Szokujące słowa Trumpa. Chce "podstawić marionetkę"?
Donald Trump uderzył w Ukrainę i prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Narracja, jaką przyjął amerykański przywódca, jest zbieżna z tym, co mówi Władimir Putin. - Wyraźnie widać, że Trumpowi chodzi o to, by usunąć Zełenskiego z fotela prezydenta. I podstawić rosyjską marionetkę - mówi Wirtualnej Polsce Dmytro Antoniuk, korespondent Radia Wnet w Kijowie.
Przypomnijmy, że we wtorek odbyły się rozmowy amerykańsko-rosyjskie w Rijadzie. Ukraina utrzymuje, że nie są one wiążące, ponieważ nie została na nie zaproszona. W odpowiedzi Donald Trump zaatakował Wołodymyra Zełenskiego.
- Słyszę, że są źli, że nie mają miejsca przy stole negocjacyjnym. Cóż, mają takie miejsce od trzech lat, a można było to załatwić dużo wcześniej. (...) Nawet słaby negocjator mógłby to załatwić lata temu, bez utraty dużej ilości ziemi, bez utraty życia i bez utraty miast, które po prostu leżą - stwierdził Trump na konferencji prasowej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kontrowersyjna propozycja Trumpa. "Nie do przyjęcia"
Prezydent USA dodał, że Ukraina powinna była "zakończyć to trzy lata temu". - Nigdy nie powinniście byli tego zaczynać. Mogliście się dogadać. Ja mógłbym zawrzeć umowę dla Ukrainy, która dałaby im prawie całą ziemię, wszystko. I nikt by nie zginął - stwierdził.
I po raz kolejny "wbił szpilkę" Zełenskiemu. - Mamy sytuację, w której nie mieliśmy wyborów w Ukrainie, gdzie mamy stan wojenny. Mamy przywódcę w Ukrainie, który - nie chcę tego mówić - ma 4 proc. poparcia i ma kraj, który został rozwalony na kawałki - twierdził Trump.
Jego zdaniem przeprowadzenie wyborów nie jest warunkiem negocjacyjnym postawionym przez Rosjan. Tyle, że przekaz Kremla od dawna jest taki sam.
Stan wojenny a wybory
Według korespondenta Radia Wnet w Kijowie Dmytro Antoniuka ciężko jest komentować "bzdury i kłamstwa" powielane przez Trumpa.
- Według ostatnich sondaży, które były przeprowadzone w Ukrainie, poparcie dla Zełenskiego nie wynosi 4 proc. a ponad 50 proc. Trump powinien wiedzieć, że stan wojenny, wprowadzony wraz z wybuchem konfliktu, wyraźnie zakazuje przeprowadzania wyborów w czasie wojny - mówi Wirtualnej Polsce Antoniuk.
I jak przypomina - żeby odbyły się wybory w Ukrainie, najpierw musi zakończyć się konflikt.
- Po zniesieniu stanu wojennego wybory mogą być najwcześniej po sześciu miesiącach. Nie zapominajmy, że po wybuchu wojny rzesza ukraińskich wyborców opuściła kraj. Żeby przeprowadzić równe, sprawiedliwe i demokratyczne wybory, ci ludzie muszą mieć czas, żeby wrócić do Ukrainy - uważa Antoniuk.
Jego zdaniem Trumpowi chodzi o to, by usunąć Zełenskiego z fotela prezydenta. - I podstawić rosyjską marionetkę, kogoś takiego jak Wiktor Janukowycz - prognozuje.
Co dalej z negocjacjami?
Z kolei ukraiński politolog prof. Anatolij Romaniuk z Uniwersytetu we Lwowie ocenia, że po słowach Trumpa pod adresem Ukrainy perspektywy na rozsądne negocjacje i zakończenie wojny nie są najlepsze.
- Historii uczymy się w szkole. Nigdzie nie było napisane o tym, że państwo, które było zaatakowane przez agresora, ponosi odpowiedzialność za wybuch wojny. To jakaś nowa definicja wprowadzona przez Trumpa, a od początku konfliktu powtarzana przez Putina. Według tych słów to agresor, czyli Rosja, ma być ponad prawem. A wybuch wojny zakończył definitywnie zasady i reguły opierające się na prawie międzynarodowym panujące na świecie w XX wieku - mówi WP prof. Romaniuk.
I także podkreśla, że Zełenski stracił poparcie, ale nie tak drastycznie, jak opowiada Trump.
- Z 90 proc., które miał na początku wojny, do ponad 50 proc. obecnie. To duża strata, ale nie do takich wartości, o których mówi Trump. Przy okazji amerykański prezydent nagle zapomniał o zafałszowanym i propagandowym poparciu dla Putina. Przecież on realnie nie ma żadnego mandatu od swoich wyborców do rządzenia w Rosji. Rządzi dzięki nieuczciwym wyborom - przypomina ukraiński politolog.
Zdaniem eksperta z Uniwersytetu we Lwowie paradoksalnie to, co teraz mówią i robią przywódcy USA i Rosji, może w wyborach wzmocnić Zełenskiego i pozwolić mu ponownie wygrać.
"Ukraina jest coraz bardziej porzucona"
Korespondent Radia Wnet w Kijowie uważa, że za prezydentury Trumpa Stany Zjednoczone przestają być krajem, który wspiera demokrację na świecie.
- Nie są państwem, które chce pomóc rozwiązać problemy. Tylko zaczyna je potęgować. Ukraina jest coraz bardziej porzucona i zdana na własny los. Razem z Europą. Widać, że Trump razem z Putinem i chińskim przywódcą Xi Jinpingiem chcą narzucić światu prawo silniejszego. I nie zamierzają respektować prawa międzynarodowego - podkreśla Antoniuk.
Jego zdaniem Europa nie ma teraz wyjścia i musi zwiększać wysiłek, by nie tylko wspierać Ukrainę, ale samą siebie.
USA przestały izolować Putina. To bardzo niebezpieczne również dla Polski, która ma granicę z Rosją w obwodzie kaliningradzkim i granicę z Białorusią, rządzoną przez stronnika Putina - Aleksandra Łukaszenkę - zauważa korespondent w Kijowie.
Jak przypomina Antoniuk, już pierwsza prezydentura Trumpa pokazała, że jest sojusznikiem Putina.
- Nie słyszałem, żeby amerykański prezydent kiedykolwiek powiedział, że rosyjski dyktator jest zbrodniarzem. W ukraińskim internecie już pojawiły się memy będące odpowiedzią na to, co robi Trump. Chociażby o tym, że w 2026 r. w obwodzie kurskim ukraińskie wojska będą odpierały atak Rosji, Korei Północnej i USA. Tyle że nikomu nie jest do śmiechu - puentuje.
W środę Trumpowi odpowiedział prezydent Ukrainy. - Uważam, że Stany Zjednoczone pomagają Putinowi wyjść z wieloletniej izolacji. Przyczyną tego jest rosyjska dezinformacja, której ulega ekipa prezydenta USA - powiedział Zełenski.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski