Otępienie, brak snu, strach przed wyjściem z domu. Gdańsk na terapii zbiorowej
- Patrzymy na tragedię. To jest coś, czego jeszcze nie było. I jeszcze w takiej chwili, w której ludzie świętowali. To miało być światełko do nieba - słyszymy od rzeczniczki MOPRu, która tłumaczy, dlaczego mord na prezydencie Adamowiczu tak poruszył Gdańszczan. Ponad pół tysiąca mieszkańców szukało pomocy psychologicznej.
25.01.2019 16:40
Z pomocy psychologicznej, którą zapewnia Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Gdańsku, korzystają osoby w każdym wieku - od seniorów aż po młodzież. Telefony urywają się - ludzie dzwonią, by porozmawiać z psychologami.
- Patrzymy na tragedię. To jest coś, czego jeszcze nie było. I jeszcze w takiej chwili, w której ludzie świętowali. To miało być światełko do nieba, najpiękniejsza chwila. I w takim momencie morduje się człowieka, który sam był wolontariuszem. Sam zbierał pieniądze do puchy. Skala tego, jakieś szaleństwo tego, ten absurd, to się w głowie nie mieści. Ludzie to muszą sobie poukładać - mówi Wirtualnej Polsce Sylwia Ressel, rzecznik prasowy MOPR.
O pomocy psychologicznej, która została zorganizowana tuż po ataku, pisaliśmy TUTAJ. Psychologowie zostali wówczas także wysłani na miejsce zdarzenia. I, jak mówiła nam wówczas rzeczniczka MOPR, ludzie byli po prostu w szoku.
- To było pierwsze uderzenie. Szok i agresja. Ludzie byli apatyczni, szczególnie te osoby, które były pod sceną. To było totalnie otępienie, zwłaszcza u osób starszych. Kompletny amok. Nic do nich nie docierało - wyjaśnia Sylwia Ressel.
Ludzie w żałobie
- Zdarzały się też sytuacje, w których potrzebna była interwencja lekarzy. To mieliśmy później, w czasie pogrzebu, na którym też udzielaliśmy pomocy psychologicznej. Pani zupełnie odpłynęła - po załamaniu psychicznym doszło do zasłabnięcia - opowiada rzeczniczka MOPR. - Ludzie są w żałobie. Nie mogą spać, nie mogą jeść, nie mogą sobie znaleźć miejsca w domu. Włącza się też stres, który działa w rozmaity sposób. Niektórzy boją się wyjść z domu - dodaje.
W takich przypadkach rozmowa telefoniczna nie wystarcza. Takim osobom zaleca się umówienie na spotkanie z terapeutą. - To nie może zakończyć się na jednej wizycie i wymaga dalszego kontynuowania - wyjaśnia Ressel. - Im wcześniej zaczynamy radzić sobie z tym stresem, tym szybciej te objawy - brak snu, strach, przejdą - dodaje.
Kobieta mówi nam, że osoby, które przejdą załamanie, zaczynają mieć wątpliwości i szukają przyczyny tragedii. - Próbują też poradzić sobie z odpowiedzią na pytanie: co trzeba zrobić, żeby znowu nie doszło do tragedii. Czy ja coś mogę zrobić sam? Może mogę być lepszym, uważniejszym, a może włączę się w jakąś akcję pomocową? Chcą pracować nad sobą, ale też włączać się w społeczne inicjatywy. To bardzo dobry odruch. To uruchomienie pokładów empatii w każdym człowieku - wyjaśnia Sylwia Ressel.
Zobacz także
Telefon, rozmowa indywidualna, terapia
Przypominamy: psycholodzy MOPR lub pracujący na zlecenie Ośrodka (psycholodzy z Fundacji "Fosa" i Centrum Interwencji Kryzysowej) są dostępni całodobowo, pod numerami telefonów: 787 960 860 i 577 772 838 (w Fundacji "Fosa") oraz 58 511 01 21 (w Centrum Interwencji Kryzysowej). Specjalistyczne wsparcie można również uzyskać w dni powszednie, w godzinach od 8 do 15 pod numerem tel.: 58 347 82 82 (w MOPR) oraz w godzinach od 8 do 14 pod numerem: 58 320 44 04 (psycholodzy Gdańskiego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom).
Do dyspozycji pozostają też, w ciągu dnia, psycholodzy w Centrach Pracy Socjalnej w dzielnicach Gdańska.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl