"Pogonimy Tuska". Plakaty wyborcze Mejzy zalewają wsie
Im mniejsza miejscowość na południu województwa lubuskiego, tym więcej plakatów wyborczych Łukasza Mejzy. Skompromitowany polityk startuje tam z listy PiS. Ludzie z rozbrajającą szczerością mówią jednak, że jest im obojętne, kto się promuje na ich płocie.
25.09.2023 12:42
Plakaty wyborcze zalewają miasta, miasteczka i wsie. W niektórych miejscowościach można zobaczyć banery praktycznie wszystkich partii politycznych. Ale w województwie lubuskim są takie miejsca, gdzie nie zobaczy się plakatu innego polityka niż Mejzy.
"Pogonimy Tuska" - to jego hasło wyborcze. Tyle ma do przekazania wyborcom
Wyjeżdżając z Zielonej Góry w stronę Kożuchowa, pierwszy baner Mejzy wisi w miejscowości Mirocin Dolny. Na zadbanym drewnianym płocie. Nie ma jednak w gospodarstwie nikogo, kto chciałby wyjaśnić, dlaczego akurat tego polityka chce reklamować.
Jadąc dalej - w kierunku Nowogrodu Bobrzańskiego - po drodze można zauważyć pojedyncze plakaty polityków różnych partii. Jest choćby kandydat do Senatu - Robert Dowhan, senator tej kadencji, znany w okolicach jako były prezes klubu żużlowego. Gdzieniegdzie w mniejszych miejscowościach zobaczyć można reklamy innych kandydatów KO (Anna Ciszka-Mareczewska), Lewicy (Anita Kucharska-Dziedzic) czy Konfederacji (Krystian Kamiński).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Za to w Kaczenicach z plakatów wylewa się tylko jeden kandydat - Mejza. To malutka miejscowość, licząca około 200 mieszkańców.
Zatrzymujemy się przy niewielkim domu w centrum wsi, gdzie na zielonym płocie wisi napis "Zawsze po polskiej stronie", do tego orzełek i twarz polityka. Na podwórku krząta się starsza kobieta. Gdy pytamy, dlaczego zdecydowała się powiesić akurat banner Mejzy, odpowiedź może zaskakiwać.
- Ktoś przyjechał i powiesił ten plakat. Pytali się o zgodę, więc powiedziałam, żeby robili, co chcą. A co mi to przeszkadza? Niech sobie wisi - mówi kobieta.
Źródło: WP
Bannery wyborcze Łukasza Mejzy w województwie lubuskim
Źródło: WP
Bannery wyborcze Łukasza Mejzy w województwie lubuskim
Źródło: WP
Banery wyborcze Łukasza Mejzy w województwie lubuskim
Źródło: WP
Bannery wyborcze Łukasza Mejzy w województwie lubuskim
Kiedy dopytujemy, czy w ogóle wie, kim Łukasz Mejza i czy nie przeszkadza jej, że to polityk, który jest zamieszany w wiele afer, że chciał zarabiać na zbiórkach i leczeniu ciężko chorych dzieci, odpowiedź znowu zadziwia.
- Eeee... nie interesuje mnie to. Chcieli, to powiesili. Ja nie znam żadnego polityka. Co chwilę coś gadają, ciągle mieszają, nie ma komu wierzyć - macha ręką.
Przy kolejnym domu też na siatce przyczepiony jest plakat z nazwiskiem polityka i logiem PiS. Wokół pełno kwiatów. W drzwiach pojawia się kobieta z miotłą, około "pięćdziesiątki".
Pytamy wprost, dlaczego na swoim płocie ma baner Mejzy. - To nie ja się zgadzałam, to mąż zdecydował. Mnie to jest obojętne, kto u nas będzie wisiał, nie interesuję się polityką. Jest mi wszystko jedno - ucina krótko.
Gdy dopytujemy, czy nie przeszkadza im, że za Mejzą nieprzerwanie ciągną się afery, słyszymy: - Ja tego pana nie znam, nie wiem, kim on jest, to co mi za różnica, czy on wisi na moim płocie, czy nie? Jeździli po wsi i pytali się, czy mogą powiesić plakaty, nie przeszkadza mi to.
Jak dodaje, "i tak wszyscy się między sobą kłócą i walczą o stołki, więc to nie ma znaczenia".
W Kaczenicach naliczyliśmy łącznie około 10 banerów Mejzy. W niektórych domach na pytania o plakaty wyborcze nikt nie chciał odpowiadać.
Źródło: WP
Bannery wyborcze Łukasza Mejzy w województwie lubuskim
Źródło: WP
Plakat wyborczy Łukasza Mejzy we wsi Klępina fot. Anna Kluwak WP Wiadomości
Źródło: WP
Banery wyborcze Łukasza Mejzy w województwie lubuskim
Źródło: WP
Bannery wyborcze Łukasza Mejzy w województwie lubuskim
"Obiło mi się o uszy, że były oszustwa i wyłudzenia". Ale baner wisi
Kolejna wieś to Klępina, która liczy niespełna 300 mieszkańców. Tutaj również na płotach wiszą plakaty wyborcze Mejzy i nie ma żadnego innego polityka. Mieszkańcy przyznają, że dwa tygodnie temu kilku młodych mężczyzn jeździło po wiosce i pytało się, czy mogą powiesić plakaty wyborcze na płotach.
Oczywiście za darmo.
Na jednym z domów wiszą nawet dwa plakaty Mejzy. Widać napis "Pogonimy Tuska!". Ale jak się okazuje, komuś we wsi się to nie spodobało i zdążył już "ozdobić" baner niecenzuralnym napisem.
- Byli młodzi ludzie i pytali się, czy mogą powiesić plakat polityka Prawa i Sprawiedliwości, nie wiedziałem, kto to będzie. Dopiero tydzień później, kiedy przyjechali, zobaczyłem, że to Mejza - przyznaje pan Henryk, mieszkaniec Klępiny, którego spotykamy przy majsterkowaniu.
- A wie pan, kim jest Mejza? Nie przeszkadza panu, że wizerunek tak kontrowersyjnej osoby, z wieloma aferami na koncie, wisi na pana płocie - pytamy.
- Mi ten baner nie przeszkadza. Coś tam obiło mi się o uszy, że były jakieś oszustwa i wyłudzenia, ale żeby to on jeden był w coś zamieszany. Jakby nie Mejza, to na jego miejscu byłby powieszony ktoś inny z PiS-u. Jak już przyjechali i powiesili, to niech wisi - przyznaje pan Henryk, nie wiedząc nawet, że ktoś popisał banery wiszące na płocie. Kiedy wychodzi zobaczyć, tylko wzdycha, że "w końcu nie wszyscy są za PiS-em". Jemu jest obojętne, kto jest z jakiej partii.
Kim jest Łukasz Mejza?
Łukasz Mejza wszedł do Sejmu z listy Polskiego Stronnictwa Ludowego, zajmując miejsce zmarłej poseł Jolanty Fedak. Jednak szybko stał się zwolennikiem PiS i mimo kompromitujących afer, zyskał poparcie władz partii, które potrzebowały jego głosu wobec bardzo chwiejnej większości w Sejmie.
Mejza ma na swoim koncie kilka skandali, najgłośniejszy jest związany z jego spółką Vinci NeoClinic. Jak opisała Wirtualna Polska, firma oferowała terapie za granicą - niesprawdzone i niebezpieczne. Na start rodziny chorych miałyby wykładać 80 tys. dolarów (to równowartość aż 347 tys. zł). Polityk był jednak na tyle nieudolny - nikogo na leczenie nie wysłał, a niemoralne przedsięwzięcie się rozpadło.
W sprawie wyłudzania dotacji z Urzędu Marszałkowskiego w Zielonej Górze trwa śledztwo, które prowadzi Prokuratura Regionalna w Poznaniu. Jak pisaliśmy, chodziło o organizowanie szkoleń za unijne pieniądze. Urzędnicy walczą teraz o zwrot pieniędzy po przeprowadzonym audycie.
Mimo toczących się śledztw i mimo tak wielu kontrowersji, władze PiS-u wystawiły Mejzę na swoją listę wyborczą w Lubuskiem.
Anna Kluwak, dziennikarka Wirtualnej Polski