"Twórcy zjednoczonej Europy byliby dziś w szoku"
- Założyciele zjednoczonej Europy byli zdeklarowanymi chrześcijanami. Dyskusja, jaka toczy się obecnie oraz sekularyzacja Unii byłyby dla nich wielkim szokiem - mówi Wirtualnej Polsce Hanna Foltyn-Kubicka, czołowa kandydatka PiS w eurowyborach w okręgu pomorskim.
28.05.2009 | aktual.: 28.05.2009 12:11
WP: Andrzej Kędzierawski: Co jako europosłanka zamierza Pani zrobić dla Polski?
Hanna Foltyn-Kubicka: Przede wszystkim chciałabym kontynuować to, co rozpoczęłam przez trzy i pół roku mojej kadencji. Tych kwestii jest naprawdę dużo, tu skupię się na najważniejszych:
1. Walczyć z niebezpiecznym dla Polski i całej Europy Środkowo – Wschodniej projektem budowy Gazociągu Północnego.
2. Stawać w obronie polskich stoczni w obliczu niesprawiedliwego podejścia prezentowanego przez Komisję Europejską.
3. Starać się o to, aby polscy bohaterowie narodowi, tacy jak rotmistrz Witold Pilecki, zajęli należne im miejsce i zostali wpisani w historię całej Europy – temu właśnie ma służyć doprowadzenie do ustanowienia 25 maja, rocznicy śmierci rotmistrza Pileckiego, Dniem Bohaterów Walki z Totalitaryzmem.
WP: Na jakim poziomie zna Pani język angielski oraz czy zna Pan inne obce języki?
- Język angielski znam w stopniu komunikatywnym (co pozwala mi brać udział w posiedzeniach prowadzonych tylko po angielsku). Drugim językiem, którym posługuję się bardzo dobrze jest niemiecki – z wykształcenia jestem germanistką i przez 20 lat pracowałam jako wykładowca niemieckiego na wyższej uczelni.
WP: Jakie jest Pani doświadczenie w polityce, w polityce europejskiej oraz w pracy w międzynarodowych instytucjach?
- W czynnej polityce jestem od 2001 roku – początkowo jako radna sejmiku wojewódzkiego, następnie przez krótki okres czasu jako poseł na Sejm RP, wreszcie przez trzy i pół roku (od grudnia 2005) jako poseł do Parlamentu Europejskiego. Przez cały ten czas związana byłam z partią Prawo i Sprawiedliwość – pierwszym i ostatnim ugrupowaniem, do którego kiedykolwiek należałam i będę należeć.
WP: Czy któreś z unijnych praw, dyrektyw, ustaw bądź projektów ustaw mogą zagrażać Polsce? Jeśli tak, to jakie?
- Obecnie najbardziej niefortunne dla Polski zapisy znajdują się w przepisach mówiących o Transeuropejskich Sieciach Energetycznych (tzw. TEN – E), gdzie jako jeden z priorytetowych projektów wpisana została budowa Gazociągu Północnego. Inwestycja ta stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski oraz innych krajów Europy Środkowej i Wschodniej, a jej realizacja będzie miała bardzo negatywny wpływ na środowisko naturalne Morza Bałtyckiego (przed czym Parlament Europejski przestrzegał w rezolucji z lipca 2008 roku). Moim zdaniem Nord Stream powinien zostać wykreślony z listy projektów priorytetowych.
WP: Gdzie jest granica ingerencji prawa unijnego w polskie prawo krajowe? Jaki powinien być prymat tych praw?
- Uważam, że wprowadzona Traktatem z Maastricht zasada subsydiarności dobrze odzwierciedla te granice – pod warunkiem, że nie jest interpretowana „rozszerzająco”, a taką tendencję dość często można zaobserwować w działaniach Komisji Europejskiej. Ogólnie rzecz biorąc prawodawstwo unijne nie powinno posiadać prymatu nad krajowym w kwestiach dotyczących priorytetowych i żywotnych polskich interesów.
WP: Czy Polska powinna walczyć w UE o pielęgnowanie chrześcijańskich korzeni Europy? Jeśli tak, to w jakiej mierze i w jaki sposób?
- Oczywiście, że tak! Odniesienie do chrześcijańskich korzeni Europy powinno być wyraźnie wpisane w preambule do przyszłego Traktatu usprawniającego funkcjonowanie UE. Należy pamiętać, że ojcowie – założyciele zjednoczonej Europy byli zadeklarowanymi chrześcijanami. Dyskusja, jaka toczy się obecnie oraz postępująca sekularyzacja UE byłyby dla nich z pewnością wielkim szokiem. WP: Czy wciąż istnieje podział na tzw. nową i starą Unię? Jeśli tak, to gdzie jest on widoczny?
- Podział wciąż niestety istnieje, a szczególnie dobrze widać go w czasach kryzysu, gdy Komisja Europejska pozwala na wspieranie i ratowanie przemysłu wysoko rozwiniętych państw Europy Zachodniej, doprowadzając przy okazji do upadku polskie stocznie. Widać to również w dostępie do rynków pracy – część z nich wciąż niestety zamknięta jest dla pracowników z nowych krajów członkowskich.
WP: - Jaka powinna być polityka UE wobec Rosji? Czy możliwe jest uniezależnienie się od Rosji jako dostawcy potrzebnych Europie surowców?
- Unia w relacjach z Rosją powinna być przede wszystkim solidarna, musi mówić jednym głosem, twardo broniąc swoich interesów i nie zapominając, że jako główny odbiorca rosyjskiego gazu może pozwolić sobie na stawianie warunków. Tym bardziej, że uniezależnienie się od Rosji jest w dużym stopniu możliwe – mam na myśli sprowadzanie surowców energetycznych rurociągami z Kaukazu lub z innych części świata za pomocą terminali LNG. Transportowany statkami skroplony gaz ma zresztą tę przewagę nad gazociągiem, że nie związuje ze sobą tak silnie dostawcy i odbiorcy oraz pozwala na dużo większą elastyczność w doborze kontrahenta.
UE powinna też wymagać od Rosji przestrzegania przyjętych przez nią zobowiązań – stosowania zapisów Karty Energetycznej oraz licznych konwencji mówiących o prawach człowieka, które władze Federacji Rosyjskiej nagminnie i otwarcie łamią.
WP: Czy Turcja powinna zostać członkiem UE? Jaki powinien być klucz przyjmowania nowych państw członkowskich?
- Uważam, że powinniśmy bardziej zwrócić się na wschód i wyciągnąć rękę do byłych krajów bloku sowieckiego – Gruzji, Ukrainy, czy Białorusi. Turcja powinna pozostać poza UE, ciesząc się uprzywilejowanymi stosunkami handlowymi oraz bliską współpracą w najważniejszych dziedzinach. Unia nie jest i chyba nigdy nie będzie gotowa na przyjęcie ponad 70-milionowego państwa, którego zaledwie 3% powierzchni znajduje się w Europie.
WP: Jakie jest Pani stanowisko w sprawie uprawy i sprzedaży produktów GMO?
- Jestem absolutnie przeciwna uprawianiu i wprowadzaniu na rynek żywności modyfikowanej genetycznie. Jej wpływ na zdrowie ludzkie w dłuższej perspektywie nie jest jak na razie znany, a zupełnie sprzeczne wyniki obecnie prowadzonych badań pokazują, że musimy jeszcze wiele się dowiedzieć, zanim (jeżeli w ogóle) zdecydujemy się na pełne jej wykorzystanie. Dopuszczanie GMO na rynek żywnościowy poszczególnych państw powinno być uzależnione od ich suwerennych decyzji, a nie od odgórnych nakazów płynących z Brukseli.
WP: W jakich komisjach europarlamentu chciałaby Pani pracować i dlaczego?
- W tych samych, w których pracowałam do tej pory – czyli Komisji Spraw Zagranicznych oraz Podkomisji Praw Człowieka. Oprócz tego chciałabym dalej zasiadać w Delegacji ds. Współpracy Parlamentarnej UE – Rosja.
Zawsze interesowałam się polityką zagraniczną, a przez ponad trzy lata pracy w wymienionych powyżej komisjach mogłam skupić się na tematach, które najbardziej mnie zajmują, czyli:
1. Relacjami ze wschodem: Gruzją, Ukrainą, Białorusią oraz Rosją (oraz sytuacją w zakresie praw człowieka w dwóch ostatnich krajach);
2. Współpracą wokół Morza Bałtyckiego, ze szczególnym uwzględnieniem kwestii związanych z budową Gazociągu Północnego oraz zagrożeń politycznych i ekonomicznych, jakie ta ze sobą niesie;
3. Wsparciem walki o autonomię Tybetu i poszanowanie podstawowych praw i wolności mieszkańców tej prowincji oraz całych Chin.
WP: - Dlaczego wyborca powinien zagłosować właśnie na Panią? Co wyróżnia Panią spośród innych kandydatów?
- Niewątpliwie moim atutem jest fakt, że posiadam doświadczenie i całkiem spory dorobek pracy w Parlamencie Europejskim (zainteresowanych zapraszam na moją stronę internetową po więcej informacji). Jest to ważne, bo opanowanie najważniejszych zasad i procedur obowiązujących w PE zajmuje nowym posłom około roku.
Pracując w Parlamencie Europejskim przez cały czas mam świadomość, że działam pod biało-czerwoną flagą. Walczę o coś, co do niedawna było tu bardzo niepopularne – a mianowicie o politykę historyczną. Chcę, by pamięć o tym, co wydarzyło się w XX wieku w Europie Środkowej i Wschodniej dotarła do jak największej liczby osób w całej Unii Europejskiej. Jestem bowiem przekonana, że żaden naród bez pamięci i własnej tożsamości istnieć nie może.