Ruszył sezon na zamachy bombowe!
Tylko w styczniu na Lotnisku Chopina trzy razy wzywano pirotechników!
Wraz z początkiem ferii szkolnych w ten weekend na lotnisko ruszy fala podróżnych lecących z dziećmi na narty do zimowych kurortów lub wygrzać się na gorących plażach. A to oznacza sezon na alarmy bombowe - napisał dziś serwis zw.com.pl.
Chodzi o porzucony bagaż. W poprzednim roku na warszawskim lotnisku aż 37 razy ogłaszano alarm (w 2011 r. – jeszcze więcej, bo 51). Pirotechnikom zdarzyło się znaleźć w porzuconych bagażach nawet sprzęt do nurkowania i profesjonalną kamerę jednej ze stacji telewizyjnych! Za to żadnej bomby. Na szczęście.
W 2012 roku sezon rozpoczął się 4 stycznia. Ktoś zostawił walizkę przy wyjściu z hali odlotów terminalu A. Pirotechnicy zablokowali podjazdy do tej części portu, ewakuowano pasażerów. Winna okazała się obywatelka Iranu Dostała mandat w wysokości 500 zł. Już następnego dnia dwa razy pirotechnicy sprawdzali kolejne walizki niewiadomego pochodzenia. Wykorzystali nawet robota pirotechnicznego. W walizkach były rzeczy osobiste i żywność. Żadnej bomby.
Każdy porzucony bagaż musi sprawdzić pirotechnik. Musi też zdecydować czy wyłączyć z użytkowania część lotniska, czy użyć robota pirotechnicznego, jak długo mają trwać utrudnienia związane z akcją.
Pasażerowie zostawiają walizki nie tylko przez kiepską pamięć. Robią to również celowo. Głównie wówczas gdy zorientują się, żę musieliby zapłacić za nadbagaż. Nie zawsze wiedzą, że za zostawienie bagażu bez opieki mogą dostać nawet 500 zł mandatu.
W poprzednim roku na warszawskim lotnisku ukarano w ten sposób ok. 20 osób. W poprzednim roku w całym kraju na lotniskach było 241 alarmów bombowych. W części przypadków nie udało się ustalić, kto zostawił bagaż.