Tragiczna śmierć psów policyjnych w Warszawie. Poruszające wpisy funkcjonariuszy
"Odeszli nasi Towarzysze Służby. MAGNET, JOGIN, EDAMIS, LASSO, JERK i LONG. Brakuje słów, by opisać rozmiar tej tragedii. Żegnajcie nasi niebiescy bracia" - piszą stołeczni policjanci po tragicznej śmierci wyszkolonych zwierzaków. W emocjonalnych wpisach reagują też na zarzuty ws. przetrzymywania psów.
22.02.2020 | aktual.: 22.02.2020 14:01
Do tragedii doszło w piątek na Pradze Północ. Na terenie koszar policyjnych doszło do awarii ciepłowniczej. Wylewała się woda, której temperatura dochodziła do 70°. Zalany został teren laboratorium kryminalistycznego, w którym znajdowały się wyszkolone psy. W ukropie zginęło sześć zwierzaków.
- Mówimy tu o wielkiej tragedii. Jest to ogromna strata dla opiekunów. Będziemy wyjaśniać przyczyny tego zdarzenia - zapewniał w rozmowie z Wawalove rzecznik stołecznej policji Patryk Marcza.
W sobotę rano stołeczni policjanci opublikowali zdjęcia psów, które zginęły w wyniku awarii. Zamieścili też poruszający wpis.
"W piątek wieczorem odeszli nasi Towarzysze Służby. MAGNET, JOGIN, EDAMIS, LASSO, JERK i LONG. Brakuje słów, by opisać rozmiar tej tragedii. Żegnajcie nasi niebiescy bracia. Najgłębsze wyrazy współczucia składamy na ręce opiekunów psów: Agnieszki, Aleksandry i Krzysztofa" - czytamy.
"Tak wygląda ta 'piwnica'". Rzecznik KGP pokazał zdjęcie
Rzecznik Komendy Głównej Policji insp. Mariusz Ciarka z kolei w emocjonalnym wpisie odpiera zarzuty dot. przechowywania psów. Część mediów podawał bowiem, że były one trzymane w piwnicy komisariatu.
"Tak wygląda ta 'piwnica'. Nie dość, że doszło do tragedii, do awarii rury miejskiej, za której serwis czy jakość nie odpowiadamy, to niemal zawsze musimy udowadniać, że nie jesteśmy garbaci - nawet w takiej sytuacji jak się zdarzyła. Zdarzenie losowe nie do przewidzenia przez nas" - napisał Ciarka i opublikował zdjęcie kojców, w których przebywały zwierzęta.
"Były 'oczkiem w głowie', nie były w żadnej piwnicy!"
Wcześniej Komenda Główna Policji na swoim profilu na Facebooku zapewniała, że "pieski były dla przewodników ale i Policji 'oczkiem w głowie', miały bardzo dobre warunki i były niesamowicie zadbane".
"Nie były w żadnej piwnicy!!! Duże, specjalne, ocieplane, o standardach światowych kojce dla psów ustawione były standardowo na powietrzu. Cały czas opiekowali się nimi przewodnicy" - podkreślili funkcjonariusze.
"Awarii miejskiej linii ciepłowniczej położonej w pobliżu obiektu policyjnego nie da się przewidzieć - to zdarzenie losowe. Cała tragedia trwała krótko i nie było szans na udzielenie pomocy. Każdy, kto nawet próbowałaby szybko udzielić pomocy, mógłby sam zginąć. Ciśnienie, para wodna i wrząca woda nie dały szans, to były sekundy" - podsumowali.