Tragiczna pomyłka Ukraińców? Kijów reaguje na doniesienia
Ze śledztwa dziennikarzy "The New York Times" wynika, że rakieta, która spadła na rynek w Kostiantyniwce, została wystrzelona przez Ukraińców. Na doniesienia amerykańskiego dziennika zareagował już Kijów.
19.09.2023 | aktual.: 19.09.2023 16:27
"Bez wątpienia pojawianie się w zagranicznych mediach publikacji z wątpliwościami ws. udziału Rosji w ataku na Kostiantyniwkę pociąga za sobą wzrost teorii spiskowych, a zatem wymaga zbadania i oceny prawnej przez organy śledcze" - napisał Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy.
"Społeczeństwo z pewnością otrzyma odpowiedź na pytanie, co dokładnie wydarzyło się w Kostiantyniwce. Podobnie jak w tysiącach innych przypadków rosyjskich uderzeń na nasz kraj w ramach niesprowokowanej wojny. Należy jednak pamiętać, że organy ścigania domyślnie prowadzą dokładne i szczegółowe dochodzenie w każdej sprawie w ramach rejestrowania i dokumentowania rosyjskich zbrodni wojennych. Badane są między innymi okoliczności uderzenia na Kostiantyniwkę" - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Prawda zostanie ustalona"
Podolak zaznaczył, że "prawda zostanie ustalona". "W międzyczasie nie wolno nam zapominać: to Rosja rozpoczęła inwazję w Ukrainie i to Rosja jest odpowiedzialna za wywołanie wojny w naszym kraju. I to Rosja regularnie przeprowadza zmasowane ataki rakietowe, bombowe i dronowe na infrastrukturę cywilną i ludność cywilną" - podkreślił doradca Wołodymyra Zełenskiego.
"Ukraina prowadzi wyłącznie działania obronne, broniąc siebie i swojego terytorium" - dodał Podolak.
Doniesienia "The New York Times" o ataku w Kostiantyniwce
Na początku września doszło do ataku na Kostiantyniwkę na wschodzie Ukrainy. Zginęło 15 osób, ponad 30 zostało rannych. W poniedziałek amerykański dziennik "The New York Times" poinformował, że w miasteczko trafił pocisk wystrzelony z ukraińskiej wyrzutni przeciwlotniczej.
Dziennikarze "NYT" doszli do takich wniosków po zbadaniu fragmentów rakiety, a także przeanalizowaniu zdjęć satelitarnych i treści publikowanych w mediach społecznościowych. Jak podkreślili, na prawdopodobieństwo ukraińskiej pomyłki wskazują także relacje świadków.
Tuż po tragicznym zdarzeniu władze Ukrainy miały utrudniać reporterom dotarcie do miejsca ataku, lecz ostatecznie udało się tam przybyć i przeprowadzić niezależne śledztwo. Wynika z niego, że 6 września wczesnym popołudniem ukraińskie jednostki artyleryjskie ostrzeliwały rosyjskie pozycje z miejscowości Drużkiwka, położonej 16 km na północny zachód od Kostiantyniwki. Jeden z pocisków niestety zboczył z kursu i eksplodował w Kostiantyniwce - czytamy na portalu dziennika.
W ocenie "NYT" nagrania z Kostiantyniwki, pochodzące z 6 września, nie pozostawiają wątpliwości, że ostrzał nastąpił z północnego zachodu, a zatem terenów kontrolowanych przez Ukrainę. Właśnie w tym kierunku spoglądają widoczni na nagraniach przechodnie, którzy usłyszeli świst rakiety tuż przed eksplozją. Ponadto pocisk przemierzający tak niewielką odległość zapewne zawierał niewykorzystane paliwo rakietowe. Może to wyjaśniać, dlaczego na miejscu zdarzenia w Kostiantyniwce odnaleziono ślady przypominające pozostałości spalonego paliwa.
Eksperci ds. wojskowości, cytowani przez dziennik, ocenili, że prawdopodobną przyczyną wypadku była awaria podzespołów elektronicznych, w które wyposażone są systemy Buk lub wada mechaniczna samej wyrzutni, skutkująca nieprawidłowym torem lotu pocisku.
Czytaj także:
Zobacz także
Źródło: Twitter/PAP