Łukasz Mejza i zdjęcia nieistniejących osób z farmy trolli, która wsparła jego kampanię© East News | Piotr Molecki

Ujawniamy: fabryka trolli pomogła Łukaszowi Mejzie. W kampanii wykorzystano nawet zdjęcia chorej na raka

Szymon Jadczak
8 listopada 2023

Zdjęcia ukradzione z sieci lub wygenerowane przez sztuczną inteligencję. Fałszywe dane i zmyślone życiorysy. Wirtualna Polska odkryła fabrykę trolli, która promowała posła PiS Łukasza Mejzę podczas kampanii. Znaleźliśmy ponad sto fikcyjnych kont na Facebooku i powiązaną z nimi sieć stron udających lokalne media. Amerykański gigant zareagował na informacje WP - usunął profile i potwierdził, że promowały polityka.

  • Łukasza Mejzę w kampanii wyborczej aktywnie wspierała siatka kont w mediach społecznościowych - ustaliła Wirtualna Polska. Profile zakładane były na fałszywą tożsamość. Zdjęcia pochodziły z sieci, a większość została wygenerowana przez sztuczną inteligencję. Trzy niezależne źródła wskazują, że organizatorem mógł być jeden z współpracowników posła.
  • Po interwencji WP Facebook zlikwidował wszystkie wskazane profile - ze względu na ich nieprawdziwy charakter. Jednocześnie amerykańska firma wyłączyła też część tych prawdziwych, które miały związek ze sprawą.
  • Na liście zablokowanych jest również konto asystenta posła. Ani Łukasz Mejza, ani jego współpracownik nie odpowiedzieli na nasze pytania w tej sprawie.
  • Eksperci w rozmowach z Wirtualną Polską wskazują, jaki mogło to mieć wpływ na wynik wyborów. - Tego typu rzeczy zdecydowanie mogą przeważyć o kolejności kandydatów na liście - mówi WP dr Dominik Batorski, socjolog, analityk mediów społecznościowych.

"Najlepszy poseł", "mój kandydat - poseł Mejza" - tak posła PiS opisywała i zachwalała Lubuszanka Dorota Wilk. Według informacji zamieszczonych na jej profilu mieszka w Drezdenku, pracuje w sieci sklepów i ma ponad 700 znajomych. Jest jedno "ale". Nie istnieje.

Jej zdjęcie - umieszczone na profilu zachwalającym kandydata - przedstawia w rzeczywistości 18-letnią Anastazję Głuszczenko - Ukrainkę chorą na ostrą białaczkę szpikową. Jak ustaliliśmy, zdjęcie pochodzi ze strony informującej o zbiórce na leczenie.

Wirtualna Polska namierzyła ponad 100 takich fikcyjnych kont, które w kampanii do Sejmu wspierały polityka Zjednoczonej Prawicy. Ostatecznie - startując z 11 miejsca na liście - zdobył mandat. Kolejnego polityka (wieloletnią posłankę Elżbietę Płonkę) wyprzedził o 880 głosów.

Łukasz Mejza
Łukasz Mejza© East News | Jacek Dominski/REPORTER

Wielu ta wygrana zdziwiła, w tym i polityków PiS. Łukasz Mejza jest bowiem jednym z najbardziej skompromitowanych polityków w Polsce.

W 2021 r. ujawniliśmy w Wirtualnej Polsce, że jego firma Vinci NeoClinic oferowała osobom ciężko chorym oraz rodzicom chorych dzieci wyjazdy do Meksyku na leczenie niesprawdzoną metodą u szemranego lekarza. Chętni mieli płacić za to dziesiątki tysięcy złotych. Gdy opisaliśmy kilka kolejnych afer związanych z Mejzą, polityk stracił stanowisko wiceministra sportu. Nie przekreśliło to jednak jego politycznej kariery.

Już po wyborach czytelnicy z województwa lubuskiego zwrócili nam uwagę na kilka dziwnie wyglądających kont na Facebooku, które zaktywizowały się pod koniec kampanii wyborczej i zaczęły mocno popierać Mejzę. Idąc ich tropem, trafiliśmy na fabrykę trolli promujących posła PiS. 

Zmyślone media lokalne

Żeby farma trolli, czyli sieć fikcyjnych kont w mediach społecznościowych, dobrze działała, musi mieć czym się żywić. Dlatego często prowadzący takie konta grupują je wokół profili udających prawdziwe media (które produkują treści zbieżne z ich interesami) i komentują lub podają je dalej. Podobną prawidłowość odkryliśmy w tej sprawie. 

Opowiada jeden z byłych współpracowników posła PiS:

- Ekipa, która siedziała w biurze Łukasza Mejzy, miała różne zadania. Raz namawiali chorych na leczenie w Meksyku, a raz zakładali na Facebooku profile udające lokalne portale informacyjne pod wspólną nazwą "Cześć" (z kilkunastu istniejących dziś nie działa już żaden).

Na dowód pokazuje zapis rozmowy z innym współpracownikiem posła.

"Mam megaprośbę, prowadzę fanpage powiatu żarskiego. Czy mógłbyś mi dać like (polubienie - red.)? Bo zależy mi na zasięgach". I wysyła link do profilu "Cześć Powiat Żarski".

Rozmówca dopytuje, czy takie "internetowe gazetki na kiju" robią dla wszystkich gmin i powiatów. Współpracownik Mejzy potwierdza, że takie właśnie "gazetki" istnieją we wszystkich powiatach" (chodzi o wszystkie powiaty woj. lubuskiego - przyp. red.), czyli w okręgu wyborczym Mejzy.

I rzeczywiście w maju 2021 roku, a potem w styczniu 2022 roku powstało w sumie 15 profili pod wspólną marką "Cześć". Nazwa odwołuje się do hasła - "Cześć! Jestem Mejza!". Mają też kolorystykę podobną do tej na profilu Mejzy.

Największe z nich to "Cześć Lubuskie" (ma 13 tys. obserwujących) i "Cześć Zielona Góra (8,3 tys. obserwujących). Profile stworzone dla pozostałych lubuskich powiatów gromadzą po kilka tysięcy fanów. Strony publikują lokalne informacje, bez szczególnego zainteresowania polityką. 

W maju 2021 roku, a potem w styczniu 2022 roku powstało w sumie 15 profili pod wspólną marką "Cześć". Nazwa odwołuje się do hasła - "Cześć! Jestem Mejza!"
W maju 2021 roku, a potem w styczniu 2022 roku powstało w sumie 15 profili pod wspólną marką "Cześć". Nazwa odwołuje się do hasła - "Cześć! Jestem Mejza!"© Facebook

Promocja polityka od tego samego dnia

"Coś dziwnego stało się na Facebooku przed wyborami. Wielu znajomych moich znajomych nagle zmieniło zdjęcia profilowe na hasło wspierające Mejzę. To wygląda jak zorganizowana akcja" - ten sygnał od czytelnika był początkiem naszego śledztwa.

Nasz informator przesłał listę 20 kont, które 13 października (czyli ostatniego dnia kampanii wyborczej) zmieniły zdjęcie profilowe oraz zdjęcie w tle na grafikę z hasłem Głosuję na: "11. PiS. Mejza. Pogonimy Tuska".

Plakat wyborczy Łukasza Mejzy
Plakat wyborczy Łukasza Mejzy© Licencjodawca | Władysław Czulak

Zaczęliśmy szukać podobnych. Szybko zorientowaliśmy się, że łączy je nie tylko wsparcie dla Mejzy, ale i terminy zakładania. Powstawały w rzutach.

Ze wszystkich wyłuskanych przez nas kont najstarsze powstało w sierpniu 2020 r., najnowsze 1 sierpnia 2023 r. Ale najwięcej, bo aż 70, powstało w 2022 roku. Z tego aż 24 stworzono w lipcu 2022 r. 5 listopada 2023 r., gdy dodaliśmy do naszej listy ostatnie znaleziska, mieliśmy namierzone w sumie 133 konta publikujące treści wspierające Łukasza Mejzę. 

Profile były tworzone według tego samego schematu: pospolite imię i nazwisko - znajdziemy tam m.in. takie nazwiska jak: Wilk, Wrona, Lis, Sowa - i do tego miejsce zamieszkania i pochodzenia koniecznie w miejscowości z województwa lubuskiego (wszystkie mają te dane podane). Całość uzupełnia miejsce pracy w dużej firmie (gdzie trudno znaleźć konkretną osobę), ewentualnie szkoła lub uczelnia. I znów - też najlepiej, by była z woj. lubuskiego (w jednym przypadku "osoba" poinformowała, że zaczęła naukę w liceum tego samego dnia, co pracę w Alior Banku. Oczywiście człowiek ten, nawet jeśli istnieje, nie ma nic wspólnego z tym bankiem. Do tego konta mają wśród polubionych stron portale z serii "Cześć" - "Cześć Lubuskie" i podobne.

Najważniejsze są jednak zdjęcia. To one najlepiej wskazują na automatyzm przy tworzeniu profili w mediach społecznościowych.

Wszystkie fotografie profilowe z kont wspierających Mejzę poddaliśmy analizie za pomocą programów rozpoznających twarze - wykrywających podobieństwa między danymi osobami. Jednocześnie narzędzia sprawdzały, czy zdjęcie zostało stworzone przez sztuczną inteligencję. 

Niektóre z wygenerowanych przez AI "twarzy" fałszywych kont, wspierających w trakcie kampanii wyborczej Łukasza Mejzę
Niektóre z wygenerowanych przez AI "twarzy" fałszywych kont, wspierających w trakcie kampanii wyborczej Łukasza Mejzę© Facebook

Odnaleźliśmy jedno zdjęcie ukradzione konkretnej osobie. Reszta z ponad 100 tożsamości jest dziełem sztucznej inteligencji. Skradzione zdjęcie posłużyło do stworzenia profilu opisywanej na początku tekstu Doroty Wilk. Jest zilustrowany fotografią chorej na raka Ukrainki Anastazji Głuszczenko.

Z kolei na profilu Aleksandry Wrony z miejscowości Brody, która rzekomo uczyła się w technikum w Lubsku, znajdujemy fotografię umieszczoną na kilku innych profilach na Instagramie i w serwisie Pinterest. "Czy możemy użyć tego zdjęcia na fałszywym koncie?" - pytał ktoś po turecku w komentarzu pod spodem.

Kilka kolejnych zdjęć profilowych to widoki z lubuskich miast. 

Jedna twarz. Cztery kobiety i Rosjanie

Ponad 90 proc. zdjęć z profili wspierających Mejzę przedstawia twarze konkretnych ludzi. Przy czym na każdym koncie jest tylko jedno zdjęcie, a w kadrze jest zawsze tylko twarz. I nic więcej. To charakterystyczne dla zdjęć tworzonych przez automatyczne i darmowe generatory. Twarz są w stanie stworzyć, ale większej części otoczenia już nie.

Każdą kolejną fotografię załadowaliśmy do programu wyszukującego w sieci tych samych ludzi na innych zdjęciach. I ku naszemu zaskoczeniu znaleźliśmy niemal każdą osobę z listy trolli Mejzy. Tyle, że nie w Polsce.

Paulina Szymańska mieszka - według danych z jej Facebooka - w Świebodzinie, uczyła się Wyższej Szkole Pedagogicznej w Zielonej Górze. Na Facebooku, gdzie jest od 1 sierpnia 2022 r., ma tysiąc znajomych. Od sierpnia 2023 regularnie wrzuca materiały promujące Mejzę: zdjęcia, filmy, linki do jego profilu. Raz nawet sam poseł Mejza podziękował jej za to w komentarzu. 

Te same materiały, w tych samych dniach, wrzuca na Facebooka też Ida Janowska. I dostaje te same podziękowania od Mejzy w komentarzu. Janowska ma 936 znajomych, mieszka w Czerwieńsku. I ma identyczną twarz jak Paulina Szymańska.

I znów - nie jest jedyną osobą w sieci, która ma twarz fanek Mejzy. Bo Viktoria Bakos, pisząca o zegarkach na węgierskiej stronie eorak.hu, wygląda tak samo, jak Janowska i Szymańska. Ale to nie koniec. Taką samą twarz ma kobieta, z którą można się umówić na portalu randkowym HookupSite, a także 29-letnia dziennikarka Adrienne Hines. Wszystkie je łączy to samo - twarz na zdjęciach. I najpewniej - nieistniejąca tożsamość.

Przeglądamy profile dalej.

Renata Zabłocka mieszka w Zielonej Górze, ma 1,2 tys. znajomych na Facebooku, pracuje w Biedronce i 12 października, wrzucając grafikę wspierającą Mejzę, odgrażała się, że "Pogonimy tych co nie umieją rządzić!". Ta sama osoba - z tym samym zdjęciem - już jako Vasilisa Tuczkowa - na jednej z rosyjskich stron przedstawia się jako "ekspert finansowy z ponad 20-letnim doświadczeniem w bankowości" i "pomaga ludziom zrozumieć złożone kwestie kredytowe". 

Marek Kalinowski mieszka w Zbąszynku, ma 2,1 tys. znajomych na Facebooku i popiera Mejzę od 2 sierpnia. Ale osoba o tej samej twarzy - jako Roman Abramow - według jednej z rosyjskich stron prowadzi szkołę języków obcych.

Oko na czole, czyli czego nie umie AI 

Żeby zrozumieć, jak to możliwe, że ludzie wspierający Mejzę pojawiają się na stronach poradnikowych we Francji i na portalach randkowych w USA i na Węgrzech, a także wystawiają oceny w aplikacjach konsumenckich i pracują jako nikomu nieznani dziennikarze na całym świecie, poprosiliśmy o pomoc ekspertów.

- Przynajmniej część z tych twarzy wygląda jak wygenerowane przez sztuczną inteligencję, strony typu thispersondoesnotexist.com (nazwa serwisu po angielsku oznacza "ta osoba nie istnieje" - red.) lub podobne generatory. Korzystają one z algorytmu uczenia maszynowego, opartego na sieciach neuronowych. Ze względu na różne ograniczenia może produkować twarze podobne do siebie - tłumaczy Piotr Konieczny z portalu Niebezpiecznik.pl, największego w Polsce serwisu o cyberbezpieczeństwie. 

Na AI jako źródło zdjęć wskazuje też Givi Gigitashvili, specjalista z Digital Forensic Research Lab, działającego w ramach Atlantic Council - pozarządowej organizacji zwalczającej dezinformację.

Ich przypuszczenia potwierdza przepuszczenie zdjęć przez serwis aiornot.com, oceniający, czy dane zdjęcie wygenerowała sztuczna inteligencja. W przypadku trolli wspierających Mejzę strona za każdym razem wskazuje na AI. 

Eksperci zwrócili nam też uwagę na błędy, które popełnia sztuczna inteligencja. Czasem osoba na zdjęciu ma wygenerowane za dużo palców, czasem pojawiają się błędy w tle.

I rzeczywiście - na zdjęciu z profilu Martyny Nowickiej (mieszka w Zielonej Górze, ma 4,3 tys. znajomych, Mejzę popiera od 22 września) widać, że postać obok niej ma błędnie wygenerowaną twarz. Gdy szukamy w sieci innych zdjęć Nowickiej, znajdujemy jeszcze większe błędy - na jednej z fotografii postać obok nie ma w ogóle oka, a na innej oko ma na czole.

"O matko jedyna! Skąd on się u mnie wziął?!" 

Osoba prywatna na Facebooku może mieć maksymalnie 5 tys. znajomych. Zazwyczaj dojście do tego pułapu zajmuje ludziom po kilka lat. Tomaszowi Urbańskiemu z Żagania zajęło niecałe trzy. Karolinie Ziółkowskiej z Gubina dwa. Całkiem szybko jak na osoby, które nigdy nie istniały. Co najmniej dziewięć profili, które namierzyliśmy, ma powyżej 4 tys. znajomych. Tylko 10 spośród 112 miało poniżej 100 znajomych. Średnio namierzone przez nas trolle mają powyżej 1 tys. znajomych. 

Znaleźliśmy wśród nich osoby, które znamy. Dziennikarzy, prawników, polityków, biznesmenów. Zapytaliśmy, czy znają ludzi z fabryki trolli wspierających Mejzę i czy mają z nimi jakiś kontakt. "O matko jedyna! Skąd on się u mnie wziął?! Sprawdziłem i nie mam do niego żadnego dodatkowego kontaktu" - to typowa reakcja naszych rozmówców. 

- Ludzie bezmyślnie akceptują zaproszenia, szczególnie gdy konto należy do ładnej i młodej osoby - mówi WP dr Michał Kosiński z Uniwersytetu Stanforda. To twórca algorytmu, który pozwala na precyzyjną analizę zachowań milionów odbiorców mediów społecznościowych. 

Jeden z fałszywych profili, które wspierały kampanię Łukasza Mejzy
Jeden z fałszywych profili, które wspierały kampanię Łukasza Mejzy © Facebook

Minuta po minucie, troll za trollem

Trolle wspierające Mejzę, ze znajomymi liczonymi w tysiącach, ruszyły do robienia mu kampanii wyborczej już w maju, czyli na pięć miesięcy przed wyborami.

W tym miejscu wytłumaczmy, jak działa algorytm Facebooka, który sprawia, że niektóre rzeczy zdobywają popularność w sieci, a inne pozostają przez nikogo niedostrzeżone. W uproszczeniu: każdy post, zdjęcie i filmik są oceniane pod względem liczby uzyskanych polubień, komentarzy lub udostępnień. Najwyżej "wyceniane" są te ostatnie. 

Na opisywanych już profilach "Cześć Lubuskie" i pokrewnych od stycznia 2023 r. panuje cisza.

Nie pojawiają się na nich żadne nowe treści. Aż do startu kampanii wyborczej. 14 września pojawia się post promujący Mejzę, a od 9 do 13 października każdego dnia transmitowane są konferencje posła (na każdej widać też mikrofon TVP, a relacje pojawiają się potem na stronach gorzowskiego ośrodka telewizji publicznej).

Nagranie z 10 października nagle zyskuje popularność kolejnego dnia. O godz. 11:55 podaje je dalej Karolina Ziółkowska. Minutę później Joanna Lis. Potem kolejne konta zidentyfikowane jako trolle: 12:40, 12:42, 12:43, 12:45, 12:46, 12:47, 12:48, 12:49, 12:50 itd. Na 29 "podań dalej", 28 to fikcyjne konta. Dzięki ich zaangażowaniu film z konferencją obejrzało niemal 5 tys. osób. 

13 maja Mejza zamieszcza na swoim profilu film "Hit! Tak powitałem Donalda Tuska w Lubuskiem!". Dwa dni później za jego promocję zabiera się fabryka troli wspierająca Mejzę. Pierwsza nagranie podaje dalej Marta Jabłońska (3,5 tys. znajomych). Potem Iwona Kicińska (4 tys.) i kolejne konta. W sumie 97 kont zidentyfikowanych jako fałszywe. Dzięki temu film zaczęły podawać kolejne osoby. Do dziś zobaczyło go ponad 100 tys. osób. Zebrał 3,5 tys. komentarzy.

Największy sukces posła i promującej go farmy trolli to film z 13 września. Nagranie z wulgarnymi słowami posła PiS (Mejza zwraca się w nim do lidera KO słowami: "Donald co ty pier..lisz") zatytułowane "Tusk obskoczył łomot!" obejrzało niemal milion osób. I znów pomogły trolle. Filmik został udostępniony przez praktycznie wszystkie zidentyfikowane przez nas fikcyjne konta. 

Jeden z fałszywych profili, które wspierały kampanię Łukasza Mejzy
Jeden z fałszywych profili, które wspierały kampanię Łukasza Mejzy © Facebook

Od 1 do 13 października (czyli ostatniego dnia kampanii) trolle wspierające Mejzę wrzucały po kilka materiałów promujących posła PiS. A od 11 do 13 października przeprowadziły akcję zmian zdjęć profilowych na grafikę promującą Mejzę.

I od tego momentu zamilkły.

Na żadnym z kont nie odnotowaliśmy aktywności po wyborach. Rzekomo prowadzące je osoby nie odpowiedziały też na wiadomości z prośbą o kontakt. 

Trolle pokonały kolegów z PiS

Pokazujemy nasze ustalenia dotyczące fabryki trolli Mejzy człowiekowi, który zajmuje się na co dzień prowadzeniem kampanii wyborczych w mediach społecznościowych. Zastrzega sobie anonimowość - w ostatnich wyborach pracował z powodzeniem dla różnych kandydatów, którzy cenią sobie dyskrecję.

- To mi przypomina operację Endless Mayfly, prowadzoną przez Iran, polegającą na tworzeniu i dystrybuowaniu fałszywych przekazów, uderzających w Izrael. Podobnie działają też rosyjskie farmy trolli, które próbowały m.in. wpłynąć na wybory w USA w 2016 r. - uważa nasz rozmówca. 

I wskazuje, jakie korzyści mógł odnieść Mejza z tytułu działania takiej fabryki trolli. - W jego przypadku ważne było neutralizowanie negatywnego przekazu, informacji dotyczących jego afer i niejasnych interesów. Te fikcyjne konta podające jego przekaz były przeciwwagą. Mejza uzyskał w ten sposób przewagę nad konkurentami z listy PiS. Przy takim zalaniu mediów swoimi treściami, podbijanymi przez fejkowe konta, mógł mieć pewność, że wchodzący do sieci, niepewny tego, na kogo konkretnie zagłosować wyborca PiS zetknie się z jego przekazem. A to potem przełoży się na decyzję w lokalu wyborczym - uważa ekspert. 

Łukasz Mejza
Łukasz Mejza© East News | Tomasz Jastrzebowski/REPORTER

Inni potwierdzają nasze analizy.

- To, co odkryliście, wygląda na dość zaawansowaną infrastrukturalnie kampanię dezinformacyjną, korzystającą z jednej strony z zasobnej farmy trolli, a z drugiej - z sieci stron mających przypominać lokalne portale. Farma ta wygląda na profesjonalnie prowadzoną - dysponuje ponad setką kont o dużych zasięgach, tj. kont mających po kilka tysięcy "obserwujących" - mówi Anna Gielewska, redaktorka naczelna środkowoeuropejskiego portalu śledczego VSquare, współzałożycielka serwisu Frontstory oraz badaczka zorganizowanej dezinformacji i propagandy.

- Wyraźnie widać, że przed wyborami konta te angażowały się w kampanię. Sam poseł na swoich profilach promował np. hasło "Pogonimy Tuska", które według narzędzia Crowdtangle wygenerowało ponad 25 tysięcy interakcji. Jednocześnie publiczne profile posła nie prowadziły aż tak szeroko zakrojonych płatnych kampanii na Facebooku, by mogły osiągać podobne zasięgi i rezultaty - dodaje.

O czym to świadczy? - Po pierwsze, wasze ustalenia wskazują na to, że poseł Mejza korzysta z narzędzi zorganizowanej dezinformacji w sieci. Myślę, że powinien pilnie wyjaśnić, jak do tego doszło. Czy wynajął wyspecjalizowaną firmę, świadczącą usługi manipulacji w mediach społecznościowych, w tym - korzystanie z farmy trolli? Czy była to jego osobista inicjatywa, czy może partyjna - w tej sytuacji do sprawy powinny się odnieść także osoby w sztabie PiS, odpowiedzialne za prowadzenie kampanii w mediach społecznościowych - mówi.

Czy dzięki nieuczciwemu wsparciu fikcyjnych kont Mejza mógł zyskać głosy, dzięki którym wszedł do Sejmu? Tego zapewne nigdy się nie dowiemy.

Dr Dominik Batorski, socjolog, analityk mediów społecznościowych, współtwórca firmy badawczej Sotrender, nie ma wątpliwości co do korzyści, które odniósł Mejza.

- To musiało się przełożyć na wzrost zasięgu przekazu polityka. Te materiały nie były oznaczone jako reklama, u zwykłych odbiorców takie wpisy, podawane dalej przez teoretycznie ich znajomych, budzą większe zaufanie i mają większą skuteczność - tłumaczy dr Batorski. 

Mejza wygrał z kolejną kandydatką o 880 głosów. Czy fabryka trolli mogła mieć w tym przypadku wpływ na ostateczny wynik wyborów do Sejmu? - Trudno to stwierdzić ze stuprocentową pewnością, ale właśnie tego typu rzeczy zdecydowanie mogą przeważyć o kolejności kandydatów na liście - uważa dr Batorski. 

W trakcie naszego śledztwa próbowaliśmy ustalić, kto dokładnie stoi za fałszywymi kontami, które wspierały Łukasza Mejzę. Nie mamy żadnego bezpośredniego dowodu wskazującego na konkretną osobę, tak jak w przypadku fragmentu rozmowy z jednym współpracowników Mejzy, który się przyznał do prowadzenia jednej z wersji portalu "Cześć".

Niezależnie od siebie trzech byłych współpracowników Mejzy wskazało w rozmowie z nami na jednego z asystentów społecznych posła PiS jako na tego, który miał tworzyć fikcyjne konta.

- On się tym zajmował. Nie wydaje mi się, żeby to było prowadzone w dużej skali. Jak je zakładali, to pewnie do podbijania zasięgów. Nie mam pojęcia, co się teraz z nimi dzieje - mówi pierwszy z naszych rozmówców.

Drugi wskazuje na tę samą osobę: - On mnie pytał, jak to się robi. To było jeszcze zanim Mejza został posłem. Potem te konta były po to, żeby podawać dalej informacje z portali "Cześć Lubuskie". Był też pomysł, żeby wykorzystywać je marketingowo - na przykład podbijać zasięgi jakimś firmom. 

A kolejna osoba pokazuje fragment rozmowy ze wspomnianym asystentem Mejzy: "Malwina Ostrowska to Twoje TK (troll konto - red.)?" - pyta nasz informator. "O Ty. Sprytniejszy niż algorytm jesteś. (...) Przyjmij, bo jak powysyłam [zaproszenia do znajomości – red.] i nikt nie przyjmie, to znów zablokują" - odpisał asystent Mejzy.

- Wyłapałem to konto, bo jedynym naszym wspólnym znajomym był ten asystent. Wtedy Facebook blokował konta rozsyłające wiele zaproszeń, które pozostawały bez odpowiedzi. Stąd jego prośba. A rozmowa miała miejsce w sierpniu 2019 r. - opowiada nasz informator. 

Przekazaliśmy zebrane przez nas informacje Facebookowi. Wskazane przez nas konta zostały usunięte. W tym konto asystenta Łukasza Mejzy, który według naszych informatorów stał za akcją tworzenia fikcyjnych kont.

Firma Meta, właściciel Facebooka, przesłała nam dodatkowo oświadczenie: "Usunęliśmy grupę kont i stron za naruszenie naszych zasad dotyczących nieautentycznego zachowania. Powiązane z nimi osoby wykorzystywały spam, aby sztucznie wzmacniać treści dotyczące konkretnego polityka w Polsce tak, by sprawiał wrażenie bardziej popularnego niż w rzeczywistości".

Przedstawiciele amerykańskiej firmy poinformowali również, że kontynuują dochodzenie w tej sprawie i podejmą dalsze działania w przypadku zidentyfikowania kolejnych naruszeń zasad.

Zapytaliśmy zarówno Łukasza Mejzę, jak i jego asystenta, czy to oni stali za tworzeniem fikcyjnych kont promujących posła PiS na Facebooku oraz czy mają wiedzę, w jakim celu stworzono te profile i dlaczego obecnie zniknęły. Nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.

Szymon Jadczak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP magazyn
łukasz mejzamejzasprawa mejzy
Komentarze (2820)