Jedyny sposób na koniec wojny w Ukrainie. "Trzeba sprać Putina"
Relacje Warszawa-Kijów, więzi łączące prezydenta Andrzeja Dudę i Wołodymyra Zełenskiego, pozycja ukraińskiego lidera i sposoby, by definitywnie powstrzymać wojenne zapędy rosyjskiego agresora, to tematy programu WP.PL "Didaskalia". Patrycjusz Wyżga zaprosił dziennikarza Zbigniewa Parafianowicza. Gość uważa, że potrzebne są radykalne rozwiązania i stanowcze decyzje Zachodu.
- Stosunki między stolicami Ukrainy i Polski wyraźnie się popsuły. Najłatwiej byłoby wytłumaczyć to tym, że po obu stronach są "ruskie onuce", ale to byłoby zbyt proste wytłumaczenie. Politycy zaczynają dostrzegać różnice - ocenia Zbigniew Parafianowicz, dziennikarz "Dziennika Gazety Prawnej" i autor książki "Polska na wojnie".
Publicysta zauważa, że relacje polsko-ukraińskie uległy pogorszeniu. Więź między Andrzejem Dudą a Wołodymyrem Żeleńskim nawiązała się jeszcze przed rosyjską inwazją w lutym 2022 roku. Jednak, jak zauważa Parafianowicz, być może te ciepłe, przyjacielskie stosunki tworzone były w sposób sztuczny i były polityczną strategią.
Iskrzyć pomiędzy krajami zaczęło pod koniec rządów Prawa i Sprawiedliwości. Powodem były problemy z płodami rolnymi z Ukrainy, ale także chwilowy zwrot polityki władzy na użytek wyborów. - Relacje Warszawy z Kijowem są dalekie od tych, jakie były na początku wojny. Obie strony przegapiają szansę na zbudowanie nowej wartości - godności naszego regionu Europy - komentuje dziennikarz w rozmowie z Patrycjuszem Wyżga w programie "Didaskalia".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kule ognia w Kijowie. Kindżały uderzyły w stolicę
Jak ocenia ekspert, Zełeński zmienił swoje podejście do Polski, stał się krytyczny i obcesowy. - Mówi, że Polska gra w ruskim serialu. Takie słowa są frustrujące. Zełenski zapłaci za nie jakąś cenę. Nowe polskie elity też patrzą na prezydenta Ukrainy z nieufnością - mówi Parafianowicz.
Ocenia też, co dla Polski znaczyłoby poddanie się Ukrainy w lutym 2022 roku. - Gdyby Rosjanie byli bliżej, to byśmy bali się latać do Lublina. Jednak gdy Putin zaatakował Kijów, nie myśleliśmy, co możemy dostać za broń przekazaną sąsiadom, ale kto może przejąć władzę po Zełenskim - komentuje gość "Didaskaliów".
Wojna musi się skończyć. To zadanie dla świata
Jego zdaniem koniczne są szybkie decyzje polityczne, które pomogą Ukrainie wygrać wojnę. Putin bowiem zawsze idzie o krok dalej, kiedy nikt nie stawia mu oporu. Ukraina powinna mieć możliwość przebicia się do przeprawy krymskiej. To, że w czasie czerwcowej kontrofensywy zaniechano takiego manewru, było według dziennikarza błędem, który zniweczył zeszłorocznej plan operacji. - Taurusy są najlepszą odpowiedzią na pytanie, jak odwrócić losy wojny na korzyść Ukrainy - mówi.
Aby doprowadzić do końca tej inwazji, "trzeba sprać Putina" - ocenia Parafianowicz. - Może nie upokorzyć go, bo on jest hazardzistą, który źle szacuje ryzyko. Trzeba mu uświadomić, że tej wojny nie wygra. Jeśli Ukraińcy będą mieli poważne argumenty, żeby ograniczyć jego apetyty, będą mogli zasiąść do stołu negocjacyjnego. Rosja nie reaguje na kompromisy, reaguje na ciosy prostu na twarz - uważa publicysta.
Aby do tego doprowadzić Ukraina musi przebić korytarz krymski, dotrzeć do Melitopola, do wybrzeży Morza Azowskiego. Bez zgody politycznej to nie będzie możliwe. Na dodatek, jak podkreśla Parafianowicz, trzeba działać szybko, bo zwycięstwo Donalda Trump w najbliższych wyborach w USA przekreśli szansę na przekazanie Kijowowi 61 miliardów pomocy wojskowej.
- Putin będzie rządził, dopóki będzie rozszerzał mapę. Jedyną odpowiedzią na jego działania jest zbrojenie się. Polska powinna się przygotować do wojny. Powinniśmy maksymalnie zbroić się, zaopatrywać się w amunicję, intensyfikować swoją produkcję, zbudować dużą armię lądową i siły powietrzne i wyposażyć je w odpowiedni sprzęt - mówi Parafianowicz i podkreśla, że musi to być przeprowadzone bardzo szybko, bez debat i siłowania się na argumenty i kontrargumenty.
Według gościa "Dodaskaliów" doświadczenia, o jakie wzbogaciła się Polska przy okazji wojny, jaka toczy się u naszych granic, to świadomość deficytów, niedoskonałości i nieudolności naszych służb. Ale są też przykłady działania prawdziwych fachowców w polskich strukturach. Niechlubnym wydarzeniem były incydenty z przegapionymi ładunkami, które wylądowały na terytorium Polski, ale znakomicie spisały się polskie służby specjalne, które koordynowały między innymi wywiezienie szefa niemieckiego wywiadu, którego zaskoczyła wojna.
Polska powinna też wyciągać wnioski dotyczące zmian politycznych. Okazało się, że w XXI wieku wojna może być realna i trzeba być do niej przygotowanym.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski