Dziewczyna usunięta z Sejmu ma komunikat dla marszałka Kuchcińskiego. "Chcę konsekwencji"
"Co byłoby, gdyby ktoś miał wpinkę z znakiem Armii Krajowej albo Polski Walczącej? Czy wtedy byłby jakiś problem?"
Julia Nowicka jest uczennicą drugiej klasy I Społecznego Liceum Ogólnokształcącego Bednarska w Warszawie. Interesuje się historią, w przyszłości chce studiować nauki polityczne i uczyć się na zagranicznej uczelni. W poniedziałek nie mogła wziąć udziału w Turnieju Debat Historycznych IPN przez… przypinki. W rozmowie z WawaLove.pl zdradza, czy wróci jeszcze do Sejmu oraz co by powiedziała marszałkowi Kuchcińskiemu.
Karolina Pietrzak, WawaLove.pl: Emocje powoli już opadają. Co się wczoraj wydarzyło, jak całe zdarzenie wyglądało z Twojej perspektywy?
Julia Nowicka: Wczoraj przyszliśmy z kolegami z mojej szkoły z Janem Broszkiem, Aleksandrem Janczarkiem i Janem Kosińskim oraz naszym opiekunem Bartoszem Tarnowskim do Sejmu po to, by wziąć udział w finałach debat historycznej Instytutu Pamięci Narodowej. Stwierdziliśmy w niedzielę, że skoro zostaliśmy zaproszeni do Sejmu, to możemy sprawdzić, jak się ma cenzura i polska polityka, i jak odniosą się do nas tamtejsi pracownicy, Straż Marszałkowska oraz IPN, jeżeli wszyscy przyjedziemy i w jakiś sposób pokażemy swoje wsparcie wobec grup, które w tej chwili są dyskryminowane przez polski rząd.
Założyliśmy przypinki z takimi napisami jak: "Your rights our fights" z tęczową flagą czy "Witamy uchodźców" od Organizacji Chlebem i Solą. Na pierwszej kontroli w Sejmie pokazaliśmy swoje dokumenty tożsamości. Nie było żadnego problemu. Za drugim razem zatrzymała nas straż marszałkowska, mówiąc, że nie możemy wejść. Wykonali parę telefonów i wyproszono nas z budynku.
Powiedziano nam, że mamy poczekać na zewnątrz. Przyszła pracownica Sejmu, popatrzyła na nas, na przypinki i zapytała: „po co to wszystko?”. Powiedzieliśmy, że mamy do tego prawo. Na to nam pozwala konstytucja, przecież obowiązuje wolność słowa. Co byłoby, gdyby ktoś miał wpinkę z znakiem Armii Krajowej albo Polski Walczącej? Czy wtedy byłby jakiś problem?
Później przyszła do nas pani z IPN. Powiedziała protekcjonalnym i autorytatywnym tonem, że mamy zdjąć te przypinki. "Jeśli tego nie zrobimy to nie wjedziemy do Sejmu i nie będziemy mogli wziąć udziału w konkursie" - usłyszeliśmy. Jednomyślnie stwierdziliśmy, ze to skandal i absurd. To niemożliwe, żebyśmy nagle zapomnieli o wszystkich wartościach.
Finał był taki, że zrezygnowaliście z debaty.
Taką decyzję podjęliśmy. Stwierdziliśmy, że jeśli nie możemy w Sejmie przekazywać swoich poglądów i przekonań, to w takim razie dziękujemy. Nie będziemy ulegać autorytetom i nie będziemy konformistami.
Wróciliśmy do szkoły. Sprawą zaczęły interesować się media, dyrekcja naszego liceum oraz Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich. Potem otrzymaliśmy zaproszenie od Adriana Zandberga na kawę do siedziby partii Razem. Tam pojawił się pomysł, by zorganizować konferencję prasową. Tak też się stało.
Czy wcześniej miałaś podobny problem przez te przypinki? Skąd je masz?
Dostałam je m.in. z Parady Równości. Dodatkowo jestem członkinią Amnesty International. Ostatnio organizowaliśmy warsztaty przeciwko mowie nienawiści i tam też otrzymałam takie akcesoria. Te wszystkie przypinki pochodzą z różnych ugrupowań, manifestacji, ale nie są one motywowane politycznie.
Noszę je na co dzień, są wpięte do płaszcza. Ale reakcje są różne, na szczęście jeszcze nikt do mnie nie podszedł i nie kazał mi ich zdjąć. Zdarza mi się usłyszeć skrajne opinie albo spotkać wzrok pełen dezaprobaty. Widać, że niektórzy od razu wrzucają mnie do jednego worka tak zwanych lewaków, którzy nie wiedzą o czym mówią, którzy chcą przyjąć uchodźców i islamistów
Z kolei dziś przed Sejmem przed konferencją prasową rozpoznał nas pewien przechodzień. Zapytał: "to was wywalili?". Gdy potwierdziliśmy powiedział: "super, tak trzymać". I uniósł kciuki do góry.
Nazwałabyś siebie lewakiem?
(śmiech) Zależy, co to znaczy. Jestem wegetarianką, jestem w Amnesty International, jeżdżę na rowerze… wydaję mi się wedle takiej durnej definicji "lewactwa" partii rządzącej i nie tylko wychodzi na to, że tak jestem lewakiem. I jestem z tego dumna.
Ja bym nazwała siebie osobą, która nie jest obojętna. I sądzę, że chłopaki (pozostali uczestnicy turnieju debat – przyp. Red.), by siebie określili w podobny sposób. Nam nie jest wszystko jedno. Chcieliśmy to pokazać.
Czy wrócisz do Sejmu? I nie pytam tylko o debaty i konkursy.
Nie wiem. Wiele osób mówi mi, że powinnam zająć się polityką w przyszłości. Uwielbiam rozmawiać i dyskutować. Na pewno chciałabym działać w ONZ albo Komisji Europejskiej.
Teraz u nas w szkole (I Społecznym Liceum Ogólnokształcącym im. Maharadży Jam Saheba Digvijay Sinhji w Warszawie – przyp. Red.) rusza Klub Europejski czyli koło debat uczniowskich. Będziemy współpracować z ambasadami, dyplomatami oraz polskimi politykami, którzy będą oczywiście otwarci na wszelki dyskurs z młodymi osobami.
Bardzo mi się to podobało to, co partia Razem zrobiła dla nas. Zapraszali nas, ale na razie chyba bardziej zaangażuje się w działalność dla Amnesty International, a nie w pracę dla polskich ugrupowań.
Wyobraź sobie, że masz spotkać się z marszałkiem Kuchcińskim. Co byś mu powiedziała?
(śmiech) Przede wszystkim zapytałabym go, dlaczego Straż Marszałkowska nas nie wpuściła. Ja wiem, jakie są powody, ale chcę to usłyszeć od niego.
Poruszyłabym również kwestię mojego wieku. Jakim cudem mam się dobrze czuć w tym państwie, skoro jest cenzura? Czy jego celem było zamkniecie naszych ust i pokazanie, że nasz głos nie ma żadnego znaczenia?
I na pewno zapytałabym go o to, co by było, gdyby ktoś przyszedł do Sejmu z symbolami religijnymi. Jak na przykład Wałęsa, który ma w klapie marynarki wizerunek Maryi. Mimo, że jest znienawidzony przez władze, ten fakt jest ignorowany. A to również jest manifest pewnych poglądów. Dlatego chcę konsekwencji.
Przeczytajcie również: Kierowca nie wpuścił obywatela Togo do autobusu. Głos zabrał Adam Bodnar