W kuluarach PiS nie tak wesoło. "Gorycz porażki do przełknięcia"
Rafał Trzaskowski pewnym i jedynym kandydatem do wyborów prezydenckich, Tobiasz Bocheński bez najmniejszych szans na taką nominację. To główne wnioski po pierwszych sondażowych wynikach wyborów samorządowych. Choć PiS przed ekranami świętował, to na zapleczu przyznawał: o rządzenie w regionach będzie trudno.
• - Nie będę podskakiwał do góry, ale mam poczucie, że wszyscy zrobiliśmy kawał dobrej roboty dla Polski - tak na sondażowe wyniki wyborów zareagował Donald Tusk.
• - Polska nie może iść tą drogą, na którą teraz wpycha ją Donald Tusk. Ten sukces powinien być traktowany jako zachęta do działania - mówił z kolei Jarosław Kaczyński w sztabie.
• Jak wynika z nieoficjalnych rozmów Wirtualnej Polski z politykami PiS i KO - wybory samorządowe odpowiedziały na pytanie dotyczące przyszłości dwóch kandydatów - Rafała Trzaskowskiego i Tobiasza Bocheńskiego.
• Niespodziewanie w sztabie PiS, tuż za plecami Jarosława Kaczyńskiego, pojawił się Jacek Kurski. Jednak - jak słyszymy w PiS - jego dobra pozycja przed kamerami o niczym nie świadczy.
Z sondażu exit poll IPSOS (za tvn24.pl) wynika, że w wyborach do sejmików wojewódzkich najwięcej głosów zdobyło Prawo i Sprawiedliwość - 33,7 proc. Na drugim miejscu znalazła się Koalicja Obywatelska z wynikiem 31,9 proc. To nie są ostateczne wyniki - te mogą się jeszcze zmienić. Ogólnopolska wygrana nie gwarantuje kontroli w większości sejmików wojewódzkich, a o to toczyła się gra.
Pierwszy do podsumowania wyborczej wygranej ruszył Jarosław Kaczyński. - Ten wynik pokazuje, że dziś w wyborach parlamentarnych moglibyśmy nawet zdobyć władzę - przekonywał. Choć, jak wynika z analizy prof. Jarosława Flisa dla Wirtualnej Polski - o samodzielne rządy byłoby akurat wyjątkowo trudno. PiS miałby jednak największą reprezentację w takim teoretycznym Sejmie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Większy entuzjazm przed kamerami niż w kuluarach
Co ciekawe, politycy PiS przed kamerami pokazywali większy entuzjazm niż poza nimi. W nieoficjalnych rozmowach przyznawali, że choć ogólnokrajowy wynik cieszy, to na szczeblu lokalnym wciąż czekają ich niełatwe rozmowy. I czasami gorycz porażki do przełknięcia. Niektórzy politycy zwracali uwagę, że ostatnio tak uśmiechniętego Jarosława Kaczyńskiego widzieli w 2019 roku, gdy wygrywał drugi raz w wyborach parlamentarnych.
Politycy PiS podkreślają, że - owszem - symbolicznie to zwycięstwo jest ważne, bo pokazuje, że trzeba się z partią liczyć. Dodają przy tym uczciwie, że rozmowy o koalicjach w sejmikach będą bardzo trudne.
Jednocześnie słychać w partii, że wynik jest dużym sukcesem na tle oczekiwań kreślonych przez obecnie rządzących. Donald Tusk przez długi czas był niemal pewien, że w końcu - po wielu latach - wygra. Nie wygrał.
- To pokazuje, że posiadanie centralnej władzy nie jest gwarancją sukcesu. Wygraliśmy bez TVP, bo TVP w ostatnich miesiącach rządów (Zjednoczonej Prawicy - red.) zaczęła nam ciążyć - powiedział nam jeden z polityków. Choć znów trzeba dodać, że za plecami Jarosława Kaczyńskiego na Nowogrodzkiej pojawił się nie kto inny jak Jacek Kurski, architekt mediów publicznych za rządów Zjednoczonej Prawicy.
Jak słyszymy - jego dobra pozycja przed kamerami o niczym nie świadczy. Po prostu Jacek Kurski potrafi się ustawić tam, gdzie trzeba. I skorzystał z okazji. A przynajmniej tak o jego miejscu w szeregu mówią partyjni koledzy.
Nie oznacza to, że będzie kierować kolejną kampanią - do wyborów europejskich. Nasi rozmówcy z PiS twierdzą, że "stonowany przekaz" i więcej "merytorycznej pracy u podstaw" służy ich partii. Na podobną taktykę chcą stawiać w czerwcowych wyborach - choć to wybory dla PiS znacznie trudniejsze.
Klęska w Warszawie
Nikt w PiS nie kryje zaś, że wybory w Warszawie skończyły się klęską.
Tobiasza Bocheńskiego przy Nowogrodzkiej nie bardzo było komu bronić. Nikt nie spodziewał się drugiej tury, ale oczekiwania były. Najmniejsze dotyczyły po prostu większego utarcia nosa Rafałowi Trzaskowskiemu, który dla PiS jest politykiem o dużo niższej randze niż Donald Tusk.
O przyszłości kandydata nikt na razie nie chce mówić. Mało kto jednak wierzy, że zostanie wytypowany do wyborów prezydenckich w 2025 roku. Jego kandydatura została sprawdzona. I raczej jest spalona.
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w Koalicji Obywatelskiej. Wnioski? Głównie dotyczą wyborów prezydenckich w 2025 roku.
Trzaskowski kandydatem, Tusk nie powalczy?
Wygrana Rafała Trzaskowskiego w I turze z wynikiem niemal 60 proc., to dla wielu polityków Koalicji Obywatelskiej potwierdzenie, że to on jest najbardziej prawdopodobnymi kandydatem. Zagrozić mógłby mu tylko Donald Tusk. Jednak w PO na razie niewielu wierzy w prezydenckie ambicje premiera.
Rafał Trzaskowski miał nadzieję, że chociaż w zwycięski dla siebie wieczór wyborczy uniknie pytań o start w wyborach na prezydenta Polski w 2025 roku. Nie uniknął.
Poza komentowaniem wyniku wyborów samorządowych, polityczna przyszłość prezydenta Warszawy była jednym z głównych tematów w sztabie Koalicji Obywatelskiej.
Prezydent Warszawy za wszelką cenę nie chciał składać jasnych deklaracji, choć w ostatnich dniach powtarzał, że nie wyklucza startu w wyścigu prezydenckim.
- Jest zdecydowanie za wcześnie, żeby o tym mówić. Poczekajmy, spokojnie, jeszcze są miesiące ciężkiej pracy przed nami. Zobaczymy, co będzie. W polskiej polityce wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie, trudno w tej chwili wyrokować, co będzie za rok - mówił w rozmowie z dziennikarzem Wirtualnej Polski.
Politycy Koalicji Obywatelskiej w nieoficjalnych rozmowach nie mają wątpliwości, że Trzaskowski z poparciem w stolicy na poziomie niemal 60 proc. staje się ich najpoważniejszym kandydatem na prezydenta Polski.
- Nie wyobrażam sobie innej decyzji. Byłaby trudna do zrozumienia w partii - mówi nam jeden z ważnych ministrów.
- Dla mnie jest oczywiste, że to nasz kandydat na prezydenta - dodaje inny rozmówca z rządu. - Myślę, że wynik Trzaskowskiego oznacza po prostu jego start - komentuje nieoficjalnie jeden z wiceministrów.
W PO nie wierzą przesadnie w start Tuska
Rozmówcy WP przyznają, że jedyną osobą w całej Koalicji Obywatelskiej, która mogłaby zagrozić Trzaskowskiemu, jest Donald Tusk.
W PO niewielu jednak wierzy w to, że premier zdecyduje się na start w wyborach prezydenckich. - Najczęściej mówią o tym nasi koalicjanci z Trzeciej Drogi i Lewicy, którzy ze względu na własne ambicje marzą o innym szefie rządu - komentuje ważny polityk PO.
Jeden z ministrów twierdzi, że w wystąpieniu Donalda Tuska dopatrzył się słów, które jego zdaniem świadczą o namaszczeniu Trzaskowskiego.
- Jesteśmy po czterech bardzo trudnych miesiącach i mamy dzisiaj tę najważniejszą wiadomość dnia. Rafał Trzaskowski potwierdził, że jest liderem demokratycznej samorządowej Polski, uzyskał kapitalny wynik - mówił szef rządu. Według naszego rozmówcy, to jasna wiadomość świadcząca o silnym poparciu.
Politycy PO nie chcą jednak jednoznacznie mówić o starcie Rafała Trzaskowskiego pod nazwiskiem. Dlaczego? Partia nie wyklucza, że w trakcie walki o Pałac Prezydencki mogą uruchomić się polityczne ambicje np. Radosława Sikorskiego, który mógłby zaproponować prawybory.
Dodatkowo, dopóki Tusk jasno i ostatecznie nie powie: "nie wystartuję", nikt w partii nie chce stawiać wszystkiego na jedną kartę. Jednak nieoficjalnie podczas wieczoru wyborczego w sztabie Koalicji Obywatelskiej to Rafał Trzaskowski wydaje się niemal pewnym kandydatem do Pałacu Prezydenckiego.
Hołownia i Kosiniak-Kamysz czekają na PKW
Podium zamknęła Trzecia Droga - wspólny projekt Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza według exit poll zyskał 13,5 proc. głosów.
- Jestem przekonany i założę się z każdym z was, że ten wynik, który tu widzimy, urośnie a nie spadnie - powiedział Szymon Hołownia. Za chwilę w swoim wystąpieniu lider Trzeciej Drogi w mocnych słowach odniósł się do rządowych koalicjantów, mówiąc o "ostrzeżeniu" od wyborców.
- "Dość kłótni" - powiedzieli dzisiaj ludzie. Jeżeli będziecie się kłócić i wszczynać spory w naszej koalicji i jeżeli będzie doprowadzać do tego, że będziemy stawali przeciwko sobie, walcząc przeciwko sobie, to ludzie nie będą szli do wyborów, to ludzie nie będą nam ufali, to ludzie będą się od nas odwracali. Mówię o całej koalicji 15 października - dodał Hołownia.
Mimo powtarzanej informacji, że trzeci wynik jest sukcesem, atmosfera w sztabie była grobowa. Nie było przesadnej euforii, a za to w kółko powtarzane zasługi Trzeciej Drogi dla całej koalicji 15 października.
W nieoficjalnych rozmowach politycy podkreślali, że są silnym koalicjantem. Liderzy nie świętowali przesadnie - po oficjalnych przemówieniach szybko zniknęli. Jedynie młodzi działacze do końca robili sobie zdjęcia.
Wśród rozmów w kuluarach pojawiały się wielokrotnie nadzieje, że wynik po przeliczeniu Państwowej Komisji Wyborczej będzie po prostu lepszy. W wyborach parlamentarnych w 2023 roku Trzecia Droga zdobyła ponad 14 proc. głosów. Jej stan poparcia - podobnie jak PiS - spadł zatem w kilka miesięcy.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, Patryk Michalski, Michał Wróblewski, dziennikarze Wirtualnej Polski