"W Polsce trwają igrzyska wywiadów". Były oficer ujawnia kulisy

Polska jest areną działania wywiadowczego. Podobnie też inne kraje są obszarem pracy polskich agentów. O tajnikach służb specjalnych, które często działają za zasłoną o wielu warstwach, opowiada w programie "Didaskalia" Filip Hagenbeck, były oficer polskiego wywiadu.

Filip Hagenbeck - wieloletni polski oficer wywiadu, uczestnik zagranicznych misji
Filip Hagenbeck - wieloletni polski oficer wywiadu, uczestnik zagranicznych misji
Źródło zdjęć: © Didaskalia, WP

12.05.2024 15:54

"Filip Hagenbeck" to literacki pseudonim byłego szpiega, dziś przedstawiciela fundacji Po.Int - think-tanku założonego przez Vincenta V. Severskiego, autora bestsellerowych powieści szpiegowsko-politycznych, emerytowanego, wysokiego rangą oficera agencji wywiadu.

Gość Patrycjusza Wyżgi ujawnia w programie "Didaskalia" kulisy wywiadu cywilnego. Opowiada, jakie są obszary zainteresowania polskich agentów i jak wyglądają zakulisowe okoliczności współpracy, metody działania i sposoby na ukrywanie prawdziwych intencji i celów służb.

- Instrukcja o kontaktach z przedstawicielami obcych służb jest bardzo ekscytująca dla tych, którzy nie pracowali w wywiadzie zagranicznym. A ja współpracowałem z ludźmi, którzy tworzyli ten dokument. Żeby trzymać się tych instrukcji, trzeba mieć w sobie dużo spokoju i samozaparcia - opowiada w "Didaskaliach" Hagenbeck. Wyjaśnia, że jedno z postanowień zawartych w dokumencie brzmi: "Ustal, z kim rozmawiasz".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W Polsce trwają igrzyska wywiadów - didaskalia#70

Co polski wywiad robił w Nigerii?

Rozmówca Patrycjusza Wyżgi napisał dwutomową książkę "Zwyczajny szpieg. Wspomnienia". Zastrzega, że nie wszystkie szczegóły jego dawnej pracy w wywiadzie mogą być ujawnione. Podkreśla, że wpojona od początku szkolenia zasada poufności nadal go obowiązuje. Weteran długoletnich misji poza granicami kraju relacjonuje jednak, jak wyglądała jego działalność na Czarnym Lądzie.

Hagenbeck pracował w wywiadzie PRL w Nigerii - w Lagos zawsze urzędował polski agent. - Kontrwywiad zagraniczny nie musiał koncentrować się na politycznych przewrotach w Nigerii, ale prześwietlał z tej perspektywy placówki dyplomatyczne innych mocarstw - ujawnia były oficer polskiego wywiadu.

"W Polsce trwają igrzyska wywiadów"

Hagenbeck tłumaczy, że wiele spraw w politycznej historii Polski można tłumaczyć wpływami wywiadowczymi. Nie ma na to potwierdzenia, ale - jak podkreśla - możliwe, że afera "Olina", czyli oskarżenie premiera Józefa Oleksego o współpracę z rezydentami KGB, mogła być operacją rosyjską. Rosja oburzona "zdradą Polski" i wyrwaniem się z Układu Warszawskiego starała się za wszelką cenę siać zamęt w kraju.

- Dzieją się w naszym kraju normalne igrzyska i gry wywiadów. Wielostronne, bo działają u nas wywiady wszystkich państw. Sojusznicy przyglądają nam się, patrzą nam na ręce. Kiedy ja byłem w Iraku, też patrzyłem sojusznikom na ręce, czy nie robią czegoś "za bardzo" - podkreśla Hagenbeck.

Wzajemna gra i "handel" informacjami

Były oficer polskiego wywiadu wspomina też, że innym odpryskiem zakulisowych światowych wpływów na Warszawę może być sprawa pułkownika Ryszarda Kuklińskiego. - To bohater tragiczny - ocenia były agent.

Hagenbeck tłumaczy, że być może rola pułkownika w przekazywaniu amerykańskiemu wywiadowi danych dotyczących stanu wojennego była nieco wyolbrzymiona, ale - jak przypomina - podpisana rehabilitacja wojskowego była warunkiem USA.

Zdaniem byłego oficera działania Kuklińskiego nie powinny być jednak przykładem dla kolejnych przedstawicieli wywiadu. Można przyjąć - wśród wielu hipotez - również taką, że działania pułkownika miały szerszy, dalekosiężny wymiar i nie były samotnym przedsięwzięciem.

Jednocześnie ekspert podkreśla, że nie powinno się ujawniać akt wywiadu. Ale - jak zaznacza - państwa wymieniają się strategicznymi informacjami w sojuszniczych układach. "Przyjazną grę" prowadzi się też z innymi stolicami, niekoniecznie pozostającymi w dobrych relacjach.

- Ze wszystkimi krajami dobrze jest zbudować relację. Wywiad zawsze stara się to robić. To specyfika pracy służb, taka wzajemna gra, podczas której dochodzi do "handlu" wiadomościami bardziej lub mniej potrzebnymi - mówi agent.

Służby węszą i werbują

Hagenbeck opowiada też w "Didaskaliach", jak po 1989 roku chcieli go zwerbować Amerykanie. Podkreśla, że rząd USA w czasie polskiej transformacji miał doskonałą wiedzę o polskich służbach w PRL. Amerykanom zależało, by wywiad po zmianie władzy nie został kompletnie wymieniony, lecz odbudowywany na bazie starej struktury. Chodziło o doświadczenie, wiedzę i umiejętności. Służby oczywiście zostały zweryfikowane.

Oficer relacjonuje też, jak służby z jego czasów reagowały na wywiadowcze doniesienia o "nieuchronnym zjednoczeniu Niemiec". Informacje takie pojawiły się już w 1981 roku.

Hagenbeck mówi również w "Didaskalia" o tajnikach analizy wywiadowczej. - Pojechałem do Pragi. Tam zaczęła się moja niesłychana przygoda, która trwała aż do 2012 roku. Spotykaliśmy się w gronie agentów międzynarodowych. Naszym źródłem analiz były wcale nie tajne, ale powszechnie dostępne informacje. Dyskutowaliśmy o tym, co należy do domeny publicznej - opowiada.

Praca międzynarodowego grona analityków z całego świata miała wyprzedzić wprowadzenie Polski i innych państw do NATO. Czerpali z publikacji śledczych dziennikarzy, mediów wszelkiego rodzaju, naukowych opracowań, prac z rozległych zakresów tematycznych. Ich celem było znalezienie sposobów na przeciwdziałanie terroryzmowi.

Służby w PRL. "Zawsze służyłem swojemu krajowi"

Były agent opowiada też o zabawnych aspektach pracy dla wywiadu w Polsce Ludowej. Ujawnia, jak pisał przemówienie dla generała Czesława Kiszczaka. Relacjonuje, jak rozbawiło go, gdy na ważnym spotkaniu jego tekst został wiernie przeczytany przez wysokiego rangą wojskowego. - Gdybym się wtedy odważył i przekornie napisał jakieś uderzające w socjalizm zdanie, generał by to przeczytał, a przedstawiciele audytorium posłusznie zrobiliby notatki - śmieje się oficer.

O generale Wojciechu Jaruzelskim mówi, że miał wnikliwą, uważną i analityczną naturę. - Wysyłaliśmy informacje wywiadowcze w zalakowanych kopertach do wszystkich notabli w Polsce. Jaruzelski był w owym czasie najwyższym z nich. Był intelektualistą. Reagował, pisząc swoje uwagi na dokumencie. Te materiały wracały do komórki wywiadu. Te, które miał w rękach generał, były czytane bardzo skrupulatnie i komentowane - opowiada Hagenbeck.

Były oficer podkreśla na koniec, że zawsze działał w przekonaniu, iż służy swojemu krajowi, bez względu na jego losy, zależne w powojennych czasach od układów pomiędzy wielkimi mocarstwami.

Zobacz także
Komentarze (104)