Zatrzymano sprawcę alarmu bombowego na Mokotowie
Głupi żart ze strony mężczyzny postawił na nogi wszystkie służby.
41-latek powiadomił telefonicznie policję o podłożeniu ładunku, w jednym ze sklepów przy ulicy Modzelewskiego. Do tego zdarzenia doszło w połowie lipca tego roku. Na miejscu natychmiast pojawili się pirotechnicy, straż pożarna oraz załogi pogotowia ratunkowego. Okazało się, że nie znaleziono żadnego, podejrzanego pakunku.
Mężczyzna przez dłuższy czas myślał, że jest bezkarny. Jednak funkcjonariusze po kilku miesiącach poszukiwań, w końcu go namierzyli. Jacek B. usłyszał już zarzuty i w areszcie oczekuje na dalsze decyzje w swojej sprawie. Może mu teraz grozić do 8 lat pozbawienia wolności.
Policja apeluje o rozsądek, ponieważ sprawcy tego typu głupich żartów w większości przypadków są ustalani. Nie warto narażać służb na koszty, a przypadkowych osób na niepotrzebny stres.
Przeczytajcie też: Na warszawskiej Pradze Południe ma powstać punkt wymiany strzykawek. Dzielnicę opanują narkomani?