W szpitalu dostał dwóch udarów i sepsy. Jest śledztwo prokuratorskie
Prokuratura Regionalna w Warszawie prowadzi śledztwo w sprawie śmierci pacjenta w szpitalu w Wołominie. Pan Krzysztof, przyjęty do placówki z udarem mózgu, doznał w szpitalu kolejnych dwóch udarów i zmarł. Śledczy badają, czy do śmierci nie doszło w wyniku błędu lekarskiego
W połowie sierpnia ubiegłego roku, 60-letni pan Krzysztof przewrócił się w domu. Ponieważ po dwóch tygodniach nadal skarżył się na problemy ruchowe, ból i zawroty głowy, dostał skierowanie do szpitala. Na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym Szpitala Bródnowskiego usłyszał, że w placówce nie ma miejsc. Dyżurujący lekarz SOR nie zbadał pana Krzysztofa.
Ten trafił w końcu do Szpitala Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Wołominie. Tu 1 września 2021 został przyjęty w trybie pilnym z powodu zaburzeń równowagi, oczopląsu i niewyraźnej mowy. Wykonana tomografia komputerowa wykazała, że przeszedł udar niedokrwienny mózgu.
Kolejne badanie, tomografia komputerowa tętnic szyjnych, ujawniło zakrzep i zwężenie arterii dochodzące do 90 procent. Mimo tych wyników lekarz prowadzący nie skonsultował się z chirurgiem naczyniowym.
Po tym jak 9 września pan Krzysztof zaczął uskarżać się na silne bóle głowy, przeprowadzono ponowne badanie rezonansem magnetycznym. Wykazało ono kolejny udar mózgu. Lekarz prowadzący nie podjął decyzji o przeprowadzeniu konsultacji neurologicznej czy o ewentualnym przekazaniu pacjenta do szpitala specjalistycznego, który zapewnił by leczenie poudarowe.
Od tego dnia stan pana Krzysztofa pogarszał się, pojawiły się nowe objawy jak niedowidzenie i porażenie lewej ręki. Wobec pacjenta kontynuowano rehabilitację ruchową i leczenie zachowawcze. Od 21 września stan pana Krzysztofa lekarze określali już jako ciężki. Kolejna tomografia głowy wykazała trzeci udar mózgu. Z panem Krzysztofem nie było już kontaktu słownego, pacjent miał już niedowład rąk i nóg. Lekarze wykryli także zapalenie płuc. Wyniki posiewu krwi wykazały, że doszło do zakażenia gronkowcem złocistym co wywołało u pacjenta sepsę. Od 27 września pan Krzysztof był już nieprzytomny a 1 października zmarł.
W kwietniu tego roku wszczęto śledztwo
Według reprezentującej rodzinę pana Krzysztofa, mecenas Beaty Bosak-Kruczek wyjaśnienia wymagają kwestie: - Dlaczego lekarz SOR Szpitala Bródnowskiego, nie zbadał pacjenta, nie ocenił stanu zdrowia, nie sprawdził czy pacjent ten powinien zostać przyjęty do szpitala celem udzielenia mu pomocy, ponieważ jego stan zagrażał życiu – mówi mecenas Bosak-Kruczek. Dodaje: - Druga kwestia to dlaczego lekarze szpitala w Wołominie, wiedząc o kolejnym udarze niedokrwiennym, nie podjęli adekwatnego do stanu zdrowia leczenia. Nie można wszystkiego zrzucać na Covid i na trudną sytuację w służbie zdrowia, ponieważ ta tragedia miała miejsce w na początku września, przed trzecią falą zachorowań. Jak wynika z dokumentacji medycznej badania obrazowe pacjenta dawały wiedzę lekarzom jaki jest progres choroby, a mimo to nie wdrożono procedur medycznych, które dawałyby szansę panu Krzysztofowi zawalczyć o swoje życie.
Odpowiedzi na nurtujące go pytania szuka syn pana Krzysztofa
- Dlaczego szpital w Wołominie okłamywał nas, że wszystko jest pod kontrolą, że tata ma jak najlepszą opiekę. Sam utwierdzałem na tej podstawie mamę w przekonaniu, że lekarze wiedzą, co robią – mówi pan Michał.
Rzecznik Szpitala Bródnowskiego Piotr Gołaszewski stwierdził, że musi powstrzymać się od komentowania szczegółów sprawy, ale głęboko ufa, że śledztwo prokuratury przyniesie obiektywną ocenę sytuacji.
Mimo ponadtygodniowego oczekiwania redakcja WP nie otrzymała od szpitala w Wołominie odpowiedzi na swoje pytania. Pytaliśmy m.in. o to czy według szpitala, pacjentowi postawiono właściwą diagnozę i podjęto wobec niego właściwe leczenie.
Rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie Marcin Saduś potwierdził WP wszczęcie śledztwa w sprawie śmierci pacjenta w szpitalu w Wołominie.