Warszawa. Wypadek na Bielanach. Żona zabitego apeluje do rodziców małych dzieci
"Zawsze zapinajcie dzieci porządnie w wózkach, bo nigdy nie wiadomo co może się zdarzyć" - napisała w mediach społecznościowych żona 33-latka, który zginął na warszawskich Bielanach, potrącony przez rozpędzone bmw. Kobieta nie ma wątpliwości: dzięki pasom jej synek żyje.
Żona 33-latka w swoim apelu podkreśliła, że wbrew części relacji świadków, jej synek nie wypadł z wózka podczas niedzielnego wypadku na przejściu dla pieszych na ul. Sokratesa na Bielanach w Warszawie.
"Pragnę sprostować, że nasz synek, który w czasie wypadku był w wózku, NIE WYPADŁ z niego. Był mocno przypięty pasami, dzięki czemu odniósł tylko niewielkie obrażenia. Poza kilkoma siniakami i zadrapaniami jego stan fizyczny jest bardzo dobry" (pisownia oryg. - przyp. red.) - napisała kobieta.
Zaapelowała również do rodziców małych dzieci, których wózki mają pasy zabezpieczające. "ZAWSZE zapinajcie dzieci porządnie w wózkach, bo nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć" - stwierdziła.
Rzecznik prezydenta: nie będzie państwowego marszu 11 listopada z udziałem Andrzeja Dudy
Przyznała również, że zdarzało się jej pamiętać o takim zabezpieczeniu synka.
"Cieszę się, że właśnie tym razem idąc na spacer, zapięliśmy pasy poprawnie. Dzięki temu Tomek nadal jest zdrowym, pogodnym i radosnym dzieckiem i daje mi siłę do przetrwania tej ogromnej tragedii" - dodała żona ofiary wypadku na Bielanach.
Przypomnijmy, tragedia wydarzyła się po godz. 13 w niedzielę - 20 października. Jak ustalili śledczy, 31-latek jechał z prędkością ok. 130 km/h, kiedy uderzył w mężczyznę przechodzącego przez pasy na ul. Sokratesa.
W poniedziałek kierowca bmw Krystian O. usłyszał zarzuty. Podczas przesłuchania przyznał się do winy i wyjaśnił, że oślepiło go słońce. Prokuratura złożyła zażalenie na decyzję sądu, który nie zgodził się na aresztowanie mężczyzny.
Wypadek na Bielanach. Mieszkańcy są bezradni: spychologia
Tymczasem mieszkańcy Bielan informują, że od dawna proszą władze Warszawy o zmianę organizacji ruchu w ich dzielnicy.
- Próbowałem się przebić z czymkolwiek. Cały czas słyszałem tylko, że nie ma budżetu, że pomiary są prowadzone, że myślimy na ten temat - mówi WP Radosław Polkowski, który przez blisko rok prowadził korespondencję z ZDM.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl