ŚwiatTragedia na Wołdze; odnaleziono ciało kapitana statku

Tragedia na Wołdze; odnaleziono ciało kapitana statku

Do tej pory wydobyto 80 ciał ofiar katastrofy. Jak podało rosyjskie Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, nurkowie widzieli około 50 ciał, w większości dzieci, w sali zabaw na statku. Jak informuje "Kommersant", odnaleziono i zidentyfikowano ciało kapitana jednostki Aleksandra Ostrowskiego i jego żony.

Tragedia na Wołdze; odnaleziono ciało kapitana statku
Źródło zdjęć: © AFP | Tatarstan Emergencies Ministry

12.07.2011 | aktual.: 12.07.2011 19:09

Radiooperator Rinat Gabitdinow uratował się z katastrofy. Powiedział dziennikarzom, że nie nadał SOS, bo nie było zasilania na statku. - Kiedy już trzeba było to zrobić, na statku nie było prądu. Słyszałem dziki krzyk kapitana, żeby natychmiast wszyscy przeszli na lewą burtę. Chciałem puścić to przez megafon, żeby wszyscy usłyszeli, ale i tego nie dało się zrobić z powodu braku prądu. A tak to może udałoby się uratować statek - powiedział marynarz.

Według jego relacji, generator prądu na statku wyłączył się jeszcze zanim woda wdarła się do maszynowni. Radiooperator wyjaśnił, że techniczne problemy w tym dziale pojawiły się jeszcze podczas poprzedniego rejsu - wtedy w maszynowni wybuchł pożar.

Władze Rosji przyznały, że nadzieje, iż ktoś jeszcze ocalał z katastrofy na Wołdze, są nikłe, toteż liczba ofiar śmiertelnych zatonięcia statku może wynieść 128. Do tej pory wydobyto 80 ciał ofiar katastrofy. Jak podało rosyjskie Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, nurkowie widzieli około 50 ciał, w większości dzieci, w sali zabaw na rosyjskim statku pasażerskim "Bułgaria".

Oni im nie pomogli

Rosyjskie organy ścigania pociągną do odpowiedzialności karnej kapitanów dwóch barek, które przepływały obok tonącej "Bułgarii" i nie włączyły się do akcji ratunkowej. Jedyną jednostką, która pośpieszyła na ratunek tonącym był statek pasażerski "Arabella". Na jego pokładzie znalazło tymczasowe schronienie 76 osób. 3 osoby uratowały się przepływając wpław ponad 3 kilometry do najbliższego brzegu.

- To, co oni zrobili to przestępstwo nieudzielenia pomocy - komentuje krótko minister transportu Rosji Igor Lewitin. - Powinni byli zrobić wszystko aby pomóc poszkodowanym, tym których widzieli w wodzie. Tłumaczenie, że nie mogli podejść czy zmienić kursu jest nie do przyjęcia. Podejmiemy wszystkie dopuszczalne prawem kroki aby z tymi kapitanami postąpić bardzo surowo - dodaje minister.

Poszukiwania i identyfikacja

Dziś w całej Rosji dzień żałoby narodowej po katastrofie na Wołdze. Jak poinformował minister transportu Igor Levitin, władze zastanawiają się, jak wydobyć wrak "Bułgarii" z dna rzeki. Poszukiwania ofiar trwały całą noc. Nurkowie wciąż szukają pod wodą ciał. Wiele z wydobytych już ofiar ma na sobie kamizelki ratunkowe. Statek zatonął tak szybko, że nie zdążyli się wydostać.

Jak informuje "Kommersant", odnaleziono i zidentyfikowano ciało kapitana jednostki Aleksandra Ostrowskiego i jego żony. Zabrali w rejs też dziecko. Nikogo z rodziny Ostrowskich nie ma na liście uratowanych. Nie ma też oficjalnej listy pasażerów. Na pokładzie wycieczkowca było 205 osób. Z podanych ostatnio informacji wynika, że nie miał on licencji na przewóz pasażerów. Wychodząc z portu w Kazaniu statek miał niesprawny silnik i był przechylony na prawą burtę.

Powody tragedii

Prokuratura, Komitet Śledczy i Inspekcja Transportu ustaliły, że prom "Bułgaria" wypłynął z Kazania z uszkodzonym silnikiem i przechyłem na prawą burtę. Nie miał aktualnej licencji na przewozy pasażerskie, luki bezpieczeństwa były zablokowane, a liczba pasażerów przekraczała normy, ustalone przez producenta.

Coraz częściej mówi się też o możliwej winie kapitana. Otrzymał on ostrzeżenie o sztormie i w tej sytuacji nie powinien w ogóle wychodzić z portu w rejs z pasażerami. Synoptycy z Kazania przekonują, że podczas katastrofy nie było w jej rejonie żadnego sztormu ani burzy, jedynie silny wiatr.

Elektryk, który przeżył katastrofę, powiedział, że kapitan do ostatniej chwili stał na mostku i starał się zapobiec tragedii. Zatonięcie statku przyśpieszyły też pootwierane okna z powodu braku klimatyzacji, przez które woda szybko wdarła się z ogromną siłą do środka.

Sonia Zakirowa czeka na brzegu we wsi Siukiejewo na wieści o zaginionym wnuku i synowej w ciąży. - Nikt nam nic nie mówi. Czy żyją, czy nie - płacze kobieta. Mówi, że w jej syna, który przeżył, uderzyła wielka fala, wyrywając mu z rąk synka.

Tragedia sprawiła, że rosyjskie władze zawiesiły rejsy trzema podobnymi statkami.

Michaił Korbanow, wydawca specjalistycznego magazynu o transporcie wodnym, powiedział, że to najtragiczniejszy wypadek w rosyjskiej żegludze śródlądowej od 1983 roku, gdy również na Wołdze statek wycieczkowy "Aleksandr Suworow" uderzył w przęsło mostu kolejowego. Wówczas zginęło co najmniej 176 ludzi. Dokładna liczba nie jest znana, bo i wówczas na pokładzie znajdowali się pasażerowie na gapę.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
statekrosjakatastrofa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (640)