Tusk: ta lista jak cała Polska, jak cała nasza historia
Nikt z nas nie pamięta, aby kiedykolwiek tak wielu, tak wybitnych zginęło w jednej okrutnej chwili. Lista tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem, to jak cała Polska i jak cała nasza historia - powiedział - powiedział premier Donald Tusk na placu Piłsudskiego, gdzie trwają państwowe uroczystości żałobne ku czci 96 ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu.
17.04.2010 | aktual.: 19.04.2010 06:28
- Tydzień temu dotarła do każdego z nas, do naszej ojczyzny tragiczna wiadomość o katastrofie i jej ofiarach, wiadomość która nie dotarła do naszych umysłów i serc chyba jeszcze do dziś - bo rozmiary tej tragedii, największe w dziejach powojennej Polski, przekraczają nasze możliwości rozumienia tego co się stało - powiedział szef rządu.
"Natalia to szczęście młodej dziewczyny" - Takie rzeczy są niemożliwe, tak jak niemożliwe było zrozumienie kolejnych nazwisk i kolejnych nazwisk i słyszeliśmy tylko swój i innych szloch przy każdym z tych nazwisk - mówił Tusk.
Premier wspomniał dwie ofiary katastrofy - ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego i stewardessę Natalię Januszko. On był najstarszy, ona najmłodsza. - On miał lat 91, ona lat 23 - mówił.
Prezydent Kaczorowski - mówił Tusk - "to Syberia, Monte Cassino, to dramatyczna emigracja i sen o niepodległej Polsce". Dodał, że Kaczorowski doczekał swojej, wymarzonej, niepodległej Polski.
- A Natalia to szczęście młodej dziewczyny, szczęście, że żyje w wolnym kraju i że może mieć marzenia i nadzieje na szczęście w swoim osobistym życiu - powiedział premier.
"Musimy dalej ponieść ich marzenia"
Musimy dalej ponieść ich marzenia i ponieść ich nadzieje, to największa rzecz, jaką możemy im dzisiaj dać. I pamiętać. Będziemy pamiętać - mówił premier Donald Tusk wspominając ofiary tragedii.
- Ich świadectwem, świadectwem ich dobroci, wielkości, było ich życie, ale czym stanie się ich śmierć, tak tragiczna i tak nie do przyjęcia, to już zależy od naszych serc i naszych umysłów, czy ta śmierć nabierze najgłębszego sensu - powiedział premier.
Jak mówił, wszyscy - tak jak oni, na pokładzie tego samolotu - różnimy się życiorysami, poglądami, wiekiem. - Ale najgłębszy sens wspólnoty, która rodzi się w chwili żałoby musi przetrwać w nas, bo wtedy i śmierć nabierze tego szczególnego, najgłębszego sensu - powiedział premier.
- Przed nami też ważne zadanie, po pierwsze tak jak dziś składamy hołd wszystkim zmarłym w tej tragicznej katastrofie, tak pamiętać musimy o ich najbliższych, o dzieciach, rodzicach, rodzeństwie. Jesteśmy tu po to i po to jest także państwo polskie, aby o nich zawsze pamiętać - mówił Tusk.
Jak dodał, jesteśmy tu także po to, aby pamiętać, że każdego dnia, kiedy będzie taka potrzeba, "będziemy na tej smutnej płycie lotniska czekać na kolejne trumny".
- Nie spoczniemy dopóki wszystkie ciała nie znajdą spoczynku w ojczystej ziemi - powiedział premier. Jak dotąd, do Polski nie sprowadzono jeszcze 21 ciał ofiar katastrofy pod Smoleńskiem.
Przed nami także próba - powiedział Tusk - ciężkiej pracy, tak aby praca ofiar katastrofy nie poszła na marne. - Musimy sprostać tej próbie, my jako ludzie i my jako polskie państwo, tak aby pomoc bliskim, ale też pomoc ojczyźnie była każdego dnia faktem - mówił premier.
Zaznaczył, że musimy też sprostać wyzwaniu największemu - dobrze odczytać nadzieje, marzenia, myśli zmarłych. - Tak, aby cała Polska i wszyscy Polacy potrafili ponieść je dalej, ponieść ich marzenia i ponieść ich nadzieje, to największa rzecz, jaką możemy im dzisiaj dać. I pamiętać. Będziemy pamiętać - oświadczył.
Na Placu Piłsudskiego i w jego okolicach jest ponad 100 tysięcy ludzi - informuje policja. Przybyli tam też bliscy pary prezydenckiej: córka Marta i brat Jarosław. Są także przedstawiciele parlamentu i duchowieństwa różnych wyznań.
Uroczystości żałobne rozpoczęły się odegraniem sygnału "Baczność". Potem rozległ się dźwięk dzwonów i syren. Aktor Artur Żmijewski odczytał nazwiska wszystkich ofiar tragedii pod Smoleńskiem, przypominając ich zasługi dla kraju.
Uroczystości są transmitowane na olbrzymich telebimach, Zamknięta dla samochodów jest duża część centrum Warszawy.
W katastrofie pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Kaczyński i jego małżonka Maria, a także wielu polityków, dowódców wojskowych, przedstawicieli rodzin katyńskich oraz duchownych. Zmierzali oni na uroczystości związane z 70 rocznicą mordu katyńskiego.