Tajemnicza pożyczka Mejzy. Nie chce ujawnić, od kogo dostał 300 tysięcy złotych
Łukasz Mejza, kandydat na posła z listy Prawa i Sprawiedliwości, wpisał w oświadczeniu majątkowym na koniec kadencji informację o pożyczce w wysokości 300 tys. złotych. Nie chce jednak ujawnić, od kogo, w jakim celu i na jakich warunkach pożyczył te pieniądze. Tym samym łamie kolejne przepisy.
Łukasz Mejza to jeden z najbardziej kontrowersyjnych posłów kończącej się kadencji Sejmu. Dwa lata temu Wirtualna Polska ujawniła, że polityk prowadził spółkę Vinci NeoClinic, która oferowała niesprawdzone sposoby leczenia osobom nieuleczalnie chorym oraz rodzicom ciężko chorych dzieci. Jej hasłem reklamowym było "Leczymy nieuleczalne".
W Wirtualnej Polsce opisywaliśmy też sprawę unijnych szkoleń, które organizowała inna firma Łukasza Mejzy - Future Wolves. Poseł zarobił na nich ok. miliona złotych. Urzędnicy z lubuskiego urzędu marszałkowskiego, którzy badali potem realizację programu, zakwestionowali wypłatę kilkuset tysięcy złotych, które dostała firma posła.
W obu sprawach toczą się śledztwa w prokuraturach, ale mimo to Łukasza Mejza dostał miejsce numer 11 na liście PiS do Sejmu w okręgu lubuskim. Zanim wystartuje w kolejnych wyborach, Mejza musiał złożyć oświadczenie majątkowe na koniec bieżącej kadencji. Dokument z datą 8 września 2023 jest wyjątkowo nieczytelny - dane wpisane odręcznie. Całość podsumowuje odręczny dopisek od posła. "Pogonimy Tuska! Do Berlina!" - tyle wpisał do oświadczenia majątkowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To Kaczyński zdecydował ws. Mejzy? "Zależało mu na tym"
Eksperci przeglądający oświadczenia posłów zwracają - w przypadku dokumentu zamieszczonego przez Mejzę - na coś innego.
Pożyczył 300 tys. zł. Nie wiadomo od kogo
Otóż w punkcie 11. oświadczenia, gdzie każdy poseł powinien opisać swoje zobowiązania pieniężne powyżej 10 tys. zł, w tym zaciągnięte kredyty i pożyczki oraz warunki, na jakich zostały udzielone (wobec kogo, w związku z jakim zdarzeniem, w jakiej wysokości) Mejza wpisał, że od osoby fizycznej pożyczył 300 tys. zł.
Od kogo Łukasz Mejza pożyczył 300 tys. zł? Tego nie ujawnia.
Do tego Mejza wpisał zobowiązanie wobec Urzędu Skarbowego na 60 tys. zł z dopiskiem "sprawa w toku", pożyczkę w wysokości 40 tys. zł z Kancelarii Sejmu oraz kredyt mieszkaniowy w Pekao S.A. na 180 tys. zł.
Skontaktowaliśmy się z posłem z pytaniami, kiedy i od kogo pożyczył 300 tysięcy zł oraz z jakiego postępowania wynikają zobowiązania do Urzędu Skarbowego, o których wspomina w oświadczeniu majątkowym. Łukasz Mejza wyświetlił naszą wiadomość, ale do dziś nie odpowiedział.
O oświadczenie majątkowe Mejzy zapytaliśmy też Szymona Stachowiaka, rzecznika Partii Republikańskiej (współpracującej z PiS), do której należy Mejza. Pytaliśmy, czy jej władze wiedzą, kiedy, po co i od kogo poseł pożyczył 300 tys. złotych oraz czego dotyczy postępowanie w Urzędzie Skarbowym, w którym ma zobowiązanie wobec US w wysokości 60 tys. złotych.
I tu pozostaliśmy bez odpowiedzi.
Takie samo pytanie wysłaliśmy do biura PiS oraz do Rafała Bochenka i Radosława Fogla, czyli obecnego i byłego rzecznika PiS. Także bez odpowiedzi.
"Mejza złamał przepisy"
Brak reakcji ze strony Mejzy i jego kolegów z PiS dziwi Krzysztofa Izdebskiego, prawnika z Fundacji Batorego. Nie ma wątpliwości, że łamie przepisy, a brakujące informacje powinny się w oświadczeniu znaleźć.
- Łukasz Mejza błędnie wypełnił oświadczenie majątkowe. Nie precyzując od kogo, na co i na jakich warunkach pożyczył 300 tys. zł, złamał przepisy, którym podlegają posłowie - zaznacza Izdebski.
I dodaje, że ukrywanie informacji o pożyczającym rzutuje na potencjalny konflikt interesów. - Osoba, która pożyczyła te pieniądze, może korzystać na działaniach posła, może z nim robić interesy. Mejza ma obowiązek ujawnić, kto to jest - zaznacza Izdebski.
Szymon Jadczak, dziennikarz Wirtualnej Polski