Unijne dotacje na szkolenia w firmie Łukasza Mejzy do zwrotu. A śledztwo do ważniejszej prokuratury
752 tys. złotych z unijnych dotacji na szkolenia, które prowadziła firma Łukasza Mejzy, odzyskał już Urząd Marszałkowski w Zielonej Górze. Urzędnicy walczą o zwrot kolejnych pieniędzy z zakwestionowanych po audycie szkoleń. Tymczasem prowadzoną dotąd w Zielonej Górze sprawę dotyczącą interesów Mejzy przejęła Prokuratura Regionalna w Poznaniu.
Unijne pieniądze na szkolenia dla firmy Łukasza Mejzy to jeden z wątków opisywanej przez Wirtualną Polskę jesienią 2021 r. działalności posła wspierającego rząd Prawa i Sprawiedliwości. Oprócz firmy, która próbowała zarabiać na cierpieniu śmiertelnie chorych ludzi, oferując im niedziałającą terapię, Mejza założył firmę Future Wolves, która z kolei miała zajmować się szkoleniami. Spółka powstała w czerwcu 2019 roku, a działalność przedsiębiorstwa została zawieszona 14 października 2021 roku (czyli na chwilę przed wejściem Mejzy do rządu Zjednoczonej Prawicy). Według oświadczenia majątkowego były wiceminister zarobił w Future Wolves okrągły milion złotych.
MILION DLA FIRMY MEJZY
Pieniądze z finansowanych przez Unię Europejską programów "Lubuskie Bony Rozwojowe" oraz "Lubuskie Bony Szkoleniowe" za pośrednictwem samorządu województwa lubuskiego trafiły do dwóch operatorów odpowiedzialnych bezpośrednio za podział środków: do Agencji Rozwoju Regionalnego w Zielonej Górze oraz do Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej w Gorzowie Wielkopolskim.
Biznesmeni, którzy chcieli skorzystać z tych programów, dostawali bony, które mogli zamienić na szkolenia w wyznaczonych podmiotach. Kilkadziesiąt osób wybrało właśnie firmę Mejzy, zostawiając w niej bony o wartości 980 tys. złotych. To właśnie zarobek posła.
Po kontroli Biura Audytu, Kontroli i Nadzoru Właścicielskiego Urzędu Marszałkowskiego w grudniu 2021 r. urzędnicy zawiadomili prokuraturę o nieprawidłowościach przy dzieleniu unijnych pieniędzy. Sprawą zainteresowało się również Centralne Biuro Antykorupcyjne.
RAPORT BEZWZGLĘDNY DLA POSŁA
Raport urzędników pozostawia wątpliwości, czy firma Mejzy w ogóle przeprowadziła szkolenia. Wnioski pokontrolne zajęły sześć stron. Urzędnicy nie znaleźli pełnej dokumentacji szkoleń. Nie ma też dowodów na to, że przedsiębiorcy w ogóle się logowali na odpowiednie strony internetowe. Raporty dotyczące czasu, w jakim uczestnicy korzystali z platformy do nauki, są podpisane wyłącznie przez pracowników firmy Łukasza Mejzy. Nie podpisywali się pod tymi dokumentami przedsiębiorcy, którzy mieli korzystać z jego szkoleń. Według urzędników takie raporty nie są potwierdzeniem, że w szkoleniu w ogóle brali udział jacykolwiek uczestnicy. Zresztą w rozmowie z kontrolerami jeden z rzekomo szkolonych stwierdził, że na żadnym szkoleniu nie był.
W efekcie urzędnicy zakwestionowali 100 proc. środków, które trafiły do firmy Łukasza Mejzy. I zażądali ich zwrotu - od operatorów programu, czyli Agencji Rozwoju Regionalnego oraz Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej w Gorzowie Wielkopolskim. Oba podmioty odwołały się od tej decyzji do sądu. Po czym ARR, nie czekając na rozstrzygnięcie sądowe, zwróciła Urzędowi Marszałkowskiemu całość kwoty, która trafiła do Łukasza Mejzy wraz z odsetkami: dokładnie 752 345 złotych.
Jak przekazał nam prezes ARR Rafał Adamczak, w tej chwili Agencja próbuje ściągnąć kwotę za zakwestionowane szkolenia od beneficjentów: postępowania dotyczą już umów na 200 tys. złotych, na razie udało odzyskać się z tego 70 tys. Z kolei sami beneficjenci będą mogli żądać zwrotu pieniędzy od firmy Łukasza Mejzy. W rozmowie z Wirtualną Polską część przedsiębiorców zapowiada, że wystąpią na drogę sądową przeciwko posłowi wspierającemu PiS.
Na razie wszyscy, którzy mieli skorzystać ze szkoleń u Mejzy, są przesłuchiwani przez śledczych. A sprawie nadano wyższą rangę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Konferencja Łukasza Mejzy 08.12.2021 r. Wiceminister unikał pytań dziennikarzy
ŚLEDZTWO IDZIE DO POZNANIA
Śledztwo w sprawie nieprawidłowości przy wypłatach środków z dotacji unijnych Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze wszczęła w lutym 2022 r. Latem CBA przeszukało dom rodziców Mejzy, gdzie zarejestrowano spółkę Future Wolves. A w połowie grudnia Prokuratura Regionalna w Poznaniu, ze względu na obszerność i duże skomplikowanie śledztwa, przejęła sprawę z Zielonej Góry.
Anna Marszałek, rzeczniczka poznańskiej prokuratury poinformowała nas, że w tej chwili nie ma mowy o umorzeniu śledztwa. Gromadzone są kolejne dowody, przesłuchiwani kolejni świadkowie. Podobnie wygląda sprawa śledztwa w Warszawie, które z kolei dotyczy działalności Vinci NeoClinic, czyli spółki Mejzy, która oferowała podejrzane terapie śmiertelnie chorym osobom.
Co na to wszystko sam Łukasz Mejza? Poseł milczy. Nasze pytania z prośbą o komentarz do działań prokuratury i nakazu zwrotu unijnych dotacji za szkolenia przeprowadzone przez jego firmę otrzymał w poniedziałek 2 stycznia o g. 16:29. Do momentu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Pytania próbowaliśmy przekazać również za pośrednictwem mecenasa Macieja Zaborowskiego, który reprezentował Mejzę, oraz Huberta Kubika, który w imieniu Mejzy pozywa dziennikarzy i polityków za wypowiedzi na jego temat. Prawnicy odesłali nas do samego Mejzy i przekazali, że nie mają pełnomocnictwa do wypowiadania się w tej sprawie.
Szymon Jadczak
szymon.jadczak@grupawp.pl