"Miałby się z pyszna". Tusk wypomniał jedną rzecz Morawieckiemu

- Nie jestem aż tak złośliwy - stwierdził na spotkaniu z mieszkańcami Bytomia lider PO Donald Tusk, wspominając Mateusza Morawieckiego. Wyjawił, że w przeszłości był on bardzo krytyczny wobec PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Nie chciał jednak zacytować, co wówczas o nich mówił. - Miałby się z pyszna - podsumował Tusk.

Tusk uderza w Morawieckiego. "Miałby się z pyszna"
Tusk uderza w Morawieckiego. "Miałby się z pyszna"
Źródło zdjęć: © Facebook.com, Platforma Obywatelska
Violetta Baran

17.03.2023 | aktual.: 18.03.2023 00:31

W piątek lider PO spotkał się z mieszkańcami Bytomia. Na sali pojawiło się kilka osób, które starały się zakłócić spotkanie. Tusk prosił o zachowanie spokoju i szacunek dla pozostałych uczestników, którzy przyszli, by z nim porozmawiać.

Podczas swojego wystąpienia Tusk nie szczędził gorzkich słów przedstawicielom obecnej władzy. Szczególnie mocno dostało się premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. - Może się wydawać, że się go czepiam, ale on jest posłem ze Śląska - tłumaczył.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.

"Miałby się z pyszna"

Tusk przypomniał zebranym, że obecny premier był kiedyś jego doradcą.

- Nie mam natury człowieka, który donosi albo jest niedyskretny, ale gdybym dzisiaj powiedział, co wówczas Morawiecki, kiedy był moim doradcą, mówił o dzisiejszych jego mocodawcach, to naprawdę miałby się z pyszna, ale aż tak złośliwy nie jestem. Byłem mniej krytyczny wobec PiS i Kaczyńskiego niż Morawiecki - stwierdził Tusk.

"Pistolet za paskiem"

Gdy Tusk skończył swoje wystąpienie z sali padło nagle pytanie, nawiązujące do sprawy ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który na konferencji prasowej w Bełchatowie pojawił się z bronią za paskiem spodni. - Czy ja mam pistolet za paskiem? Nikt mi nie wsadził - odparł Tusk.

- Ja raz miałem taką przygodę, gdy Jarosław Kaczyński chodził z takim małym pistolecikiem. Sam się przyznał do tego i kiedyś tak pół żartem, pół serio stwierdził, że dla niego mnie zastrzelić, to jak splunąć. Ale to było w konwencji niby żartu - przypomniał Tusk.

- Natomiast, powiem szczerze wiadomo, o co chodzi. Ziobro chciał coś pokazać. Chciał dać bardzo wyraźny sygnał. On nie chciał dać tego sygnału, o którym pan (z sali - red.) tak nieśmiało mówi, o jakichś fizjologicznych kwestiach. Nie jestem od domyślania się, jakie kompleksy ma minister Ziobro i po co mu pistolet za pasem - ironizował lider PO.

Tusk o "kulcie przemocy"

- Natomiast na końcu nie ma się z czego śmiać. Żyjemy od wielu lat w Polsce, gdzie kult przemocy jest coraz częściej promowany przez ludzi władzy na najwyższych stanowiskach - mówił Tusk.

- To kult przemocy, gdy coraz częściej naruszane są podstawowe reguły demokracji, w kraju, gdzie coraz mniej jest wolności słowa, bo media publiczne są w jednym ręku, a gazety lokalne są kupione przez de facto monopol państwowy, w tym wypadku Orlen i Daniela Obajtka. Gdzie rządzi partia, która nieustannie wytwarza wrażenie ostrego konfliktu, ataku na kogoś. Do tego dochodzi minister sprawiedliwości, prokurator generalny, który demonstruje, że ma pistolet za pasem. On ma ochronę, więc nie chodzi o jego bezpieczeństwo. Chodzi o wyraźny sygnał: "jestem stworzony do tego, żeby przemoc stała się treścią życia publicznego" i on to nieraz już udokumentował - ocenił lider PO.

Zobacz także
Komentarze (186)