Uganda, homoseksualizm i głosowanie w Europarlamencie. Dlaczego PiS się wstrzymał?
Parlament Europejski potępił pomysły rządzących w Ugandzie ws. karania śmiercią za czyny homoseksualne. Ale całości tekstu nie poparli parlamentarzyści PiS. M.in. z uwagi na przebywających w Ugandzie misjonarzy z Polski. Tymczasem sytuacja osób LGBT w Ugandzie jest tragiczna.
28.10.2019 | aktual.: 28.10.2019 15:09
- Chcemy, by było jasne, że każdy, kto choćby był zaangażowany w promocję homoseksualizmu otrzymywał zarzuty karne. Ci, którzy dopuszczają się szczególnie poważnych przestępstw otrzymają karę śmierci - te słowa, wypowiedziane 10 października przez ugandyjskiego ministra ds. etyki i uczciwości Simona Lokodo wywołały burzę na całym świecie.
Uganda to kraj, gdzie już teraz kodeks karny przewiduje dożywocie za czyny homoseksualne. Od lat trwa tam nagonka przeciwko osobom LGBT rządzący, a tylko w tym roku zabito przynajmniej cztery osoby.
PE reaguje, PiS umywa ręce
Dlatego nikt nie spodziewał się, że przedstawiona w czwartek rezolucja Parlamentu Europejskiego potępiająca wypowiedź Lokodo napotka na opór posłów. Stało się inaczej. Od poparcia aktu wstrzymało się 110 deputowanych, przeciwko zagłosowało czterech. Wśród wstrzymujących się byli głównie deputowani ze skrajnej prawicy, czterech prawicowych posłów chadecji (z Francji, Holandii i Hiszpanii) oraz cała delegacja PiS.
Postawę posłów skrytykował europoseł Wiosny Robert Biedroń, który stwierdził, że "mentalnie jest im widać bliżej do Ugandy niż europejskich standardów". Politycy PiS bronią się: jak zauważają, delegacja PiS wniosła o możliwość osobnego głosowania i poparła w nim część rezolucji.
- Głosowaliśmy przeciwko karze śmierci dla osób homoseksualnych, natomiast z powodu pewnych zapisów i odwołań prawnych, nie mogliśmy zagłosować za całością rezolucji. Tak często się robi, że jeśli jakaś grupa nie jest zadowolona z całości tekstu, może poprzeć jej część - wyjaśnia w rozmowie z WP poseł PiS Zdzisław Krasnodębski.
Konkretnie posłowie PiS poparli paragraf 4 tekstu, który mówi: "Parlament Europejski zdecydowanie i niezależnie od okoliczności sprzeciwia się stosowaniu kary śmierci, w tym wszelkim przepisom, które nakładałyby karę śmierci za homoseksualizm; wzywa UE i jej państwa członkowskie, aby nadal zachęcały rząd Ugandy do ponownego rozważenia swojego stanowiska w sprawie kary śmierci".
Co było w rezolucji?
Jakie więc zapisy nie zadowoliły delegacji PiS? Tego Krasnodębski nie był w stanie wyjaśnić; polecił zapytać o to koordynatorów PiS ws. polityki zagranicznej, Karola Karskiego i Annę Fotygę. Karski nie odpowiedział na pytania WP, Fotyga dopiero po kilku godzinach wystosowała oświadczenie.
Była szefowa MSZ stwierdziła, że głównym powodem rezerwacji PiS był fakt, że ugandyjskie władze wycofały się z zapowiedzi wprowadzenia kary śmierci dla homoseksualistów. Wobec tego o rezygnację z rezolucji mieli wnosić przedstawiciele unijnej dyplomacji.
Co więcej, Fotyga wskazała na fakt, że w ponad połowie krajów Afryki stosunki homoseksualne podlegają karze. Posłanka dodała też, że PiS kierował się również dobrem polskich misjonarzy i przedstawicieli biznesu.
Przeczytaj również: Robert Biedroń atakuje europosłów PiS ws. zabijania osób LGBT. Beata Mazurek: "Kłamie"
Dlaczego Uganda?
Wskazanie na Ugandę nie było jednak przypadkowe. Choć Fotyga ma rację mówiąc, że inne kraje Afryki również dyskryminują homoseksualistów, Uganda jest dość szczególnym przypadkiem. Już w 2009 roku ugandyjscy parlamentarzyści wraz z prezydentem Yowerim Musevenim zaczęli pracę nad ustawą nazywaną w mediach "Zabić gejów". Ustawa przewidywała karanie śmiercią za "kwalifikowany homoseksualizm", czyli stosunki homoseksualne w szczególnych okolicznościach. Chodzi np. o seks z osobami poniżej 18 roku życia, nosicielami wirusa HIV, członków rodziny czy osoby "seryjnie" dopuszczające się zakazanych stosunków.
Ustawa weszła w życie w 2014 roku, ale w obliczu międzynarodowej presji i gróźb wycofania pomocy rozwojowej, została anulowana przez ugandyjski Trybunał Konstytucyjny. Przyczyną najnowszej rezolucji PE była zapowiedź powrotu do ustawy. Podobnie jak w 2014 roku, reakcja świata była natychmiastowa. Poza Unią, w sprawie wypowiedziały się Bank Światowy i Stany Zjednoczone. W efekcie prezydent Museveni szybko wycofał się z pomysłu.
- Mamy kodeks karny, który już zajmuje się nienaturalnymi zachowaniami seksualnymi, więc nie ma planujemy żadnego nowego prawa - stwierdził rzecznik Museveniego.
Kodeks karny, o którym mówił, to pozostałość jeszcze z czasów kolonialnych. Jego autorami byli Brytyjczycy, a po osiągnięciu przez Ugandę niepodległości jego zapisy - przewidujące nawet karę dożywocia za czyny homoseksualne - nie zostały zreformowane.
Rola protestantów z USA
Ale do tragicznej sytuacji osób LGBT przyczynili się też Amerykanie. Chodzi przede wszystkim o ewangelikalnych misjonarzy i aktywistów, którzy od lat aktywnie działali w Ugandzie promując swoją ideologię. Ich misja powiodła się aż zbyt dobrze.
To konferencja zorganizowana przez amerykańskie kościoły - jej celem było "ujawnienie prawdy stojącej za homoseksualizmem i homoseksualną agendą" zainspirowała twórców ustawy o karze śmierci. Prelegenci mówili m.in. o celowym "rekrutowaniu" dzieci przez działaczy LGBT i kampanii nakłaniania ich do homoseksualizmu.
Kiedy ugandyjski parlament przyjął ustawę, a z całego świata zaczęły napływać wyrazy oburzenia, protestanccy aktywiści zaczęli odcinać się od inicjatywy. Scott Lively, prezes organizacji "Defend the Family International" stwierdził, że ustawa jest "zbyt surowa", a on sam przekonywał parlamentarzystów, by większy nacisk kładli na "terapię" oraz karanie "promocji homoseksualizmu".
Mimo to, temat trafił na podatny grunt. Rządzący Ugandą Museveni często wykorzystywali temat LGBT do wyborczej mobilizacji i prowadzenia nagonek. Efekt jest taki, że Uganda jest obecnie jednym z najniebezpieczniejszych miejsc dla homoseksualistów. Osoby LGBT są szeroko dyskryminowane i mają problem ze znalezieniem pracy, czy nawet mieszkania i opieki zdrowotnej. Tylko w ubiegłym tygodniu 16 aktywistów ruchu zostało aresztowanych i poddanych intymnym badaniom.
Jak cytuje w rezolucji PE, tylko w tym roku zabito czterech homoseksualnych działaczy. Ostatnią ofiarą był aktywista organizacji Human Rights Awareness and Promotion Forum Brian Waswwa, który 4 października został napadnięty we własnym domu i bestialsko zabity. Śmierć 28-latka nie pohamowała retoryki rządzących. Zaledwie kilka dni później minister bezpieczeństwa Ugandy powiązał LGBT z terrorystami, zaś minister ds. etyki i uczciwości mówił o potrzebie przywrócenia dla nich kary śmierci.
Przeczytaj również: LGBT i "tęczowa zaraza". Kolejne wsparcie dla arcybiskupa Marka Jędraszewskiego z zagranicy
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl