Waszczykowski nie ma wątpliwości. Krytykuje "dobrą zmianę"
Zjednoczona Prawica odeszła od źródeł biało-czerwonej drużyny? - Wydaje mi się, że tak - stwierdził w programie "Tłit" Witold Waszczykowski. - Zmieniają się sytuacje wewnętrzne jak i międzynarodowe, nie można trwać w tych samych okopach, trzeba się adaptować - powiedział były szef MSZ. - Ja twardo broniłem polskich interesów. Niektóre media ciągle wspominają moją utarczkę publiczną z Timmermansem. Uważałem, że żaden urzędnik, a tym bardziej nie wybrany w sposób demokratyczny, nie ma prawa definiować sytuacji w Polsce, interpretować polskiej konstytucji - podkreślił. Późniejszą próbę dogadania się z Unią Europejską nazwał naiwnością, ale dodał, że trzeba było spróbować, żeby "się przekonać na własnych błędach, że te kompromisy przez UE są nieakceptowalne". Pytany o swój apel, by wyciszyć emocje i wrócić do źródła "dobrej zmiany", Waszczykowski powiedział, że rozumie, że dwie mniejsze partie w koalicji chcą się zdefiniować, wyróżnić ale jako polityk, któremu zależy, by koalicja trwała, zaapelowałem o opamiętanie się. - Pewną pokorę muszą wykazać i ci mniejsi koalicjanci i ten największy musi zrozumieć, że nie ma większości bez tych partii większych - podkreślił. Według niego większą gwarancję jedności dawała Beata Szydło. - 2016, 2017 rok to była maszyna, która szła bardzo dobrze i ta rekonstrukcja nie była zbyt potrzebna. Mało kto zrozumiał tak głęboką rekonstrukcję, gdzie po dwóch latach doszło do zmiany pani premier - podsumował.