To siły Asada użyły broni chemicznej. Francja przedstawi dowody
W ciągu kilku dni Francja przedstawi dowody, że to reżim syryjski przeprowadził atak chemiczny na miejscowość Chan Szajchun w Syrii, w którym 4 kwietnia zginęło 87 osób. Poinformował o tym szef francuskiej dyplomacji Jean-Marc Ayrault.
"Kwestia dni"
- Trwa śledztwo prowadzone przez francuski wywiad i wywiad wojskowy (...), to tylko kwestia dni i dostarczymy dowodów, że to syryjski reżim świadomie użył broni chemicznej - powiedział Jean-Marc Ayrault.
- Nie jesteśmy jedyni. Organizacja ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW) prowadzi też swoje śledztwo - dodał francuski minister spraw zagranicznych w wywiadzie dla francuskiej parlamentarnej stacji telewizyjnej.
"Cała sprawa posłużyła jako pretekst"
W ataku chemicznym na Chan Szajchun w kontrolowanej przez rebeliantów prowincji Idlib zginęło co najmniej 87 osób, w tym 30 dzieci. Syryjska opozycja i wiele państw zachodnich, a także Turcja, winą za atak obarczają reżim prezydenta Baszara el-Asada.
Damaszek kategorycznie odrzuca te oskarżenia, twierdząc, że od 2013 roku nie ma broni chemicznej, a "cała sprawa posłużyła jako pretekst" do amerykańskiego ataku w nocy z 6 na 7 kwietnia na syryjską bazę lotniczą Szajrat w prowincji Hims. Według USA z tej bazy wystartowały samoloty, które zaatakowały Chan Szajchun.