Tomczak: nie zrzeknę się immunitetu
Nie sprzeniewierzę się wyborcom i nie zrzeknę
się immunitetu - powiedział poseł Ligi Polskich
Rodzin Witold Tomczak. Grozi mu odpowiedzialność karna za
zniszczenie pracy rzeźbiarza Mauricio Catellana.
Tomczak zapowiedział jednocześnie, że podda się decyzji posłów i dalszej procedurze prawnej.
W grudniu 2000 r., z eksponowanej w warszawskiej Zachęcie pracy Maurizio Catellana, Tomczak usunął jej fragment - meteoryt przygniatający postać papieża Jana Pawła II. Posłowi towarzyszyła wówczas Halina Nowina-Konopka (Porozumienie Polskie).
W czasie przyszłotygodniowego posiedzenia Sejmu Komisja Regulaminowa i Spraw Poselskich ma rozpatrywać wniosek o odebranie Tomczakowi immunitetu w tej sprawie. Z wnioskiem o to zwróciła się do posłów prokuratura. Firma ubezpieczająca dzieło, zażądała od posła 39,6 tys. zł odszkodowania.
Członkowie parlamentarnego zespołu "Dom Ojczysty" wezwali "wszystkich, utożsamiających się i solidaryzujących z posłem Tomczakiem" do nadsyłania na ręce marszałka Sejmu Marka Borowskiego listów poparcia.
Według Tomczaka, odbiór instalacji Catellana był "w 95% negatywny", a około stu posłów zwróciło się wtedy do ministra kultury o zamknięcie wystawy. "Zniszczyłem to, ponieważ oczekiwali tego moi wyborcy" - podkreślił Tomczak. "Teraz chcę sprawdzić, jak zachowają się w mojej sprawie posłowie, którzy tak gorąco przyjmowali w Polsce papieża" - powiedział.
Poseł uważa, iż żądanie prawie 40 tys. zł. odszkodowania za zniszczenie instalacji powinno zostać skierowane nie do niego, lecz do firmy ochroniarskiej pilnującej wystawy. "To oni powinni ponieść rzeczywistą odpowiedzialność materialną" - zaznaczył.