Tyran arcymistrzyni
Michaił Kisłow, rosyjski psycholog szachów, zrobił z siedemnastoletniej wrocławianki mistrzynię świata.
– Z natury jestem pogodnym i spokojnym człowiekiem, a jeśli już krzyczę na Jolę, to dla jej dobra i nie bez powodu – mówi Michaił Kisłow, 55-letni Rosjanin, od lat pracujący w Polsce trener i wykładowca psychologii szachów.
– Tylko w ten sposób można skutecznie egzekwować od niej zasady, które ustaliliśmy podczas planowania treningu. Nie ma lepszego sposobu – dodaje Kisłow. Metody są, jak widać, skuteczne, bo doprowadziły siedemnastoletnią Jolantę Zawadzką do tytułu mistrzyni świata juniorek. Takiego sukcesu nie było jeszcze w historii wrocławskich szachów. Na dodatek złoty krążek dał uczennicy XIV LO we Wrocławiu miano najmłodszej arcymistrzyni. To klasa sportowa, którą otrzymuje się na stałe.
Kisłow i Zawadzka pracują razem od ponad pięciu lat, ale 13 maja 2005, w piątek, zakończą współpracę. Trener zawsze kończy współpracę w piątek, trzynastego – taki ma przesąd. I opinię tyrana, despoty. Uważa, że to jedyna droga do sukcesu. W pewnym sensie jest niemal dumny z takiego epitetu. – Gdy podczas turnieju na Krecie niespodziewanie okazało się, że Jola zamiast brązowego zdobyła jednak złoty medal, zwróciłem jej uwagę, żeby nie zapomniała zapisać szczegółowego przebiegu swej ostatniej partii. Stojąca obok niej koleżanka spontanicznie wykrzyknęła: "A to tyran!" – opowiada Michaił Kisłow i przekonuje: – Miała rację, bo jestem tyranem. Przecież te notatki z ostatniej partii przepadłyby, gdyby w euforii Jola zapomniała je zrobić.
Początki współpracy tej pary były burzliwe. Długo nie mogli się porozumieć, Jola na wieść o tym, kto został jej nowym trenerem, chciała rezygnować z szachów. Tata i mama byli jednak uparci i pragmatyczni. – Wiadomo, że tak zwana rosyjska szkoła to reżim i podporządkowanie. Szachy przekłada się ponad wszystko. Wiedzieliśmy, że taki trening będzie kosztował, i nie myślę tu tylko o pieniądzach, ale także o stresie, który zafundowaliśmy naszej córce – mówi Wojciech Zawadzki, tata i prezes Dolnośląskiego Związku Szachowego w jednej osobie.
Wyniki spadły Na początku wyniki szachistki nie były dobre. Utalentowana zawodniczka wypadała na turniejach poniżej możliwości. Na mistrzostwach Polski zajmowała ósme i czwarte miejsce. Kłóciła się z trenerem w sprawach życiowych (nawet o zbyt duży dekolt w bluzie, który mógł przyczynić się do przeziębienia, a choroba to przecież oderwanie od szachów), ale nie w kwestiach merytorycznych. Zaczęła biegać, grać w tenisa, pływać, bo poczuła, że kondycja ma wpływ na jej umysłową formę.
– Przygotowanie fizyczne dla mnie to podstawa. Stres na turnieju jest tak duży, że po każdej partii grający traci po kilka kilogramów na wadze, choć przecież tylko siedzi i pracuje umysłowo. Po prostu się spala, dlatego przygotowanie fizyczne w szachach jest kluczowe, szczególnie w końcówkach turniejów – wypowiada swój kontrowersyjny pogląd trener Kisłow, który kiedyś był zdolnym piłkarzem. Futbolem zarabiał na utrzymanie rodziny, gdy po śmierci ojca matka miała na utrzymaniu czwórkę dzieci. Jest również utalentowanym muzykiem (skończył klasę akordeonu w konserwatorium), a nawet kompozytorem. Długo nie mógł się zdecydować. Bliscy namawiali go, by poświęcił się muzyce, a jego ciągnęło do futbolu, ale to szachy okazały się pasją, która w końcu w nim zwyciężyła.
Nie lubi kobiet
Całe życie nie lubił pracować z kobietami. Twierdzi, że za dużo w nich emocji. Jednak paradoksalnie właśnie z nimi miał więcej trenerskich sukcesów, a z Jolą odniósł największy. W Rosji przed laty opiekował się zawodnikami, którzy potem zdobywali laury, ale już nie pod jego kierunkiem. Kisłow ma zasadę: nie trenuje dzieci ani dorosłych graczy. Pracuje tylko z juniorami do 17. roku życia.
– Dzieciom trzeba też matkować, opiekować się nimi, być kimś więcej niż tylko trenerem, a przy ukształtowanym graczu spełniasz rolę asystenta technicznego. To mnie nie interesuje. Ja jestem trenerem – mówi Michaił Kisłow. Po turnieju na Krecie, gdzie Polki i Polacy wypadli świetnie (5 medali, 3 tytuły mistrzowskie), choć reprezentacja liczyła raptem 15 osób, usłyszał od rosyjskich trenerów mocne słowa: "Ty zdrajco". Wypowiedziano je ze sportowym przekąsem, ale Kisłowa ta opinia nie zabolała. Odwrotnie, ucieszył się, bo to świadczyło, że utarł nosa rosyjskiej plejadzie i szkole szachów, o której nie ma zresztą najlepszego zdania.
Sam wykłada psychologię szachową w Moskwie. Na tamtejszej akademii wychowania fizycznego jego zajęcia cieszą się sporym powodzeniem. W rodzinnym Woroneżu bywa rzadko, większość roku spędzając w Polsce, gdzie już się zadomowił i polubił nasz styl życia. – Polacy są wspaniali. Nawet na turnieju na Krecie byliśmy jak jedna rodzina. Nie spotykaliśmy się na odprawach, ale nieformalnie w hotelowych pokojach, by czasami całe noce opracowywać strategię. Pomagaliśmy sobie nawzajem – opowiada Michaił Kisłow.
Potrzebuje motywacji
Kisłow jest przekonany, że Jola Zawadzka jeszcze nie osiągnęła maksimum możliwości. On, psycholog szachów, zaczął z nią pracę od niemal tysiąca testów psychologicznych, które robi wszystkim swoim podopiecznym i czołowym polskim szachistom. Zawadzka wypadła świetnie, lepszy od niej był tylko arcymistrz Bartłomiej Macieja.
– Jolanta ma w sobie równowagę, przypisaną wybitnym osobowościom. To cecha osoby genialnej. Dostrzegłem szybko, że choć często się ze mną spierała czy wręcz kłóciła, wykonywała równocześnie wszystkie treningowe zalecenia. Już po roku skończyły się zielone noce na turniejach, kładła się spać przed północą, by rano móc pobiegać. Zaczął się pełny profesjonalizm. Dostrzegła po prostu swoją wartość, wyczuła, co poprawi efekty jej pracy. Teraz potrzebuje odpowiedniej motywacji, nowego motywatora i sportowego celu. Jestem pewien, że nie powiedziała w szachach ostatniego słowa – ocenia Michaił Kisłow.
Trener zwraca uwagę na wielką samodyscyplinę wrocławskiej nastolatki. Jego zdaniem, wynika to po części z nawyków, które wyniosła z rodzinnego domu, ale również i z charakteru. – Twardy charakter jest bardzo ważny w szachach. Każdy trener już na początku zwraca uwagę, czy gracz ma talent, w drugiej kolejności na to, czy zawodnik ma charakter. To kluczowy element dla treningu – uważa trener Michaił Kisłow.
Michaił Kisłow: 55 lat, urodzony w Rydze, zamieszkały w Woroneżu. Wykładowca i trener szachów. Klasa sportowa: mistrz międzynarodowy. Największy sukces: trener mistrzyni świata do lat 20. Hobby: tenis i piłka nożna (kibicuje Wiśle Kraków i Spartakowi Moskwa)
Roman Skiba