Ukraiński dowódca mówi o impasie. Gen. Skrzypczak: Pozbawiłbym go stanowiska
Ukraiński dowódca mówi wprost, że wojna w Ukrainie stanęła w martwym punkcie. - Ona nie skończy się na polu bitwy, zakończy się w salonach polityków. Przedmiotem nie będą targi o utracone ziemie, będzie chodziło o to, by zatrzymać wojnę. To będzie przegrana Ukrainy - mówi WP gen. Waldemar Skrzypczak.
- Wojna z Rosją znalazła się w impasie i aby go przełamać, potrzeba byłoby wielkiego technologicznego przełomu, a na to się nie zanosi - przyznał w rozmowie z brytyjskim tygodnikiem "The Economist" generał Wałerij Załużny.
Naczelny dowódca ukraińskiej armii przyznał się do pomyłki. Stwierdził, że mylił się, licząc, iż wykrwawianie się armii rosyjskiej skłoni Rosję do wstrzymania walk. - To był mój błąd. Rosja straciła co najmniej 150 tys. zabitych. W każdym innym kraju taka liczba ofiar zatrzymałyby wojnę - zauważył.
Ukraiński dowódca stwierdził także, że nic nie wskazuje na spodziewany w najbliższym czasie przełom technologiczny. W związku z tym - jak zauważył - wygląda na to, że Ukraina utknęła w długiej wojnie - takiej, w której to Rosja ma przewagę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Ukraina sobie sama nie poradzi"
Maciej Matysiak, pułkownik rezerwy, ekspert fundacji Stratpoints, były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że to, co powiedział Załużny, nie jest jakąś wielką tajemnicą.
- To może być sygnał z jego strony. Nie wiemy, czy to było wyłącznie jego planowanie, bo w ukraińskim wojsku ścierały się różne koncepcje - dodaje.
Jak podkreśla, główny przekaz Załużnego jest taki, że Ukraina sobie sama nie poradzi. - Ma za mało ludzi, by poradzić sobie z Rosją. Druga kwestia - Ukraina nie poradzi sobie bez pomocy Zachodu w zakresie i technologicznym, i ilościowym - wylicza ekspert.
- To przekaz do Zachodu, współgrający z przekazem Lloyda Austina, Joe Bidena czy Jensa Stoltenberga, że trzeba Ukrainie pomagać, nie można się wycofać. Załużny mówi wprost: musicie nam dać najnowocześniejszy sprzęt, w tym lotnictwo, ale sprzętu musi być dużo. Kontekst też wskazuje, że być może Zachód będzie musiał wziąć pod uwagę przekazanie także ludzi do obsługi sprzętu, bo Ukraina nie ma możliwości w pełni go obsłużyć - zaznacza płk Matysiak.
"Jeśli to on jest sprawcą nieudanej kontrofensywy, to sabotaż"
Gen. Waldemar Skrzypczak w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że Załużny podjął decyzję, by w ramach kontrofensywy Ukraińcy zaatakowali na najtrudniejszym odcinku frontu dla Ukrainy, a najlepszym dla Rosjan, którzy się tam perfekcyjnie przygotowali.
- Załużnego pozbawiłbym stanowiska, za błędy w dowodzeniu. Jeśli to on jest sprawcą tej nieudanej kontrofensywy, traktowałbym to jako sabotaż, a nie pomyłkę. Jeśli mój dowódca uderza tam, gdzie przeciwnik jest najsilniejszy, to jest to zbrodnia - podkreśla gen. Skrzypczak.
"Nie widać możliwości zakończenia konfliktu na polu walki"
Płk Matysiak podkreśla, że mówi się wprost, że gdzieś negocjacje muszą się toczyć. - Na dziś sytuacja jest taka, że nie widać możliwości zakończenia tego konfliktu na polu walki, wyparcia Rosjan z Ukrainy, by było to jakkolwiek akceptowane przez Ukraińców. By choćby zawiesić broń, żeby była przerwa operacyjna, podczas której nie padałyby strzały - ocenia wojskowy.
- A zakończenia konfliktu po myśli Ukraińców w ogóle nie widać - zaznacza.
"Zawieszenie broni będzie służyło Rosjanom"
Gen. Waldemar Skrzypczak mówi, że Ukraina prawdopodobnie nie będzie miała wyjścia i będzie musiała przystąpić do rozmów. - W tej chwili trudno powiedzieć na jakich warunkach - ocenia.
Jak podkreśla, jakiekolwiek zawieszenie broni będzie tylko służyło Rosjanom, którzy - jak mówił już w rozmowie z WP gen. Skrzypczak - szykują się na ofensywę zimową.
W ocenie płk. Matysiaka jakieś negocjacje muszą się zacząć. - Rosja się doskonali, przedefiniowała swoje działania. Już na przełomie lata i jesieni w 2022 roku Rosjanie mieli duże straty, nie byli w stanie ich uzupełniać. Ukraińcy mieli impet, ale nie mieli sprzętu, amunicji. Gdyby dostali wtedy... Ale tak się nie stało i taki jest niestety status quo - dodaje rozmówca Wirtualnej Polski.
"Ukraina nie wyzwoliła swojego terytorium i to jest dramat"
- Zasadniczą kwestią jest to, czy rozmowy - jeśli będą miały miejsce - będą toczyć się przy tej pozycji wojsk, jak jest obecnie. Rozmowy mogą odbyć się bowiem w warunkach, gdy Rosjanie okupują część terytoriów ukraińskich. Ukraina nie wyzwoliła swojego terytorium i to jest dramat. Nadzieja na ich odzyskanie jest bliska zeru - podkreśla gen. Skrzypczak.
Natomiast - jak zauważa - niezależnie od strat, jakie ponoszą Rosjanie, stają się oni potencjałem militarnym mogącym zmienić losy tej wojny. Generał ostrzega, że to brzmi jak groźba dla Zachodu i tym samym powinna się stać czynnikiem mobilizującym w wysiłkach dla wsparcia Ukrainy.
Wojskowy ocenia, że sytuacja Ukrainy jest bardzo zła. - Wojna nie skończy się na polu bitwy, ona zakończy się w salonach polityków. Przedmiotem nie będą targi o utracone ziemie, będzie chodziło po prostu o to, by zatrzymać wojnę. To będzie przegrana Ukrainy - zaznacza.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski