W PiS robi się nerwowo. Już przeczuwają, co się może stać

- W przypadku odrzucenia sprawozdania finansowego natychmiast odwołamy się do Sądu Najwyższego - mówi WP Przemysław Czarnek. Politycy PiS nieoficjalnie przyznają, że obawy są coraz większe, dlatego ostro atakują koalicję, zarzucając naciski. Rządzący mówią o rozczarowaniu postawą PKW i liczą na ukaranie partii Kaczyńskiego.

Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak podczas konferencji prasowej w siedzibie PiS
Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak podczas konferencji prasowej w siedzibie PiS
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Piotr Nowak
Patryk Michalski

02.08.2024 06:22

Politycy PiS w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że jeszcze na początku tygodnia wydawało im się, iż odrzucenie sprawozdania przez PKW jest mało prawdopodobne. Szczególnie po serii wypowiedzi Ryszarda Kalisza, który mówił m.in. o niewystarczających dowodach oraz po analizie KBW, która wskazywała na brak wystarczających podstaw prawnych do odrzucenia sprawozdania. Po środowej decyzji PKW o kolejnym odroczeniu terminu spora część polityków PiS zmienia zdanie. Obecnie wielu naszych rozmówców uważa, że PKW odrzuci sprawozdanie PiS, tylko dała sobie więcej czasu na przygotowanie wyliczeń.

W PiS im bardziej realna staje się wizja odebrania partyjnej subwencji, tym bardziej widać rozedrganie i słychać ostrzejszy język przedstawicieli tej partii. Jacek Sasin w rozmowie z WP twierdzi, że PO chce "wyeliminować demokratyczną opozycję". Przemysław Czarnek uważa, że utrata subwencji przez PiS byłaby równoznaczna z "zamachem na demokrację". A najdalej idzie Michał Wójcik z Suwerennej Polski, który mówi, że "władza dąży do zabicia opozycji i z taką sytuacją mamy tutaj do czynienia".

Rządzący w odpowiedzi mówią, że zarzuty są skandaliczne i nieuprawnione. Według rządzących nadużycia finansowe partii Kaczyńskiego w czasie kampanii wyborczej przekraczają grubo ponad 100 mln zł, choć oficjalnie komitet wyborczy PiS wydał na całą kampanię 38 781 152 zł. - PiS zbudowało zorganizowany system funduszów i wypompowywania tych pieniędzy na kampanie wyborcze. PKW nie może być głucha i ślepa na to wszystko, bo Polacy nie są idiotami i widzieli, z jakim rozmachem PiS robiło kampanię - mówi WP Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

PiS uderza w rządzących i puszcza oko do PKW

W oficjalnych wypowiedziach politycy PiS skupiają się na wytaczaniu najcięższych dział przede wszystkim w stronę rządzących i choć mają w zanadrzu przekazy uderzające w członków PKW, to na razie jeszcze ich nie wyciągają. - Odroczenie decyzji PKW oznacza, że ścierają się różne poglądy. Nie wyobrażam sobie cofnięcia subwencji. Nie zostało naruszone kryterium legalności w naszych działaniach. Trzeba rozdzielić sprawę populizmu politycznego naszych oponentów od prawnej podstawy takiego cofnięcia - mówi WP Michał Wójcik z Suwerennej Polski.

- W tle pojawia się kwestia całkowitego wyeliminowania opozycji z życia publicznego. W moim przekonaniu nie ma żadnych podstaw dla podjęcia takiej decyzji i zapewne część członków PKW ma tego całkowitą świadomość - dodaje.

Z kolei o "bezprecedensowej próbie wpłynięcia partii rządzącej na PKW, która ma na celu wyeliminowanie demokratycznej opozycji" - mówi Jacek Sasin, który jednocześnie również nie uderza w Państwową Komisję Wyborczą.

- Spodziewam się, że mimo wszystko PKW podejmie decyzję merytoryczną, opartą na faktach i przepisach prawa, tzn. decyzję o przyjęciu sprawozdania PiS. Byłby to optymistyczny sygnał, że pomimo bezprecedensowego nacisku, PKW pozostaje jedną z ostatnich niezależnych instytucji w Polsce, a Donaldowi Tuskowi nie udało się jeszcze zniszczyć wszystkich niezbędnych dla funkcjonowania demokracji systemowych "bezpieczników" - dodaje były wicepremier w odpowiedzi na przesłane pytania WP.

Sasin o beneficjencie rządu. Nie mówi, że to zmiana PiS

Jednocześnie Sasin zwraca uwagę, że "w PKW zasiada beneficjent rządów Tuska, zarabiający w zarządzie BGK 100 tys. zł miesięcznie. Mamy wierzyć, że będzie on obiektywny?" - pyta, wskazując na Macieja Klisia.

Polityk PiS nie wspomina jednak, że to PiS zmieniło model PKW, w której zamiast sędziów zasiadają partyjni nominaci. Nie przypomina też, że za rządów PiS wśród oceniających sprawozdanie finansowe PiS byli beneficjenci tamtych rządów, czyli członkowie, którzy również dorabiali w sektorze spółek Skarbu Państwa.

Pod rządami PiS członek PKW Dariusz Lasocki pracował w spółce córce Agencji Mienia Wojskowego, a wcześniej zasiadał w radach nadzorczych TVP i Polskiego Holdingu Obronnego. Najpierw wpłacał na kampanię PiS, a potem decydował w sprawie sprawozdania tej partii. Innym członkiem PKW z nadania PiS, który pracował w spółce Skarbu Państwa, był Arkadiusz Pikulik. Został on członkiem rady nadzorczej spółki Galwanizer, spółki córki Agencji Rozwoju Przemysłu, w marcu 2021 r., czyli już po odebraniu nominacji na członka PKW. Wcześniej w spółce Skarbu Państwa pracował też Maciej Miłosz, członek PKW wybrany z rekomendacji PSL-Kukiz’15.

Zniecierpliwienie w koalicji

Wśród przedstawicieli rządzącej większości widać dwie postawy: zniecierpliwienie postawą PKW lub nadzieję, że dodatkowy czas i kolejne dokumenty, które trafią do PKW, potwierdzą publicznie wyrażane przez nich zarzuty pod adresem PiS. - PKW jest niezależna, w związku z czym sama podejmuje decyzje. Mogę powiedzieć tyle - sprawa jest na tyle poważna, że dobrze, że PKW chce ją dokładnie przeanalizować - mówił Rafał Trzaskowski w Polsat News.

Dariusz Joński ma zastrzeżenia dotyczące tempa prac komisji i jest przekonany, że dla wielu ludzi może być niezrozumiałe, iż proces decyzyjny trwa tak długo.- Uważam, że opinia publiczna tak zainteresowana tym tematem nie powinna miesiącami czekać na decyzję PKW. Odwlekanie jest dla wielu niezrozumiałe. Nie wiadomo, czy to się za miesiąc skończy. Czekam ze spokojem, ale też dużą niecierpliwością, co dalej się wydarzy. Tym bardziej, że jak wyliczyliśmy kwoty wydawane np. z Funduszu Sprawiedliwości, Funduszu Leśnego czy na pikniki 800+ idą w grubo ponad 100 mln zł - twierdzi.

- Sam widziałem, jak w województwie łódzkim przyjeżdżał wiceminister sprawiedliwości i warunkiem przekazania wozu strażackiego było to, że tylko on wystąpi i ze sceny podziękuję rolnikom. Kandydat na posła ze względu na limity wydatków, jeśli ma coś oprócz ulotki, to jest to zazwyczaj długopis albo cukierek. W PiS rozdawali lodówki i samochody kupione nie za swoje pieniądze. Widzieliśmy to na ulicach, PKW musiała widzieć to samo. Nie wiem, jak PKW nie może doliczyć się nieprawidłowości na poziomie 400 tys. zł, co już według przepisów pozwoliłoby na odrzucenie sprawozdania. Przecież tylko kilka pikników 800+ już kosztowało więcej.

PiS zapowiada mobilizację

Krzysztof Szczucki, były szef Rządowego Centrum Legislacji, a obecnie poseł PiS podtrzymuje, że nie ma sobie nic do zarzucania. W partii oczy są zwrócone w jego stronę, bo PKW zwróciła się z wnioskiem o dodatkowe informacje do NASK i właśnie do RCL. Według Kancelarii Premiera w instytucji zarządzanej przez Szczuckiego pracownicy m.in. na fikcyjnych etatach robili mu kampanię wyborczą, zamiast skupiać się na pracy w urzędzie. Poseł PiS odpowiada, że w kampanii dostawał wsparcie od urzędników, ale w ich czasie wolnym, a niektórzy wstawali wcześnie rano i rozdawali ulotki tuż przed pracą zdalną z jego okręgu wyborczego.

- Już wielokrotnie dementowałem tezy dotyczące RCL. Instytucja te nie była włączona w moją kampanię wyborczą. W związku z tym nie ma żadnych podstaw, żeby odebrać PiS finansowanie z tego powodu. Wolę nie prognozować decyzji PKW. Musimy niestety zaczekać do kolejnego posiedzenia. Wtedy też będziemy informować o kolejnych ewentualnych krokach. Niezależnie od tego, jaka będzie decyzja PKW, będziemy działać intensywnie, jak do tej pory - mówi WP Szczucki.

Reakcję PiS przewiduje za to Przemysław Czarnek, który nie ma wątpliwości w sprawie reakcji na ewentualne odrzucenie sprawozdania wyborczego. - Oczywiście, odwołamy się natychmiast do Sądu Najwyższego - podkreśla.

Były minister w rządzie PiS zastrzega, że spodziewa się jednak decyzji "wyłącznie pozytywnej, bo nie ma żadnych powodów prawnych, dla których można by zakwestionować sprawozdanie PiS. Te zaś okoliczności, o których słyszymy, można by odnieść także do PO".

Jacek Sasin oprócz odwołania od decyzji o odrzuceniu sprawozdania zapowiada też odpowiedź polityczną, która miałby służyć mobilizacji elektoratu. - PiS cieszy się poparciem wielu milionów ludzi w Polsce, którzy nie pozwolą, aby Donaldowi Tuskowi udało się zrealizować plan wyeliminowania jedynek, realnej siły opozycyjnej w Polsce. Jestem przekonany, że będziemy w stanie skutecznie liczyć na ich wsparcie. I na pewno o takie wsparcie poprosimy. To może być, zresztą, pewnego rodzaju iskra, która obudzi potężny społeczny sprzeciw wobec działań tej władzy - mówi poseł PiS.

PKW kolejne posiedzenie dotyczące sprawozdania finansowego PiS zapowiedziała na 29 sierpnia.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Zobacz także
Komentarze (2321)