ŚwiatUkraińcy widzą Polaków i łzy płyną im do oczu. Z Dolnego Śląska na ratunek zwierzakom

Ukraińcy widzą Polaków i łzy płyną im do oczu. Z Dolnego Śląska na ratunek zwierzakom

Trwa wojna w Ukrainie. Każda kolejna doba to okrutne cierpienia tysięcy mieszkańców atakowanych przez Rosjan miejscowości. To także koszmar dla zwierząt, które umierają w ogromnych cierpieniach. Na pomoc czworonogom z terenów objętych konfliktem zbrojnym ruszyli Polacy. Ukraińców wzrusza poświęcenie ekipy z Dolnego Śląska.

O bohaterskiej postawie prezesa DIOZ, Konrada Kuźmińskiego napisał nawet "Daily Mail". Dolnoślązacy ratują zwierzaki, którym wojna zdruzgotała los (DIOZ)
O bohaterskiej postawie prezesa DIOZ, Konrada Kuźmińskiego napisał nawet "Daily Mail". Dolnoślązacy ratują zwierzaki, którym wojna zdruzgotała los (DIOZ)
Katarzyna Łapczyńska

Walki w Ukrainie to koszmar setek tysięcy osób. To śmierć, która czai się na każdym rogu. Przerażeni Ukraińcy uciekają za granicę, aby ocalić swoje życie. Często mają ze sobą tylko reklamówkę z kilkoma najpotrzebniejszymi rzeczami. By dostać się do Polski czy Rumunii, nierzadko przez kilkadziesiąt kilometrów idą pieszo. 

Do pociągu czy samochodu transportującego do bezpiecznego świata niewielu zdecyduje się zabrać ze sobą zwierzęta domowe. W ten sposób tysiące psów i kotów tracą nie tylko dach nad głową, ale także właścicieli. Dla wielu to skazanie na pewną śmierć. Wiele istot żywych jest okaleczanych w bombowych atakach czy w czasie ostrzałów ludności. 

Polskie organizacje postanowiły nie przyglądać się biernie cierpieniu zwierząt. Wolontariusze ruszyli z pomocą. Wśród wielu ludzi dobrej woli wyróżnia się Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt. DIOZ jest w Ukrainie od drugiego dnia wojny. Przedstawiciele są na miejscu - słyszą ataki bombowe, są na zatłoczonych dworcach, rozwożą dary.

Co kilka kilometrów wolontariuszy kontrolują wojskowi lub policjanci uzbrojeni po uszy. Widząc zaangażowanie Polaków, uśmiechają się, a w ich oczach często pojawiają się łzy. Najważniejszą osobą dla DIOZ w Ukrainie jest obecnie młoda lekarka, Paulina, która operuje zwierzaki we własnym mieszkaniu, w prowizorycznej sali operacyjnej. 

Gdy wolontariusze Dolnośląskiego Inspektoratu Zwierząt dotarli do niej po raz pierwszy, miała w swoim domu ponad 70 zwierząt. Robi wszystko, by pomóc jak największej liczbie potrzebujących czworonogów. Paulina koordynuje całą działalność DIOZ podczas wojny - dzięki niej Polacy wiedzą, gdzie i w jaki sposób skierować pomoc. 

Wojna to również cierpienie zwierząt. Polak bohaterem zagranicznych mediów

Do Polski trafiają kolejne konwoje z uratowanymi zwierzętami. W tej chwili jest to ponad 300 istnień, a liczba ta stale rośnie. Wolontariusze potrzebują ciągłego wsparcia finansowego swoich działań oraz osób, które na terenie kraju zdecydują się na przyjęcie ukraińskich pupili do swoich domów w ramach opieki tymczasowej. Pomóc może każdy. 

Polska umożliwia niesienie pomocy. Kilka dni temu podjęto decyzję o przywozie zwierząt domowych bez jakichkolwiek formalności. Dla Ukraińców to szansa na uratowanie swoich pupili i spędzenie z nimi tych niezwykle trudnych chwil. Dla wolontariuszy to szansa na uratowanie tysięcy istnień, poprzez transport w bezpieczne miejsca. 

DIOZ prowadzi oficjalną zbiórkę, podczas której można wesprzeć działania organizacji. Wysokość wpłat przekroczyła już milion złotych, co doskonale pokazuje wrażliwość Polaków na cierpienia czworonogów. 

O bohaterskiej postawie prezesa DIOZ, Konrada Kuźmińskiego napisał nawet jeden z wiodących światowych tabloidów, "Daily Mail". Postawa Polaka została zauważona przez zagraniczne media.

Wybrane dla Ciebie