UE gra za miękko? Eksperci wskazują, co trzeba zrobić
Należałoby rozpoznać, w których stanach, które są ważne dla republikanów, są przedsiębiorstwa, które można by było przycisnąć polityką celną Unii Europejskiej - wskazuje w rozmowie z WP ekonomista prof. Artur Nowak-Far. Ale jego zdaniem dotychczasowa spokojna polityka UE w kwestii ceł jest właściwa.
Swoją decyzją o wprowadzeniu ceł dla niemal wszystkich krajów świata Donald Trump zszokował inwestorów, powodując panikę na giełdach. Postawił też na nogi przywódców państw. Pierwsza odpowiedź, jaka padła ze strony Unii Europejskiej nie była zbytnio stanowcza, brzmiała "zero za zero" w sprawie ceł na towary przemysłowe i samochody. Ale w poniedziałek Donald Trump stwierdził, że nie jest tym zainteresowany. Przy okazji zarzucił UE "wykorzystywanie" Stanów Zjednoczonych. Dodał też, że "powstała po to, by stworzyć zjednoczoną siłę przeciwko Stanom Zjednoczonym w sprawie handlu".
- To jest pierwsza opinia, jaką usłyszałem w swoim życiu, że Unia Europejska powstała przeciwko Stanom Zjednoczonym. Dzieje Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, a potem Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej nie są o tym, żeby to było przeciwko komuś - komentuje w rozmowie z WP prof. Artur Nowak-Far, ekonomista i prawnik z SGH oraz były wiceminister spraw zagranicznych.
We wpisie na X oceniając słowa Trumpa, stwierdził, że UE została stworzona, aby zwiększyć współpracę między państwami europejskimi, ale również zwiększyć handel z USA i innymi krajami na świecie.
Powstała w 1958 r. Europejska Wspólnota Gospodarcza, zdaniem ekonomisty, była wręcz inspirowana przez Amerykę. Chodziło o łatwiejszą współpracę USA z jednym blokiem gospodarczym.
- Ówcześni Amerykanie oceniali to jako coś bardzo dobrego, a teraz dowiadujemy się o jakiejś postprawdzie. Elita trumpowska wymyśla nową rzeczywistość, ale niestety to pewnie trafia do ich wyborców - uważa prof. Artur Nowak-Far.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Panika na światowych giełdach. Trump widzi w tym lekarstwo dla USA
Trump chce jakiejś rekompensaty
Dzień wcześniej, w niedzielę, Donald Trump poszedł jeszcze w jeszcze bardziej zaskakującym kierunku. Stwierdził, że choć europejscy przywódcy chcą rozmawiać, to "nie będzie rozmów, dopóki nie zapłacą nam dużych pieniędzy co roku, po pierwsze za teraźniejszość, ale także za przeszłość". Nie wyjaśnił, co ma na myśli, lecz sugerował, że miałaby to być rekompensata za to, że "Europa zabrała (Ameryce) wiele majątku".
- Trump stwarza w swojej narracji coś okropnego. Jak się negocjuje, nawet w rodzinie, trzeba wskazać, czego się oczekuje i to musi mieć sens. Należy powiedzieć np.: zapłać mi 500 złotych. A on te sprawy stawia w sposób, w jaki nie da się tego wyliczyć. W związku z tym, jego oczekiwania nie mają obecnie żadnego wymiaru. Należy to oceniać jako wyraz tego, że na tym etapie nie jest gotowy do żadnych ugód, jakiekolwiek one by nie były - wskazuje prof. Artur Nowak-Far.
Zdaniem eksperta, spokojna polityka Unii Europejskiej w zakresie odpowiedzi Stanom Zjednoczonym jest właściwa.
- Nie ma powodu do przyjmowania nagłych stanowisk, że np. teraz wszystko zostanie obłożone cłami. Unia Europejska nie powinna wchodzić za głęboko w grę Trumpa. Powinna chronić te przedsiębiorstwa czy branże, które są najbardziej uderzone konkurencją amerykańskich przedsiębiorstw wynikającą z nierównowagi powstałych na skutek ich ceł - uważa ekonomista z SGH.
Komisja Europejska szykuje odpowiedź
Już wiadomo jednak, że w planach jest wypracowywana właśnie propozycja Komisji Europejskiej nałożenia ceł odwetowych na amerykańskie towary. PAP poinformowała w poniedziałek, że projekt decyzji KE zawiera 67 stron w zdecydowanej większości wypełnionych tabelami z listami dóbr, które mają zostać objęte cłami UE. Propozycja w zdecydowanej większości zakłada 25-procentową taryfę celną, a znacznie rzadziej 10-procentową.
- Ta polityka powinna być bardzo przemyślana, wymaga rozpoznania tych uwarunkowań, które są w Ameryce. Przynajmniej na tym etapie, wszystko zapowiada się, że dokładnie tak to jest robione. Ten spokój wskazuje, że prace trwają - uważa prof. Nowak-Far.
Ekonomista z SGH wskazuje też gdzie powinna nacisk położyć Unia Europejska.
- Aby udało się osiągnąć cel, należałoby rozpoznać, w jakich stanach, które są ważne dla republikanów, są przedsiębiorstwa, które można by było przycisnąć polityką celną Unii Europejskiej, żeby poczuły te niedogodności. Jak je poczują, to wtedy pójdą do swoich kongresmenów i senatorów i powiedzą: "Hej, co jest? Jest nam gorzej, a miało być lepiej. Zróbcie coś" - uważa prof. Artur Nowak-Far.
Handel w pakiecie z bezpieczeństwem
Były polski dyplomata Jerzy Marek Nowakowski zwraca uwagę, że w grze jest nie tylko polityka gospodarcza. - Tutaj Unia Europejska mogłaby odpowiedzieć bardzo twardo i per saldo wyszłaby na plus z takiej wojny celnej - mówi WP.
Ale jego zdaniem, znaczenie ma również dążenie do utrzymania spoistości świata zachodniego i troska o bezpieczeństwo.
- Bo w pakiecie znajdują się również gwarancje bezpieczeństwa i tutaj Amerykanie nie mają konkurencji. Wobec tego polityka Unii Europejskiej jest nie miękka, ale powiedziałbym koncyliacyjna. Sądzę natomiast, że jeżeli Amerykanie będą prowadzili nadal tego typu politykę celną, to odpowiedź Unii będzie twardsza - uważa Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP w Łotwie i Armenii.
Ekspert zwraca również uwagę na to, że również w tej kwestii Unia Europejska wewnątrz jest trochę podzielona.
- Część krajów członkowskich jest za twardą odpowiedzią, część raczej myśli jak ugłaskać Amerykanów. Bardziej zagrożeni, w tym my, są raczej łagodniejsi. Ci którzy czują się mniej zagrożeni, jak np. Francuzi, są twardsi - dodaje Nowakowski.
Państwa członkowskie będą głosować w sprawie ceł w środę.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski