Ukraińcy idą jak burza. Amerykanie ujawniają
Amerykański Instytut Studiów nad Wojną wskazał, że obrońcy "przybliżają się do następnej linii rosyjskich umocnień na południu Ukrainy". Eksperci zaznaczyli, że "może być ona słabsza niż pierwsza".
"Pozycje obronne, przez które siły ukraińskie obecnie się przesuwają, składały się ze zwartych warstw pól minowych i fortyfikacji. Wojska rosyjskie zaangażowały do ich utrzymania znaczne zasoby ludzkie, sprzęt i wysiłki" - czytamy w najnowszej analizie ISW.
Eksperci wskazują, że "teraz siły ukraińskie mają przed sobą linię rosyjskich pozycji obronnych, które prawdopodobnie składają się z bardziej przylegających do siebie rowów przeciwczołgowych, zapór w formie 'zębów smoka' (stożkowych barier przeciwczołgowych - PAP) i dodatkowych pól minowych".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szybka lekcja pokory. Lampart wdarł się w bójkę ze stadem pawianów
Zdaniem analityków linia ta w dużym stopniu przypomina pierwszą linię obrony, ale może być ona - choć nie jest to pewne - mniej zaminowana. Miałoby to zapewnić wojskom rosyjskim operującym na północ od niej pole manewru do wycofania się.
ISW powtórzył swoją wcześniejszą opinię, że ta druga linia może być słabiej broniona, choć - jak zastrzegł - nie jest to jasne.
Ruch wojsk Kremla. ISW ujawnia
Ośrodek odnotował też doniesienia, że Rosjanie przerzucili do obwodu zaporoskiego na południu Ukrainy elementy elitarnej 76. dywizji powietrznodesantowej, znajdujące się wcześniej pod Kreminną w obwodzie ługańskim. Miały one trafić - według tych doniesień - w rejon miejscowości Robotyne, zajętej przez Ukraińców w tym tygodniu.
Robotyne leży na trasie prowadzącej do miasta Tokmak, węzła logistycznego armii rosyjskiej. Jeszcze dalej na południe, za Tokmakiem, znajduje się Melitopol - jeden z głównych celów kontrofensywy ukraińskiej.
Czytaj także:
Źródło: PAP
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski