaju skandali powinien pochylić się również Watykan. Problemy związane z tego rodzaju zgorszeniem, jakim są skandale seksualne, związane z użyciem środków chemicznych, które kończą się zgonem lub problemami zdrowotnymi uczestników (by przypomnieć sprawę z Sosnowca czy z diecezji płockiej, czyli z Drobina) wymaga wypracowania odpowiednich standardów kanonicznych.

Tego typu działania powinny być - i to nie tylko gdy stają się publiczne - obarczone surowszymi, niż zwyczajne złamanie celibatu, karami. Tyle że w tej sprawie prawo kanoniczne, jak się zdaje, nie nadąża za zmianami obyczajów, także obyczajów duchownych.

Istotnym jest jednak również to, by zacząć surowiej egzekwować kary za złamanie (stałe i pozbawione elementu skruchy) celibatu, i to zarówno przez duchownych hetero, jak i homoseksualnych. Stały związek, z którego duchowny nie chce wyjść, i który jest na wielu parafiach tajemnicę poliszynela, powinien być powodem do wydalenia (jeśli nie zostają podjęte działania, by go przerwać i zakończyć) ze stanu duchownego.

I to nie tylko wtedy, gdy w grę wchodzą dzieci (bo już teraz w takiej sytuacji sugeruje się księdzu, by odszedł z kapłaństwa), ale również wtedy, gdy ich nie ma, a on mimo wszystko nie chce zakończyć niezgodnej z regułami Kościoła relacji.

Identycznie tak samo powinno się traktować duchownych, którzy - nie mając jednej partnerki czy partnera - wchodzą w kolejne związki, i nawet nie próbują podjąć życia, do którego się zobowiązali. Także w takiej sytuacji powinni być oni wydalani ze stanu duchownego. Odpowiednie zapisy prawne już w tej sprawie istnieją, ale - jak się zdaje - brakuje determinacji, by rzeczywiście to robić. W Sosnowcu tym razem jej nie zabrakło, i to jest naprawdę dobry sygnał.

Dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski

Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".

Źródło artykułu:WP Opinie
kosciół katolickiorgiaskandal

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (293)