Turysta z atakiem epilepsji na Babiej Górze. Był na zamkniętym szlaku

Ratownicy GOPR i TOPR uratowali parę turystów, którzy utknęli na zamkniętym zimą żółtym szlaku na Babią Górę. Jedna z osób dostała tam ataku epilepsji. Obie natomiast nie były przygotowane do wędrówki w zimowych warunkach.

GOPR opisał akcję na szczycie Babiej Góry
GOPR opisał akcję na szczycie Babiej Góry
Źródło zdjęć: © GOPR Beskidy

Do zdarzenia doszło w czwartek. Wówczas, przed godziną 10, ratownicy GOPR otrzymali zgłoszenie o ataku epilepsji u turysty na Babiej Górze. W trakcie przyjmowania zgłoszenia utracono kontakt.

Jak przekazali goprowcy, wysłano do niej "SMS z linkiem do aplikacji siron z funkcją loc-me. Po kliknięciu w link przez zgłaszającą ratownicy otrzymali szczegółową lokalizację, która wskazała rejon 'klamer' na zamkniętym żółtym szlaku (Perci Akademickiej)". Na tej podstawie ustalono, że przylot śmigłowca LPR w bezpośredni rejon zdarzenia nie będzie możliwy, a o zadysponowanie śmigłowca poproszono ratowników TOPR.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Spektakularne zjawisko nad Polską. Nagrania świadków

Turyści nie byli przygotowani do warunków

38-letni turysta, który leczy się na padaczkę, podczas ataku stracił przytomność na trzy minuty. Kobieta, która powiadomiła ratowników, znajdowała się w terenie eksponowanym i bała się zejść do towarzysza wycieczki. Oboje byli wychłodzeni.

Po 45 minutach od zgłoszenia ratownicy GOPR dotarli na miejsce, a w tym samym czasie przybył śmigłowiec TOPR. Ratownicy udzielili pomocy mężczyźnie i wyprowadzili w bezpieczne miejsce kobietę. Następnie oboje zostali przetransportowani do szpitala.

Ratownicy zwrócili uwagę, że turyści byli nieprzygotowani do warunków panujących tego dnia na Babiej Górze - "znajdowali się na zamkniętym zimą szlaku, w wielu miejscach oblodzonym, bez raków lub chociaż raczków, w nieodpowiednim obuwiu, bez zapasowej, ciepłej odzieży. Temperatura rano wynosiła -10 stopni. Na Babiej Górze obwiązuje pierwszy stopień zagrożenia lawinowego" - podali goprowcy, podkreślając, że bez śmigłowca akcja prawdopodobnie trwałaby kilka godzin i wymagałaby zaangażowania dużo większej grupy ratowników.

Ratownicy apelują o odpowiednie przygotowanie się do wypraw górskich, zwłaszcza w trudnych warunkach zimowych. Na telefonie warto zainstalować aplikację "Ratunek", a w razie wypadku w górach można wezwać GOPR, dzwoniąc pod bezpłatny numer telefonu alarmowego: 985 lub 601 100 300.

Czytaj też:

Źródło: PAP, GOPR Beskidy

Źródło artykułu:WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (3)