Coraz więcej wiadomo o pilocie Boeinga

Tadeusz Wrona, kapitan Boeinga 767, który awaryjnie lądował na warszawskim Okęciu, jest szybownikiem Aeroklubu Leszczyńskiego.

Obraz
Źródło zdjęć: © PAP

Tadeusz Wrona ma 53 lata, jest absolwentem Politechniki Rzeszowskiej. W LOT pracuje od początku lat 80. W PLL LOT pracuje też jego brat. We wtorek o godz. 19.30 kpt. Wrona miał już ponad 3100 fanów na Facebooku.

Tadeusz Wrona pochodzi z Nowej Soli. Przygodę z lotnictwem rozpoczął w Aeroklubie Ziemi Lubuskiej w latach 70. minionego wieku. W tym samym czasie szybowcami już latał Leszek Drygasiewicz, który nawiązał znajomość z nastoletnim Tadeuszem i ciepło go wspomina.

- Tadeusz zgłosił się na szkolenie mając ukończone 16 lat, tego wymagał regulamin. Pamiętam, że zawsze chciał dużo latać, wykorzystywał każda okazję, by wsiąść do szybowca i spędzić w powietrzu jak najwięcej czasu. Od początku było widać, że ma talent. Bardzo szybko podnosił swoje umiejętności i piął się do góry, startował z sukcesami w zawodach. Po ukończeniu szkoły średniej dostał się na Politechnikę Rzeszowską i wyjechał. Potem dostał pracę w LOT i przeprowadził się do Warszawy - powiedział Drygasiewicz.

Drygasiewicz bardzo wysoko ocenia umiejętności Tadeusza Wrony. - Już jako nastolatek za sterami szybowca pokazał, że ma twardy charakter i jest opanowanym pilotem. W przelotach szybowcowych niejednokrotnie musiał lądować w przygodnych miejscach i nie pamiętam, by uszkodził przy tym szybowiec i cokolwiek mu się stało. Nie wszyscy to potrafili - dodał Drygasiewicz.

Jak dodał, o poziomie wyszkolenia Wrony jako pilota szybowca świadczy fakt, że jako trzeci pilot w Aeroklubie Ziemi Lubuskie zdobył Złotą Odznakę z Trzema Diamentami, która jest potwierdzeniem wszechstronności pilota. W tamtych czasach, aby ją uzyskać, trzeba było osiągnąć pułap 5 tys. metrów oraz wykonać przelot zamknięty na dystansie 300 km i przelot otarty na dystansie 500 km.

- Tadeusza już w młodym wieku cechował spokój i rozwaga. Nigdy nie wpadał w panikę, nie denerwował się. To sprawiało, że latał pewnie i można było na nim polegać - powiedział Drygasiewicz.

Tadeusz Wrona co jakiś czas odwiedza Aeroklub Ziemi Lubuskiej. W 2007 roku przyjechał na uroczystości związane z jubileuszem 50-lecia Aeroklubu, a w tym roku był gościem szybowcowych Mistrzostw Polski w klasie standard, które odbyły się w czerwcu w Przylepie.

"To mogło mu pomóc w lądowaniu"

Jak powiedział dyrektor Aeroklubu Leszczyńskiego Andrzej Majchrzak, doświadczenie w szybownictwie mogło mu pomóc w lądowaniu. Majchrzak podkreślił, że pilot szybowcowy jest nauczony delikatnego lądowania.

- Na szybowcach ląduje się lotem ślizgowym. Bardzo dużą rolę odgrywają umiejętności pilota, sposób delikatnego podejścia, żeby ostrożnie przyziemić i nie uszkodzić szybowca. To przecież delikatna maszyna - powiedział.

- Pilot szybowcowy ląduje w różnych warunkach, w terenie przygodnym i na lotnisku. Zwłaszcza w terenie przygodnym jest to trudne, bo nie wiadomo, co kryje ziemia: czy tam nie ma rowu czy kamienia - takie rzeczy się zdarzają - dodał Andrzej Majchrzak.

Jak zaznaczył, większość pilotów pasażerskich przez bardzo długi czas wywodziła się z lotnictwa szybowcowego, również dziś szybownictwo pozostaje często "szkołą podstawową" dla wielu pilotów.

Tadeusza Wronę scharakteryzował jako skromną, sympatyczną, otwartą osobę.

- Wrona trafił do nas około 2001 roku. Regularnie bierze udział w szybowcowych mistrzostwach Polski, latał także w tym roku. W osiąganiu większych sukcesów w szybownictwie nie pozwala mu praca - powiedział.

- Jest rozsądnym pilotem, nie jest ryzykantem, co w szybownictwie mogłoby się skończyć tragicznie - dodał.

Jak podkreślił, Tadeusz Wrona może liczyć na uhonorowanie jego zasług również w Lesznie.

- Z pewnością pogratulujemy mu w naszym gronie, może wypijemy kieliszek koniaku, ale na więcej nie będzie czasu. Gdy Tadeusz Wrona przyjeżdża do Leszna na mistrzostwa, to czeka go intensywny trening, czas mistrzostw i ucieka do pracy - powiedział.

"Tadeusz Wrona to doświadczony pilot"

Prezes LOT Marcin Piróg powiedział, że awaryjne lądowanie dużego odrzutowego samolotu pasażerskiego, bez wysuniętego podwozia, wydarzyło się po raz pierwszy w historii lotniska. Dzięki doświadczeniu załogi udało się cało posadzić maszynę na pasie startowym - podkreślił.

- Tadeusz Wrona - kapitan Boeinga, który lądował awaryjnie w Warszawie - jest jednym z najbardziej doświadczonych pilotów. Od 20 lat lata na Boeingach i jest też szybownikiem. Przeprowadził to lądowanie awaryjne perfekcyjnie. Niestety, rzadko to się tak kończy. Wystarczy zły kąt natarcia, skrzywienie samolotu - powiedział prezes LOT.

Piróg poinformował, że było to pierwsze na Okęciu lądowanie samolotu pasażerskiego bez wysuniętego podwozia. Szczęśliwie nikt nie został ranny. Na pokładzie samolotu prawdopodobnie byli obcokrajowcy. - Od naszej załogi wiem, że nie było paniki na pokładzie i nikt nie odniósł obrażeń - powiedział.

Piróg podziękował załodze, obsłudze lotniska, sztabowi kryzysowemu, wieży kontrolnej, straży pożarnej i policji za "profesjonalną obsługę" lądowania.

"Podjął strategiczną decyzję"

Rzecznik PLL LOT Leszek Chorzewski powiedział, że pomimo wykrycia po ok. 30 minutach od startu z Newark (USA) usterki w samolocie, kapitan podjął autonomiczną i "strategiczną" decyzję o kontynuowaniu lotu.

Jak informował wcześniej prezes LOT Marcin Piróg, już ok. 30 minut po starcie z Newark (USA) załoga polskiego samolotu sygnalizowała usterkę centralnego systemu hydraulicznego.

W maszynie był jeszcze inny system, mogący wysunąć podwozie, elektryczny. ­­- Kapitan nie mógł mieć 100-procentowej pewności co do usterki - przekonuje Chorzewski. ­- Chciał sprawdzić, czy zadziała elektryczny system. I chciał to zrobić na terenie Polski. To była strategiczna decyzja kapitana, jak się okazało, bardzo słuszna - zaznacza.

Nad Warszawą okazało się, że samego podwozia nie udało się opuścić, choć wysunęły się tzw. klapy podwozia. Wtedy zapadła decyzja o lądowaniu awaryjnym.

Boeinga nad stolicą ubezpieczały dwa polskie wojskowe myśliwce F-16. Zanim nastąpiło lądowanie awaryjne, samolot latając spalał nadmiar paliwa, a służby lotniskowe przygotowały się do przyjęcia maszyny. Pas startowy pokryto m.in. specjalną pianą. Wezwano straż pożarną, karetki pogotowia.

"Decyzja była prawidłowa"

Decyzję kpt. Tadeusza Wrony chwali m.in. redaktor i wydawca magazynu "RAPORT - wojsko, technika, obronność" Wojciech Łuczak.

- Decyzja była jak najbardziej prawidłowa i zgodna z procedurami bezpieczeństwa - ocenił. Jak powiedział, spadek ciśnienia w instalacji hydraulicznej nie oznacza konieczności powrotu na lotnisko. Podkreślił, że działania załogi były "absolutnie proceduralne". - Całe to wydarzenie pokazuje skalę doświadczenia lotniczego załogi - podsumował Łuczak.

Chorzewski z kolei zaznaczył, że samolot po starcie - nawet mimo usterki - był jednak pełen paliwa i "bez sensu by było" latać w kółko nad terytorium USA przez wiele godzin (dopiero po zużyciu paliwa można było sprawdzić działanie systemu opuszczającego podwozie i spróbować lądowania).

"Zasługuje na najwyższe wyróżnienie"

- Uważam, że to jest doskonały przykład prawidłowego działania w awaryjnych sytuacjach. I to działania całego systemu kryzysowego, choć w szczególności i w pierwszej kolejności podkreślić należy mistrzostwo pilota - pana kpt. Tadeusza Wrony, który w pełni pokazał stuprocentowe mistrzostwo pilotażu - powiedział Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisław Koziej.

- Rozmawiałem z panem kapitanem bezpośrednio, na lotnisku. Miałem możliwość posłuchać jego wrażeń - to niebywale spokojny człowiek. Trzeba mieć naprawdę żelazne nerwy i doskonałe przygotowanie zawodowe, aby po tak traumatycznym przeżyciu - po godzinie latania ze świadomością, że będzie musiał za chwilę wylądować bez podwozia - tak precyzyjnie posadzić potężny samolot - ze świadomością, że z tyłu, za jego plecami znajduje się ponad 200 pasażerów - stwierdził gen. Koziej. - Ten człowiek zasługuje na najwyższe wyróżnienie, pan prezydent na pewno będzie chciał wyróżnić go za ten czyn - dodał.

- Pan kapitan był pełen uznania dla całej swojej załogi, zarówno dla drugiego pilota, jak i dla stewardess - całej załogi pokładowej, która doskonale potrafiła uspokoić, zapanować w tej nerwowej atmosferze nad pasażerami. Dzięki temu na pokładzie był spokój, nie było paniki. To jest niezwykle ważne w takich sytuacjach, tym bardziej, że długo trwał czas oczekiwania na lądowanie - trzeba było przecież zużyć paliwo - powiedział szef BBN.

"Dobrze, że trafiło na tego pilota"

- Szczęście w nieszczęściu, że trafiło na tego pilota. Kapitan Tadeusz Wrona lata w PLL LOT od prawie 30 lat. Nie wiem, kto był drugim pilotem. Oprócz tego, że to doświadczony pilot i wyjątkowo spokojny człowiek, to jeszcze doskonały szybownik. To tutaj miało pierwszorzędne znaczenie! Samolot wylądował precyzyjnie jak szybowiec - powiedział emerytowany pilot PLL LOT kapitan Lech Kasprowicz.

- Ten pilot lata na szybowcach dużo i bardzo dobrze, startuje w zawodach. A wiadomo, że na szybowcach się ląduje nie tylko na lotnisku, ale również na nieprzygotowanych polach, lepszych i gorszych. To miało kapitalnie znaczenie, że on jest szybownikiem. Dlatego precyzyjnie wylądował, nie zrobił tzw. cyrkla, czyli samolot przed przyziemieniem nie zaczepił końcówką skrzydła czy silnikiem o podłoże. Gdyby o ziemię najpierw zahaczył np. gondolą silnikową lub tyłem kadłuba, gdzie jest płoza, powstałby taki kręcący moment jak przy cyrklu i samolot uderzyłby w ziemię nie w linii lotu, tylko bokiem. Wtedy samolot się łamie i niszczy, byłyby ofiary śmiertelne - wyjaśnił emerytowany pilot.

- Piloci ćwiczą takie lądowania na symulatorach. To nie jest jakieś tam Bóg wie nadzwyczajne wydarzenie, bo w instrukcji są różne przypadki lądowania awaryjnego - zarówno zupełnie bez podwozia, jak we wtorek, jak i gdy wyjdzie tylko część podwozia. Są procedury, załoga jest przygotowana na coś takiego. Nie w tym sensie, że to się zdarza co drugi lot, ale załoga jest szkolona na taką okoliczność - dodał.

Wybrane dla Ciebie
"Boję się". Zełenski o zaangażowaniu USA w proces pokojowy
"Boję się". Zełenski o zaangażowaniu USA w proces pokojowy
Niemiecka gospodarka w kryzysie. Domagają się zdecydowanych działań
Niemiecka gospodarka w kryzysie. Domagają się zdecydowanych działań
Działo się we wtorek. Oto najważniejsze wydarzenia [SKRÓT DNIA]
Działo się we wtorek. Oto najważniejsze wydarzenia [SKRÓT DNIA]
Potrącił człowieka i uciekł. Policja zatrzymała 80-latka bez uprawnień
Potrącił człowieka i uciekł. Policja zatrzymała 80-latka bez uprawnień
Nocna interwencja we Wrocławiu. Półnaga 22-latka prosiła o pomoc
Nocna interwencja we Wrocławiu. Półnaga 22-latka prosiła o pomoc
Pentagon gotowy. Rozważane są różne scenariusze w Wenezueli
Pentagon gotowy. Rozważane są różne scenariusze w Wenezueli
Komisja PE odrzuciła wniosek ws. Romanowskiego
Komisja PE odrzuciła wniosek ws. Romanowskiego
Rozpoczęły się rozmowy Putina z wysłannikami Trumpa
Rozpoczęły się rozmowy Putina z wysłannikami Trumpa
Trump udostępnia nieprawdę. Poinformował, że Maduro się poddał
Trump udostępnia nieprawdę. Poinformował, że Maduro się poddał
Napięcia na Morzu Czarnym. Putin straszy "radykalną odpowiedzią"
Napięcia na Morzu Czarnym. Putin straszy "radykalną odpowiedzią"
Burza w sieci. Komentują prezydenckie weto
Burza w sieci. Komentują prezydenckie weto
Nawrocki wetuje ustawę ws. psów. Dosadny komentarz Tuska
Nawrocki wetuje ustawę ws. psów. Dosadny komentarz Tuska