"Niepokojące sygnały". Ekspert mówi o "marchewce" Trumpa dla Putina
Po tym jak Donald Trump rozmawiał telefonicznie z Władimirem Putinem, amerykański prezydent ocenił kontakt jako "zdecydowanie produktywny". Czy można więc już mówić, że strategia, jaką przyjął prezydent USA, jest dobra? – Był kij, jest marchewka w rozmowach z Putinem. Pytanie, w którym kierunku Trump pójdzie dalej – mówi WP politolog Nedim Useinow.
12 lutego prezydent USA Donald Trump odbył rozmowę telefoniczną z rosyjskim dyktatorem Władimirem Putinem. O jej przebiegu poinformował w sieci społecznościowej Truth Social.
Podkreślił historyczną współpracę USA i Rosji (de facto ZSRR) w trakcie II wojny światowej, wspólne zwycięstwo i poniesione ofiary. Docenił zbieżność dążeń obu stron do szybkiego zakończenia konfliktu na Ukrainie. A także wyraził przekonanie o sukcesie negocjacji, jakie Stany Zjednoczone mają podjąć z Rosją.
We wpisie znalazła się również zapowiedź bezpośrednich dalszych rozmów rosyjsko-amerykańskich i pozytywną prognozę rozwoju stosunków dwustronnych. Jak zauważa Ośrodek Studiów Wschodnich, zgodna z interesem Rosji jest deklaracja rozmów bilateralnych, a więc bez uczestnictwa Ukrainy i sojuszników europejskich. Zdaniem OSW można przypuszczać, że w takim trybie będą się też toczyły zapowiedziane negocjacje pokojowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozmowa Trump-Putin. Polityk PiS: Prezydent USA jest realistą
Według Nedima Useinowa, postawę Donalda Trumpa po rozmowach z Władimirem Putinem trzeba rozpatrywać na kilku płaszczyznach.
- W warstwie retorycznej widzimy wiele niepokojących sygnałów. To mówienie o dobrych relacjach z Putinem, o tym, że obie strony są jednakowo winne konfliktowi, czy podkreślanie tego, że Kijów nie ma szans na wejście do NATO. Wszyscy o tym wiedzieli, ale powtarzanie tego i mówienie w pierwszej kolejności, bez równoważenia tego, jest błędem – mówi WP Nedim Useinow, politolog z Zakładu Islamu Europejskiego na Uniwersytecie Warszawskim i przedstawiciel Rady Koordynacyjnej Światowego Kongresu Tatarów Krymskich w Polsce.
I jak przypomina, za prezydentury Joe Bidena Ukraina również wiedziała, że dostać się do Sojuszu nie ma szans. - Ale Biały Dom wówczas mówił o wspieraniu Kijowa tak długo, jak to będzie możliwe. Teraz Trump relatywizuje wojnę w Ukrainie w warstwie retorycznej – mówi nam Useinow.
W którym kierunku pójdzie teraz Trump?
- To gra Trumpa w kija i marchewkę. Kijem były zapowiedzi nałożenia kolejnych sankcji wobec Rosji przez USA czy stanowcza odpowiedź w sprawie użycia broni jądrowej. Marchewkę mamy teraz. Pojednawcze gesty wobec Putina, odbyta rozmowa telefoniczna, chwalenie rosyjskiego przywódcy. To zaskakuje wielu ukraińskich obserwatorów – ocenia Useinow.
I jak dodaje, pytanie, w którym kierunku teraz pójdzie Trump. - Czy wybierze dalej marchewkę, czy wróci jednak do kija – komentuje politolog.
Według eksperta kolejna warstwa, w której odnajduje się najlepiej Trump, to przekaz do swoich wyborców w USA.
- Amerykański prezydent mówi do nich: zobaczcie, jestem orędownikiem pokoju na świecie i przywódcą, który załatwi szybkie zakończenie wojny w Ukrainie. To wyborcom Trumpa się podoba, bo widzą sprawczość swojego prezydenta. Nieważne jakim kosztem, jakimi metodami i kto za to zapłaci – ważne, żeby konflikt zakończyć – twierdzi Nedim Useinow.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trump przeszarżował? Ekspert o rozmowach USA z Rosją. "Putin wie"
W ocenie politologa, dalsza strategia Trumpa będzie w dużej mierze zależeć teraz od ruchu ze strony Putina.
- Oferta rozmów od Trumpa leży na stole. Na razie Kreml częściowo już zareagował. Kiedy Zełenski powiedział, że może wymienić się terytoriami i oddać obwód kurski Rosjanom, w zamian za rosyjskie zdobycze na Ukrainie, Moskwa stanowczo się sprzeciwiła. Ale to jest reakcja na propozycje ukraińskiego prezydenta. Reakcji Putina na słowa Trumpa nie było. Oprócz frazesów na razie zero konkretów – przypomina Useinow.
Jak zauważa Ośrodek Studiów Wschodnich, komunikat Moskwy po rozmowach Trump-Putin był utrzymany w bardziej wstrzemięźliwym tonie.
"Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow potwierdził jedynie, że liderzy porozumieli się co do dalszych kontaktów, w tym osobistego spotkania" – wskazuje OSW.
Zdaniem Nedima Useinowa, Kreml może więc teraz próbować zagadywać Trumpa i łechtać jego ego, a równocześnie próbować przejąć kolejne terytoria na froncie w Ukrainie.
- Albo uzna, że konsekwencje militarne i gospodarcze tej wojny zmuszają Putina do czasowego zamrożenia konfliktu. Jestem przekonany, że na Kremlu nie ma chęci i myślenia o całkowitym zakończeniu tej wojny. Putin jest na tyle niebezpieczny, że po odtworzeniu zdolności militarnych i gospodarczych do wojny powróci. Nawet jeśli Rosja będzie miała walczyć z NATO, które Trump swoimi działaniami znacznie osłabia – podsumowuje Nedim Useinow.
Według eksperta Ośrodka Studiów Wschodnich Marka Menkiszaka, im silniejsze okażą się amerykańskie naciski na szybkie zakończenie wojny na drodze dyplomatycznej, tym dalej pójdą rosyjskie żądania.
"Znacznie wychodzą one poza samą Ukrainę – Moskwa dąży bowiem do fundamentalnej rewizji obecnego ładu bezpieczeństwa w Europie i w skali globalnej. Podejście to można zmienić wyłącznie znaczącym zwiększeniem kosztów konfliktu dla Federacji Rosyjskiej. Musiałoby dojść do poważnego wzrostu presji gospodarczej na nią i wsparcia wojskowego dla Kijowa, co wiąże się jednak z ryzykiem doraźnej eskalacji" – pisał ekspert OSW.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski