Nowacka atakuje Kościół ws. edukacji zdrowotnej. "Uprawia politykę"
Ministra edukacji Barbara Nowacka odniosła się w Radiu Zet do kontrowersji związanych z nowym przedmiotem szkolnym - edukacją zdrowotną. - Porażką jest, że nie jest obowiązkowa - stwierdziła. Podkreśliła również, że Kościół prowadził nagonkę na ten przedmiot, "uprawiając czystą politykę".
Barbara Nowacka na samym początku rozmowy w poniedziałkowym programie "Gość Radia Zet" zaznaczyła, że edukacja zdrowotna powinna być przedmiotem obowiązkowym. - Sukcesem jest, że ten przedmiot jest, ale też porażką, że nie jest obowiązkowy - powiedziała.
- Bardzo źle się stało, że polityka wkroczyła w to tak brutalnie, a jest to przedmiot szalenie potrzebny, bo chyba wszyscy widzimy, jak potrzebne są działania w sprawach: zdrowia psychicznego, przeciwdziałania uzależnieniom, czy wiedzy o swoim zdrowiu - stwierdziła Nowacka. - Mówiąc szczerze, uprzedzałam, że w momencie, gdy wycofamy się z obowiązkowości, będzie znacznie mniejsza frekwencja - dodała.
- Gdyby przedmiot był obowiązkowy i na przykład nie byłby stawiany na godzinę 7 rano, to część osób, i takie też mówią do mnie, posłałaby dziecko, ale siódma rano, jeśli mieszkają 30 km od szkoły, po prostu jest dla dziecka bardzo trudna - tłumaczyła.
Burza ws. edukacji zdrowotnej. "Odejście od promowania rodziny"
Nowacka o zamieszaniu wokół edukacji zdrowotnej
Barbara Nowacka odpowiedziała też na pytanie Bogdana Rymanowskiego, czy nie uzna, że frekwencji w skali kraju na poziomie 50 proc. za porażkę.
- W momencie, kiedy mamy przedmiot nieobowiązkowy, ustawiany bardzo często w planie na pierwszej lub ostatniej lekcji, gdzie Kościół wraz z PiS em i Konfederacją wywołali gigantyczną nagonkę na kwestie dotyczące zdrowia i ochrony zdrowia, to w ogóle to 50 proc. mnie nie dziwi - odpowiedziała.
- Przecież sam pan redaktor widział, ile było nieprawd, przekłamań, kłamstw wokół przygotowanej podstawy programowej. Z ambony były odczytywane listy biskupów, które nie miały nic wspólnego z rzeczywistą podstawą programową - kontynuowała.
Zapytana, czy nie "trzeba było dogadać się z Kościołem", odparła, że "nie można się dogadać z kimś, kto chyba ze względu na jakiś żal, mówi, że będzie niszczył ten przedmiot". - Episkopat ma stanowisko oparte na nieprawdzie. Episkopat nie odwołuje się do podstaw programowych, tylko do swoich wyobrażeń lub uprawia czystą politykę - stwierdziła.
Odpowiadając na pytanie, czy obowiązkowe prace domowe wrócą do szkół, poprosiła "rodziców o parę tygodni cierpliwości" do czasu, gdy eksperci przygotują nowe rozwiązania w tej sprawie.
ŹRÓDŁO: Radio Zet