Trzęsienie ziemi we Włoszech. Liczba zabitych wzrosła do 250
• Tragiczny bilans trzęsienia ziemi we Włoszech wzrósł z 247 do 250 osób
• Włoska Obrona Cywilna: 250 osób zginęło, 368 zostało rannych
• Najwięcej osób zginęło w Amatrice, które niemal całkiem zostało zniszczone
• W rejonie dotkniętym przez kataklizm trwa akcja ratunkowa
• Przez całą noc co około dwie godziny występowały wstrząsy wtórne
• Ostatnie wystąpiły około 5.20
Co najmniej 250 osób zginęło, a 368 zostało rannych na skutek środowego trzęsienia ziemi o sile 6,2 w skali Richtera, które nawiedziło środkowe Włochy - poinformowała włoska Obrona Cywilna. Bilans ofiar najprawdopodobniej jeszcze wzrośnie.
Doszło również do silnego, podziemnego wstrząsu sejsmicznego w Amatrice. Jak podaje Rai24News, miał on siłę 4,3 stopnia w skali Richtera i zarejestrowano go o 14.36. Według stacji, wstrząsy pogłębiły zniszczenia domów naruszonych poprzedniego dnia. Ewakuowano m.in. halę sportową, gdzie zorganizowano wcześniej centrum ratunkowe.
Według Obrony Cywilne 190 osób zginęło w regionie Lacjum, a 57 - w Marche. Poprzedni bilans mówił o co najmniej 159 ofiarach śmiertelnych.
Ponad 4,3 tys. ratowników kontynuowało w nocy ze środy na czwartek akcję poszukiwania ocalałych wśród gruzów; użyto ciężkiego sprzętu i psów tropiących.
"Nie ma paniki"
- Nie ma paniki, jednak ludzie są w stałej gotowości do ucieczki - powiedział IAR ksiądz Tomasz Grodzki, proboszcz parafii w miejscowości Sant'Anatolia di Narco, położonej 60 kilometrów na południowy-wschód od Perugii.
Sejsmolodzy informują, że tylko dzisiaj, od północy wystąpiło w tym rejonie koło sześćdziesięciu powstrząsów, także w Accumoli i Pescara del Tronto. - Kiedy wydawało się, że nastał już spokój, pojawiał się kilkusekundowy wstrząs, który na powrót powodował strach - relacjonuje ksiądz.
Po wczorajszej nocy spędzonej na placu, tylko niektórzy mieszkańcy Sant'Anatolia di Narco wrócili dziś na noc do domów. Reszta spędziła ją w samochodach, w namiotach lub w sali gimnastycznej w szkole, która jest oddalona od zabytkowego centrum miasteczka, a przez to bezpieczniejsza.
Ci, którzy zdecydowali się spać w swoich domach, byli w stałej gotowości do ucieczki. Tak, jak ich proboszcz - z przygotowaną torbą z dokumentami przy łóżku, w ubraniu, butach. Gotowi do natychmiastowej ewakuacji.
Grodzki mówi, że region, który dotknęło trzęsienie ziemi jest specyficzny. To położone blisko siebie małe miasteczka z historyczną, zabytkową zabudową. W większości nieodporną na wstrząsy.
Ostatnie wstrząsy wtórne wystąpiły około 5.20 - informuje Anna Traczewska, polska dziennikarka mieszkająca w odległości 50 kilometrów od epicentrum. - Były słabe i szybko ustały - mówi Anna Traczewska. Sąsiedzi dziennikarki spali dziś w samochodach. Ona sama, by oszczędzić dziecku dodatkowego stresu, zdecydowała się spędzić noc w domu.
17 godzin pod gruzami
W środę wieczorem we wsi Pescara del Tronto udało się uratować kobietę, która przez 17 godzin była uwięziona pod gruzami. Lokalne władze podały, że zawaliły się prawie wszystkie tamtejsze budynki.
Najciężej dotknięte zostały miejscowości na styku regionów Umbria, Lacjum i Marche. Burmistrz Amitrice, wypoczynkowej miejscowości w Apeninach, powiedział, że zniszczeniu uległo 3/4 budynków, a żaden z ocalałych nie nadaje się do zamieszkania. Miejscowość liczy ok. 2 tys. stałych mieszkańców, ale w ostatnim czasie przyjechało do niej wielu turystów i urlopowiczów, zachęconych odbywającym się tam właśnie festiwalem kulinarnym.
Władze zwlekają z ogłoszeniem ostatecznego bilansu ofiar, ponieważ na dotkniętych terenach przebywało wielu turystów. Obrona Cywilna ostrzegła, że liczba zabitych może jeszcze wzrosnąć, bo w dobę po trzęsieniu pod gruzami nadal uwięzionych jest wielu ludzi.
Trzęsienie ziemi nastąpiło w środkowej części Włoch w środę o godz. 3.36, w odległości ok. 80 km na południowy wschód od Perugii i ok. 150 km od Rzymu. Od tego czasu, także w nocy ze środy na czwartek, wystąpiły liczne wstrząsy wtórne o dużej sile.
W 2009 roku potężne trzęsienie ziemi o sile 6,3 w skali Richtera nawiedziło region Aquila, również w środkowych Włoszech. Zginęło wówczas ponad 300 osób.