Usłyszał pytanie o Mejzę. Zdumiewająca reakcja posła
Fabryka internetowych trolli promowała posła PiS Łukasza Mejzę podczas kampanii wyborczej - ustaliła Wirtualna Polska. Jego koledzy ze Zjednoczonej prawicy nie widzą w tym jednak problemu. Jan Kanthak (Suwerenna Polska) doniesienia WP nazwał "pseudoaferą". Stwierdził też, że "prywatnie lubi Łukasza Mejzę".
Jak ustaliła Wirtualna Polska, Łukasza Mejzę w kampanii wyborczej aktywnie wspierała siatka kont w mediach społecznościowych. Profile były zakładane na fałszywą tożsamość. Zdjęcia pochodziły z sieci, a większość została wygenerowana przez sztuczną inteligencję. Trzy niezależne źródła wskazują, że organizatorem mógł być jeden ze współpracowników posła.
Po interwencji WP Facebook potwierdził, że dochodziło do nadużyć i zlikwidował wszystkie wskazane profile.
Mimo to, Jan Kanthak z Suwerennej Polski stwierdził w rozmowie z reporterem WP, że w tej sprawie "czeka na jakieś dowody".
Mejza poza Sejmem? "Nie widzę powodów"
Patryk Michalski dopytywał, czy Mejza powinien oddać mandat. - Panie redaktorze, Roma locuta, causa finita (Rzym przemówił, sprawa skończona - red.). Wyborcy wybrali pana Łukasza Mejzę na posła (...). Nie widzę powodów, żeby oddawał mandat zanim został zaprzysiężony - oświadczył Kanthak.
Przypomniał, że Mejza startował do Sejmu z odległego, jedenastego miejsca na liście PiS w okręgu zielonogórskim.
- Nie przeceniałbym roli internetu w kwestii wyboru na posła. Posłem zostaje się dlatego, że ma się kontakt z wyborcami i rozmawia się z nim na co dzień, a nie internet czy jakieś portale w mediach społecznościowych - stwierdził polityk Suwerennej Polski.
- Ja pana posła Łukasza Mejzę lubię prywatnie - dodał, a dziennikarza WP nazwał "funkcjonariuszem".
- Ważniejsza jest pseudoafera, którą wykreowała Wirtualna Polska niż to, że Włodzimierz Karpiński oskarżany o przyjęcie łapówki wychodzi z aresztu i obejmuje mandat europosła. To jest afera - oświadczył Kanthak, mówiąc o doniesieniach o których pisaliśmy już w Wirtualnej Polsce.
Źródło: WP Wiadomości