W rządzie trwają ostatnie ustalenia ws. rekonstrukcji zapowiedzianej na wtorek. Pod znakiem zapytania stoi przyszłość resortu ds. równości, którym kieruje Katarzyna Kotula z Lewicy. Pojawiły się głosy, że sprawy dot. równości, mogą zostać włączone do kompetencji innego resortu. - Nie mam żadnej wątpliwości, że pełnomocnikiem ds. równości powinna być pani minister Katarzyna Kotula. Jeśli będzie taka decyzja, to będzie to robić w randze sekretarza stanu - powiedział w programie "Tłit" Wirtualnej Polski poseł Tomasz Trela (Lewica). Patryk Michalski pytał, dlaczego dotąd nie udało się przegłosować ustawy o związkach partnerskich, nad którym pracował resort Kotuli. - Jak był zamysł stworzenia tego resortu, to było zupełnie inne podejście i były wstępne deklaracje, że na związki partnerskie będzie zgoda. Niestety z biegiem czasu zaczęło się zaostrzać stanowisko naszych partnerów koalicyjnych - odparł Trela. - Nie mogę zarzucić minister Kotuli, że była nieskuteczna. Mogę tylko ubolewać, że niektórzy partnerzy koalicyjni okazali się nieodpowiedzialni i nie chcą na razie dowieźć tego, do czego się zobowiązaliśmy w kampanii wyborczej w 2023 roku - dodał poseł. Dopytywany, których partnerów ma na myśli, doprecyzował, że chodzi o część środowiska PSL-u. - Gdybym ja był na miejscu premiera Tuska, to bym taką ustawę o związkach partnerskich zaryzykował - oświadczył polityk. Przypomniał, że w partii Władysława Kosiniaka-Kamysza nie ma dyscypliny partyjnej w głosowaniach dotyczących spraw światopoglądowych. Trela zapowiedział też, że Lewica "nie składa broni” w sprawie związków partnerskich.