Tusk zarzuca sprzeczne komunikaty ws. powodzi. Mamy reakcję IMGW
- Mamy do czynienia ze sprzecznymi w tej chwili komunikatami, jeśli chodzi o bezpośrednie zagrożenie dla Wrocławia - zarzucił we wtorek premier Donald Tusk. - Prognozy niepotwierdzone naukowo to jest dezinformacja. Tylko Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej powinien być brany pod uwagę - mówi WP rzecznik Instytutu Grzegorz Walijewski.
17.09.2024 12:34
Wtorkowy sztab kryzysowy we Wrocławiu premier Donald Tusk rozpoczął od zarzutów w stosunku do rządowego Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
- Mamy do czynienia ze sprzecznymi w tej chwili komunikatami ze strony Instytutu Meteorologii i hydrologów, jeśli chodzi o bezpośrednie zagrożenie dla Wrocławia. Prezydent Sutryk też na pewno odnotował już pewne kontrowersje - powiedział Donald Tusk.
- Bardzo pilną rzeczą jest, szczególnie na kilka godzin przed falą, która tutaj przyjdzie, żebyśmy jednak mieli możliwie wspólne komunikaty. Trudno będzie nam bazować na radykalnie sprzecznych prognozach i estymacjach - podkreślił Donald Tusk.
Premier zażądał też informacji, "kto jest kompetentny" i "kto jest uprawniony, aby informować o rzeczywistym stanie zagrożeń".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W posiedzeniu sztabu uczestniczył dyrektor Centrum Hydrologicznej Osłony Kraju Paweł Przygrodzki.
- Dokonaliśmy w nocy analizy zgodnie z prognozą, czy zgodnie z tą prognozą jest możliwość przelania się wody przez wały poniżej zbiornika Racibórz. Na ten moment taki scenariusz nie jest brany przez uwagę - powiedział Paweł Przygrodzki.
Zaznaczył, że dzięki zbiornikowi w Raciborzu fala jest wypłaszczana. - Ale jest też negatywny wymiar tego, ta fala będzie trwała przez dłuższy okres - ostrzegł Przygrodzki. To według niego może oznaczyć osłabienie urządzeń hydrotechnicznych, takich jak np. wały. - Konieczne jest monitorowanie sytuacji ze zwiększoną atencją - podkreślił.
Tusk: niewiele mi to wyjaśniło
Premier był jednak nie do końca zadowolony z jego wyjaśnień. Poddenerwowany dopytywał, prosił o wyjaśnienia.
- To wynika prawdopodobnie z braku mojego zawodowego przygotowania do oceniania analiz i prognoz hydrologicznych, ale szczerze powiedziawszy, niewiele z tego co usłyszałem, wyjaśniło mi problemy, które zasygnalizowałem. Jeśli mamy w przestrzeni publicznej ekspertów, którzy twierdzą, że ich modele jednoznacznie wskazują na zagrożenie zalania np. Wrocławia, to chciałbym, żeby ludzkim językiem odniósł się pan do tych sprzecznych prognoz - zwrócił się Tusk do Przygrodzkiego.
- Przy całym szacunku dla profesjonalizmu pańskiej analizy, potrzebna jest informacja użytkowa i zrozumiała dla każdego, kto pana słucha - dodał premier.
Dyrektor działającego w strukturze IMGW Centrum Hydrologicznej Osłony Kraju wyjaśnił, że jeśli chodzi o Wrocław aktualna prognoza stanu wody wynosi 650 cm, "co wydaje się dość bezpiecznym wariantem".
- Trudno mi się odnieść do tych wariantów niepokojących i tych, które pojawiają się, oczywiście to są warianty negatywne. My przedstawiamy ten wariant najbardziej prawdopodobny - powiedział Paweł Przygrodzki.
Chodziło o opinię hydrologa z UWr
Według ustaleń WP, premier Donald Tusk podczas wtorkowego posiedzenia sztabu kryzysowego odnosił się prawdopodobnie do słów hydrologa prof. Sebastiana Buczyńskiego z Uniwersytetu Wrocławskiego, który w rozmowie z TVP3 Wrocław kreślił czarne scenariusze. - Możemy spodziewać się zalania części Wrocławia, jeśli te modele się sprawdzą - mówił.
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej podkreśla, aby w sprawie zagrożeń powodziowych opierać się na opiniach jego pracowników, a nie innych osób, nawet naukowców.
- W tym momencie, kiedy mamy powódź, kiedy mamy wezbrania, sytuację bardzo niebezpieczną powinniśmy słuchać służb, które się tym zajmują, które są za to odpowiedzialne, czyli IMGW - podkreśla w rozmowie z WP Grzegorz Walijewski, rzecznik IMGW.
Dodał, że instytut opiera swoje prognozy na badaniach naukowych.
- My jesteśmy instytutem, który tworzy prognozy potwierdzone naukowo. Jeżeli ktoś ma swoje modele, swoje prognozy, obserwacje, ale niepotwierdzone naukowo, to wtedy jest dezinformacja. Tylko Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej powinien być brany pod uwagę - zaznacza Grzegorz Walijewski.
Kiedy fala kulminacyjna we Wrocławiu?
Zapytaliśmy także o zmieniające się i czasami sprzeczne komunikaty ws. zagrożenia dla Wrocławia. IMGW we wtorek podał, że kulminacja na Odrze we Wrocławiu nastąpi w środę wieczorem. Tymczasem jeszcze w nocy Urząd Miasta Wrocław informował, że kulminacja fali powodziowej przyjdzie w mieście około piątku.
- Jak tylko dostajemy aktualizację prognoz Wód Polskich, jak działają zbiorniki, to wtedy od razu uaktualniamy prognozę u nas. I pewne przesunięcia w związku z tym mogą być - tłumaczy w rozmowie z WP rzecznik IMGW.
Dodaje, że przesunięcia fali kulminacyjnej mogły wynikać z działań na zbiorniku w Nysie i Raciborzu. Podkreśla, że aktualna informacja na ten moment o najwyższym stanie Odry we Wrocławiu to właśnie środa wieczorem.
- Problem polega na tym, że to jest ten pierwszy moment najwyższej wody, ale ta fala jest przez zbiornik w Raciborzu bardzo spłaszczona. I to nie będzie tak, że nagle, po kilku godzinach woda zacznie opadać. Cała kulminacja może trwać nawet trzy doby. A później zanim spadnie ze stanu alarmowego, to będą kolejne dni. Ten kulminacyjny stan wezbrania będzie trwał na pewno 48 godzin, a myślę, że może i więcej - podkreśla Grzegorz Walijewski, który oprócz funkcji rzecznika prasowego IMGW jest także zastępcą dyrektora Centrum Hydrologicznej Osłony Kraju.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl
Czytaj także: