Twarde stanowisko Tuska. Decyzje PiS "zostaną unieważnione"
Donald Tusk oświadczył, że "część, większość, a może wszystkie decyzje PiS z ostatnich dni zostaną unieważnione". - Są podejmowane wyłącznie po to, żeby zabezpieczyć sobie tyły - podkreślił lider PO.
We wtorek w Sejmie Donald Tusk został zapytany przez dziennikarzy o przecieki ws. formowania rządu przez Mateusza Morawieckiego.
- To dobre pytanie. Moim zdaniem trzeba by zapytać prezydenta Dudy, czy już zapoznał się z umową koalicyjną, jaką nowy rząd pana Morawieckiego powinien sformułować. Ja w sumie nie mam już ochoty na ironię czy żarty - oświadczył lider Platformy Obywatelskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polityk ocenił, że "słowa prezydenta Dudy, także premiera Morawickiego, pokazały już jednoznacznie, że nie chodzi o żadną szansę utworzenia rządu". - PiS nie ma tej szansy i wszyscy o tym wiemy - wszyscy, pan prezydent też dobrze o tym wie - ale jest to gra na czas - oświadczył.
- Dzisiaj mieliśmy kolejne nominacje, łapanie ostatnich stanowisk, wykorzystywanie pieniędzy. Tu widać, że są ciągle bardzo sprawni i coraz bardziej zdenerwowani. Na pewno część, większość, a może wszystkie decyzje, te z ostatnich dni, będą unieważnione, bo są podejmowane wyłącznie po to, żeby zabezpieczyć sobie tyły. Czegoś takiego chyba nie obserwowaliśmy w polskiej polityce po roku 89. To co mnie najbardziej uderza, to jest to, że to jest takie bezwstydne - mówił Tusk.
Burza w Sejmie. Tusk zabrał głos
Lider PO odniósł się także do wystąpień podczas debaty w sprawie wyboru kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa. W jego ocenie niektóre z nich "naruszały elementarne normy kultury osobistej".
- Dzisiaj sobie zdałem sprawę, na jak straszną próbę zostały wystawione polskie dzieci, polskie nauczycielki, nauczyciele z kimś takim, jak pan Czarnek (minister edukacji - red.) . Pierwszy wychowawca Rzeczypospolitej za rządów PiS, a pokaz tej arogancji i buty i braku osobistej kultury był dla mnie uderzający - powiedział Tusk.
Dodał, że "można postawić tamę takiemu - i brakowi kultury, i próbie łamania obyczajów - konsekwencją i pozytywnym podejściem". - Jestem optymistą. Niezależnie od tego że widzieliśmy rzeczy nieprzyjemne, a pewnie jeszcze straszne będą się tutaj zdarzały, ale my to wytrzymamy - zaznaczył.
Awantura w Sejmie. Czarnek wkroczył na mównicę
We wtorek Krzysztof Śmiszek z Lewicy przedstawiając kandydaturę posłanki Anny Marii Żukowskiej do Krajowej Rady Sądownictwa, zwrócił się do Zbigniewa Ziobry, który występował przed nim.
- Nie tylko na tej mównicy minął pana czas, ale w polityce minął pana czas. Może pan krzyczeć, może pan machać rękami, może pan robić awantury, ale to nic nie da. Was już nie ma w rządzie - powiedział.
Po Śmiszku głos zabrał szef MEiN Przemysław Czarnek. - Mamy do czynienia z daleko posuniętą już nie bezczelnością, tylko wręcz chamstwem politycznym - mówił, odnosząc się do słów po Śmiszka.
Powiedział, że Lewica uzyskała w wyborach ponad 1,8 mln głosów. Natomiast Zjednoczona Prawica 7,7 mln głosów.
- Pan z tej mównicy wyrzuca ministra Ziobro z polityki? To pan z tego państwa przed momentem wyrzucił 7 mln 660 tys. ludzi. Oni się dla was nie liczą, oni są dla was nikim, a nie takie są standardy demokratyczne. Demokracja polega na tym, że ludzie mają głos, a nie "śmiszki", które nie potrafią liczyć - grzmiał.
Jak wskazał, przez 8 lat opozycja mówiła, że nie ma KRS, że jest neo-KRS. - A oni dzisiaj procedują wybór swoich kandydatów do czegoś, czego nie ma. U was logiki brakuje, zwykłej logiki. Jak nie ma logiki, to nie ma demokracji - podkreślił Czarnek.